sobota, grudnia 30, 2017

Kilka miłych drobiazgów


Nie często, jednak raz na jakiś czas nastaje moment, kiedy nieodpartą mam chęć na odwiedzenie kilku moich ulubionych sklepów ciuchowych i z dodatkami do domu. Okazja nadarzyła się nie byle jaka, bo i bon upominkowy do wykorzystania w ulubionym moim Zara Home i przy okazji też wyprzedaże znów:-) To drugie cieszy mnie, z uwagi na niższe ceny i odstręcza jednocześnie, bo tłumy wszędzie. Do tego przecież Sylwester za pasem... Stąd była to ekspresowa wyprawa, ale bardzo owocna:-) Zatem wczesnym rankiem, kiedy zawsze jakoś chłodniej wydaje się, że jest, mogę otulić się już moherowym kocem w ciepłym odcieniu beżu z Zara Home, który `widniał` od dłuższego już czasu na mojej liście życzeń i chciejstw:-)

piątek, grudnia 29, 2017

Śnieg...


Śmiało nucę sobie... na całej połaci śnieg...
 Dziś powitała mnie biel za oknem. Puszysta, lekka:-)
Świątecznie, można by rzec, jednak 
z dnia na dzień coraz zwyczajniej już. Lubię bardzo planować sobie i przygotowywać wszystko na ten świąteczny czas, potem już wyczekiwać z biciem serca i w zachwycie, by przeżyć TO niezwykłe, jedyne i cenne dla duszy, serca i zmysłów... Jednak kiedy już mija świąteczne poruszenie i nastaje taki jak dziś, zwyczajny dzień, kusi mnie bardzo, by tę moją całą przestrzeń oczyścić.. By przejść do codziennej, nieświątecznej rzeczywistości, którą bardzo lubię.

środa, grudnia 27, 2017

Zwyczajnie już


Hm, zadziwia mnie czasem, że pomimo pyszności i smakołyków, przygotowanych własnoręcznie, tak by zdrowo i przyjemnie dla podniebienia było, sięga się po śmieciowe jedzenie... Nie wskażę palcem, bo nie o to przecież chodzi. Zwyczajnie żal mi jakoś. Przecież nie ma nic lepszego, jak domowy rosół z oczkami czy ciasteczka prosto z pieca... No ale nie dla wszsytkich... Jakoś też tak już u mnie jest, że każdy lubi coś innego. Jeśli jedno lubi barszczyk, to drugie woli grzybową... Jedno zje pierogi ruskie, żadne już nie tknie za to uszek z grzybkami... Karpia kocha jedna część rodziny, druga co najwyżej dorsza... I tak to już chyba rozpuściłam sobie wszystkich. Bo przecież samo się nie zrodziło... Marzę sobie, by ugotować coś jednego... dla wszystkich! Są gołąbki, to jemy gołąbki na przykład. Na całe moje szczęście, kilka takich ogólnorodzinnych potraw mamy:-) Jednak przez to moja kuchnia stała się bardzo monotematyczna. A ja tak bardzo lubię poznawać i smakować... A kiedy pomyślę sobie, że... by zjeść pierożka  i tak muszę zrobić coś jeszcze, by każdy mógł zaspokoić głód, sięgam po te same co zwykle produkty... Kurczę, chyba kiedyś wyrasta się z takiego grymaszenia?:-) Czy nie? Ogólnie to chyba przez to też nie przepadam ostatnio za gotowaniem. Traktuję je raczej jako obowiązek. A szkoda.

wtorek, grudnia 26, 2017

Moje Boże Narodzenie


Na dzień 26 grudnia przypada kult i wspominanie postaci Św. Szczepana.
Diakona i męczennika kościoła, fałszywie oskarżonego o bluźnierstwo 
(głoszenie ewangelii poczytano tak włanie),
i ukamienowanego w Jerozolimie przez miejscową ludność za wiarę.
Dziś, dzień po Bożym Narodzniu wspomina się rónież innych świętych.
Nie jesteśmy zobowiązani do uczestnictwa we mszy.
Jednak to dla mnie najpięniejsze w kosciele momenty:-)
Kiedy rozbrzmiewają kolędy, gdy dookoła mienią się choinkowe światełka, 
 a wszyscy z jakąś widoczną gołym okiem radością patrzą przed siebie...
Zawsze też najmocniej wzruszam się, kiedy mogę zanucić
"Cichą noc" i poczuć... jedność i wzniosłość jednocześnie tych świątecznych chwil... 

poniedziałek, grudnia 25, 2017

25 dzień grudnia

Spokojny poranek, pośród smakołyków wszelakich, z ułożoną już piętrowo zastawą (użyłam jednak innej, niż planowałam. Tej w odcieniu ecru, jakoś ładniej komponowała się z obrusem) i sztućcami (stsrociowymi, `złotymi`) odłożonymi w rogu stołu (to pierwsze ich święta). 

sobota, grudnia 23, 2017

Pięknych Świąt


W przededniu Wigilii, pomiędzy jednymi ciasteczkami a drugimi, 
w międzyczasie pierożkami i z dochodzącym z kuchni zapachem suszących się jabłek i pomarańczy i gotującej się kapusty, przesyłam kilka obrazów 
i życzę wszystkim Wspaniałym Kobietkom, by zręcznie 
i sprawnie uporały się z wszystkimi przygotowaniami...
By już dziś całość wszelkich prac pozostała z tyłu:-)
Każdej z Was przesyłam gorącego, świątecznego całusa.
Pamiętajcie Cudowne Istotki o chwilce dla siebie,
odpoczynkowej kawce jakiejś,
o sobie po prostu💗

piątek, grudnia 22, 2017

świątecznie przed domem


Mija powolutku dzień zadumy i skupienia. Pośród jednak wielu jeszcze niedokończonych spraw... W zabieganiu, ale z tym ciepłem w sercu, które czeka... Dla mnie to moment, kiedy mogę już odetchnąć... Tak fizycznie, ale przede wszystkim duchowo. Przygotowałam się tak, jak pragnęłam... 

środa, grudnia 20, 2017

Nielajtowo


W poszukiwaniu świątecznych inspiracji, zaglądam tu i tam... I tak właściwie każdy ma swoją receptę na dobre, udane święta. Podyktowaną własnymi potrzebami, swoim tylko spojrzeniem i odczuwaniem. Coraz częściej napotykam na lajtowe podejście do przygotowań wszelkich. Bo to zabieganie i brak czasu... Ale tak myślę sobie, że to przecież tylko jeden jedyny taki moment w roku. Nie mający odniesienia, wyjątkowy. Do tego to nasze stare, piękne tradycje, niezwykle ważne. Z wielu powodów.

wtorek, grudnia 19, 2017

Mój przełom i... za krótki dzień


Nie dowierzam jeszcze troszkę, ale... jest czerwień:-) Moją tegoroczną choinkę zdobią ciemnoczerwone bombki i serca:-) To naprawdę przełom! Aż łezkę uroniłam, bo... nie do końca rozumiem, co tak naprawdę się wydarzyło, skoro tak po prostu pozostałam przy tej, odkładanej do kufra w ostatnim momencie co roku, czerwieni. Cieszę się tym niezmiernie. To dla mnie również jakiś symbol... przemiany, czegoś nowego... I na całe szczęście moja choinka utrzymuje dzielnie szklane, ciężkie ozdoby. Pięknie jest:-) I w domku i na zewnątrz. Nowe światełka, zawieszone dookoła dachu piękniej świecą niż poprzednie. Oczywiście ciepłym światłem. Kilka akcentów (mniej niż zeszłego roku chyba), zdobi taras i front domu. Właściwie najbliższe dni mogę przeznaczyć na dopieszczanie wszystkiego i... swojej duszy:-)

sobota, grudnia 16, 2017

W radosnym oczekiwaniu


Dziś pojawi się choinka, są piękne dekoracje dookoła. Wszystko powolutku nabrało takiego jak pragnęłam kształtu. Wielka uczta dla zmysłów:-) Wewnętrzny spokój. Satysfakcja. Otwieram już swoje serce... Bez tego wszelkie moje poczynania i przygotowania stałyby się jedynie zwykłym, jak co dzień ogarnianiem. A chciałam, by tutaj miało to głębszy przekaz. To SYMBOL. Wszystko już czeka... Pięknie błyszczy, cieszy, zachwyca... Zatem... otwieram się, na wielką radość, na nowe życie, które daje Jezus Chrystus. By z tą radosną pobożnością móc wejść w stan oczekiwania... Na Mesjasza, który przychodzi w chwale. Na najważniejszego Gościa...

piątek, grudnia 15, 2017

Świąteczne przymiarki:-)


To już piątek. Na kalendarzach adwentowych pozostaje dziesięć paczuszek do odpakowania. W domu, z tych porządkowych prac większość właściwie zrobiona. Właśnie, większość. A i te już odkreślone punkciki, poprawić trzeba by... Bo przecież drzwi umyte, ale jednak przetrę jeszcze w okolicy klamek niektóre, te najczęściej użytkowane. Podobnie z szafkami kuchennymi, porządkiem w spiżarce i w wielu innych miejscach. Dziś na pewno wyślę już kartki świąteczne i przygotuję choinkowe ozdoby. Jutro moje świąteczne drzewko stanie już w salonie:-) Pamiętam poprzednie lata, to świąteczne szaleństwo, kiedy to dekorowałam dosłownie wszystko. Girlandy wiły się wokół schodów, oplatały drzwi i lampy... Tym razem jakoś wystarczą mi subtelne akcenty. Kilka wianków, kilka bombek ułożonych na kominku, choinka... Do tego miła świadomość czystych wnętrz, półek i uporządkowanych szaf... Założę białe pokrowce na sofy, w przyszły piątek. Dziś zawisną świeże zasłonki... Dziś wyjęlam moją zastawę obiadową, tę na szczególe okazje. I sztućce dostojne, starociowe, moje ulubione. Szklaneczki z lilijkami. Obrus, ten najpiękniejszy, czeka już. Oliwka stanie przy stole. I ławka... Zresztą już troszkę tak właśnie jest...:-)

czwartek, grudnia 14, 2017

Podglądam i `choruję`


Moje chorowanie nie poszło na marne. Bardzo chcę podzielić się moimi przypadkowymi z wczoraj odkryciami... Pobyłam troszkę w łóżku, pogapiłam się na wnętrza znów i... `zachorowałam`:-) Na szare mydło m.in. Najpierw za sprawą tych oto wnętrz klik  i takich zdjęć...

wtorek, grudnia 12, 2017

Powolutku do przodu:-)


Uciążliwy ból gardła sprawił, że wstałam wcześniej niż zwykle... Na początek coś do ssania (niewiele pomogło) no i... kawka:-) Mam wrażenie, że dziś ciemniej jakoś i ciszej niż zwykle... Podświadomość:-) Jest po prostu bardzo wcześnie. Ale co tam. Poczytam, porozmyślam, zabiorę się za kolejne punkciki, których już kilka tylko do odkreślenia... Chciałabym do końca tygodnia ostatecznie się z nimi uporać. Oby tylko nic poza bólem gardła nie przyplątało się przed świętami. To nie najlepszy moment na chorowanie. Właściwie to nigdy nie jest dobry. Na wszelki wypadek aspirynkę i herbatkę z imbirem i sokiem malinowym tuż po kawce sprawiłam sobie. No i zerkam na tę swoją listę, a tam właściwie już z górki:-) Choć niektóre uporządkowane już przestrzenie, wymagały ponownej mojej aktywności. Wczoraj wkroczyłam do mojego składziku/graciarni. Tam i walizki i pokrowce wszelakie, narty, wszystko co właściwie można by wyrzucić, ale sentyment nie pozwala i... ozdoby świąteczne. Właśnie, przejrzałam to, co dekoracyjnie wykorzystywałam podczas świąt w poprzednich latach. A tam... białe bombki, koronki i niciowe ozdoby, natura-czyli drewniane i piernikowe zawieszki, szklane miętowe i brudnoróżowe bombki (miałam taki etap) i.. sporo czerwieni:-)

niedziela, grudnia 10, 2017

Słońce, kilka myśli i moje skarby


Przeczytałam dziś bardzo cenny tekst na stronie bloga Pani Agnieszki Maciąg. By otaczać się dobrymi myślami, dziękować za to, co się ma, by wybierać z wszystkiego co nas otacza pozytywne, dobre treści. Bardzo polecam klik. Oczywiste to i znane, ale jakże często poddajemy się temu, co niesie świat i nasza rzeczywistość... Warto zatem o tym przypominać.

sobota, grudnia 09, 2017

Chwile szczęścia

Po pierwsze, nie ma już niechcianych przeze mnie karniszy w kuchni:-) 


Druga dobra wiadomość, znalazłam sposób, by ukryć sypialniany telewizor, którego całym sercem nie...akceptuję:-)
Oto parawan, który zakupiłam na OLX. Dotarł przedwczoraj:-) 
Przetrę go na szaro i najpewniej dodam któryś z lnów jako wypełnienie.

czwartek, grudnia 07, 2017

I będzie coraz piękniej


Dzisiejszym popołudniowym niebem, 
z czerwono-pomarańczową łuną na linii horyzontu można było się naprawdę zachwycić:-)
W ciągu dnia słońce też rozpieszczało, 
wypełniając promieniami wnętrze domu i pracowni:-)
Dziś ułożyłyśmy w pracowni drzewka, 
które otrzymałyśmy w prezencie:-)
To tujki:-) Sztuk... kilka. Przyozdobiłyśmy je światełkami 
i ułożyłyśmy w starych naczyniach, konewkach, sankach...
Właściwie na odwrót:-)
Na szafie kuchennej nasze emaliowane naczynka i gałązka jemioły...

środa, grudnia 06, 2017

Świece, Pan Bajor, nowa narzuta, nowy dzień...


Spokojnie wstaje nowy dzień... Z nadzieją, zniecierpliwiona, jak co rano, czekam na to, co przyniesie. Z miłym, dobrym nastawieniem. Z tą iskierką w sercu, by już czymś się zająć, by znów móc odkreślić jeden z punkcików, może poczuć zapach ciasta, dochodzący z kuchni... W tle jedna z płyt przywieziona z ostatniego koncertu. Za oknem noc jeszcze. Światło świec to to, które kocham najmocniej. Tuż po dziennym, naturalnym. To sztuczne jest niezbędną koniecznością, ale męczy mnie. Unikam, gaszę co tylko mogę. Pamiętam, że już jako mała dziewczynka, będąc w bibliotece, nie rozumiałam, dlaczego wszędzie palą się lampy, skoro za oknem jasno jeszcze. Przeszkadzały mi. Zatem palą się u mnie świece, wszędzie... Od pierwszych chwil po przebudzeniu...

wtorek, grudnia 05, 2017

Mija sobie dzień


Nowy dzień nowego tygodnia, grudniowy... Za oknem drzewa w śnieżnych czapeczkach... Z nieba prószy suchy, lekki śnieżek.  Nastraja świątecznie:-) Przede mną spokojny już tydzień. Mogę pomyśleć znów o swoim domku, zająć się kolejnymi punkcikami i dekorowaniem. Wszystko cierpliwie sobie czekało. Na wielu blogach sporo świątecznie już się dzieje:-) Bywają już nawet udekorowane drzewka świąteczne:-) Na to dla mnie jednak o wiele za wcześnie. A jest póki co wszystko, do czego mogę sobie uciec, ku czemu mogę zawrócić swoje myśli... Moje mebelki, poduszeczki, świece, kwiaty, pejzaż za oknem... Jednym słowem całe otaczające mnie piękno, zawarte w przedmiotach i w naturze. One naprawdę mają wielką moc. Pozwalają trwać, nie zwariować... Kiedy już wszystko wydaje się być przeciwko, dają wytchnienie. Przywracają radość, kiedy nie cieszy już nawet myśl o nowym dniu... I jak to w takich momentach już jest, zajęłam się porządkami, odświeżyłam dekoracje, poprzemieniałam co nieco i już mogę czerpać... Jestem spokojna, miło mi znów na sercu i dobrze... Mam chwilkę, by pobyć w swoim świecie:-)

niedziela, grudnia 03, 2017

Mój sen

  
Zdarzają się takie momenty, po których z wielkim wysiłkiem powraca się... do rzeczywistości. Moim snem, z którego nie chcę się budzić, 
jest `spotkanie` z Panem Michałem Bajorem. Artystą największego dla mnie formatu... Wielkim, choć skromnym. Który... `opowiada` swoje piosenki. Każda z nich jest oddzielną historią. Opatrzona wstępem, obrazuje przesłanie i okoliczności, w jakich powstała... To bezcenne, móc usłyszeć o tych kilku momentach, które zdarzyły się w życiu, tym artystycznym, Pana Michała i emocjach, które zrodziły... Dane nam było uczestniczyć w najpiękniejszej uczcie dla zmysłów, dla duszy, dla serca... Po raz pierwszy nie potrafiłam po prostu wyjść z koncertu. Poczułam więź... I już za moment tęsknotę. Na koniec... pustkę i żal... Bo oto nastał koniec, a ja nie nasyciłam się, wciąż było mi mało... Pan Michał złożył swój autograf na płycie, którą zakupiłam po recitalu, właściwie to kupiłam trzy:-) I to był ten moment, kiedy mogłam podejść bliżej, wykrztusiłam zaledwie dwa słowa:-) Zważywszy, że bliska byłam omdlenia, to i tak sukces:-) To był piękny, niezapomniany wieczór!

sobota, grudnia 02, 2017

Nowa lampa i leniwy poranek

 

I znów weekend... 
Nie wiem czy tylko mnie, ale niepostrzeżenie dzień ucieka za dniem.
Może też przez to, że sporo dzieje się ostatnio.
Na tyle dużo, że na dalszy plan odłożyłam swoje przedświąteczne postanowienia porządkowe, a są dla mnie bardzo ważne.
Wiele punkcików już skreśliłam:-)
I to cieszy mnie bardzo:-)
A tymczasem zerkam z zachwytem na moją nową/starą lampę w kuchni 
i w sypialni:-)
Doczekałam się i wczoraj, lampy i żyrandol, zawieszone tak póki co, 
po kilku latach ustąpiły miejsca wiekowym i cudnym odpowiednikom.
Sypialnianą, przywiezioną z Toskanii, pokażę w pełnej krasie, 
gdy już całość będzie taka jak chcę.
Z narzutą nową i szafą:-)

czwartek, listopada 30, 2017

Pięknie im

 

Już sama zieleń jedliny sprawia, że jest mi świątecznie i dobrze:-)
Nie muszę nawet przyozdabiać wianków, a drzewko świąteczne mogłyby oplatać jedynie subtelne światełka.
To pierwsze święta w naszej pracowni:-)
Bardzo to przeżywam. I z zachwytem zerkam, 
jak cudnie moim starociowym skarbom z zieloniutkimi wiankami.

wtorek, listopada 28, 2017

Kilka świątecznych akcentów


Stara szafa, to jeden z najmocniej lubianych przeze mnie mebelków. 
Obok kredensów i ławeczek...
I jeszcze kilku innych przedmiotów:-)
Jednak szafy lubię szczególnie w tym bożonarodzeniowym czasie.
Na nich, jeśli są dwudrzwiowe, 
koniecznie dwa subtelne wianki z jedliny... 
Stąd też zapragnęłam przywlec tę moją starutką, 
z serduszkami szafę do kuchni.
Zawisną na niej dwa wianki właśnie:-)

sobota, listopada 25, 2017

Wspomnień kilka

Wymyśliłam sobie kozę do naszej pracowni. Zimno w niej, pomimo, że kaloryfery ciepłe... Aż się boję pomyśleć, co to będzie, jak nadejdzie prawdziwa zima. Oto moja inspiracja:-) Taka byłaby szczytem marzeń:-) Znaleziona na jednym z blogów, który regularnie odwiedzam: klik


czwartek, listopada 23, 2017

Inaczej bije puls


Złapałam dziś sporo promieni słonecznych podczas spaceru z psem
i siedząc na ławce w ogrodzie:-)
Dziś nie chciało się wracać do domu, odwrotnie niż wczoraj.
W takie dni inaczej bije puls:-)
I choć wciąż coś rozpraszało moją uwagę i nie mogłam skupić na niczym konkretnym, zatem też niewiele dziś zrobiłam,
to nie mam wyrzutów.
Żyję promieniami wpadającymi do wnętrza, 
z którymi tak dobrze mi na sercu.
A o wczorajszej, ponurej i mokrej aurze przypomina mi jedynie 
kilka zdjęć...
Ta wczorajsza szarość sprawiła, że ułożyłam w kilku już miejscach światełka. W kredensie, w witrynce, na kominku i przy lustrze/lusterku kuchennym.

wtorek, listopada 21, 2017

Małymi kroczkami


W jakże innej rzeczywistości rozpoczął się dzisiejszy dzień... Iście zimowej:-) Biały puch pokrył wszystko dookoła. I choć przed południem już ani śladu nie pozostało po tej bajkowej scenerii, można było poczuć klimat zimy. Dziś nie zważając na aurę, odwiedziłam swój bazarek. Miałam ściśle sprecyzowany cel:-) Zaopatrzenie się w jabłka i pomidorki do suszenia. Ze sprawdzonych już oczywiście źródeł, od sprzedawców, u których robię zakupy od wielu lat. A wszystko stąd, iż postanowiłam sprawić sobie z prawdziwego zdarzenia suszarkę do owoców. Wczoraj dotarła:-) I bardzo, bardzo polecam! Żałuję jedynie, że nie zdążyłam wysuszyć grzybków. Póki co, na pierwszy rzut poszły jabłka. Ok 3 kg. 

niedziela, listopada 19, 2017

Lekko mi


Wczorajszy dzień był jednym z tych, w których przenoszę góry.
Pomimo nieprzespanej znów nocy, od samiutkiego rana zabrałam się za realizację jednego z moich przedświątecznych postanowień.
Z serii tych raczej trudniejszych i bardziej praco i czasochłonnych.
I to jedyny sposób, by móc cokolwiek spełniać w zakresie porządkowania mojego domu.
Potem, w ciągu dnia, mogę wykańczać i dopieszczać. 
Chodzi o to, by po prostu zacząć.
A zatem jeden punkcik pod tytułem `porządkowanie spiżarni`, przekreślony:-) I to cieszy mnie niezmiernie:-)

piątek, listopada 17, 2017

Chce się wszsytko


Wczoraj tak cudownie budził się dzień... Przez cały też czas słońce opromieniało świat. A i poranek inny od poprzedniego zupełnie. Spokojny przede wszystkim:-) Czasem tak niewiele potrzeba, by poczuć się dobrze:-) I choć nie udało mi się dziś przekreślić żadnego wczoraj punkciku z mojej listy, to nic. Świadomie pobyłam ze sobą nic nie robiąc, z tym co niezmiennie niesie mi radość, we wnętrzach pełnych słońca, z radosnym, ukojonym sercem...

środa, listopada 15, 2017

Moje punkciki


Poranek rozpoczął  się dziś u mnie wcześniej niż zwykle. Niektórzy o tej porze dopiero kładą się do łóżka, a ja, z księżycem na moim niebie, rozpalałam już świece i zaparzałam yerbę, a tuż za nią pierwszą, bardzo wczesnoporanną kawkę:-) Świat pokryty białym szronem za oknem mówił mi, że lekkomyślnie zapomniałam o mojej oliwce. Przymrozek mógł jej bardzo zaszkodzić. Jednak na całe szczęście, moje drzewko ma się dobrze, a teraz w nagrodę wygrzewa się w promieniach, które niespodziewanie pojawiły się na zupełnie niezapowiadającym takiego stanu niebie. Uwielbiam takie niespodzianki:-) Zawsze sprawdzam prognozę na następny dzień, zanim zasnę i już pogodziłam się z dzisiejszą, ponurą, smutną aurą. A tymczasem, pięknie jest:-) A kiedy świeci słońce, wszystko przybiera innego wyrazu... Pomimo zmęczenia, chce się wszystko i tylko żal, że dzień tak szybko znów minie. Dziś spisałam swoje punkciki:-)

wtorek, listopada 14, 2017

Przedświątecznie


Przyznaję, że nie potrafię już nie myśleć o świętach:-) A to co zawsze robię najpierw, to oczywiście porządki, ale też tworzę cichy plan, co po kolei czeka. Właściwie wszystko już można realizować powolutku. Począwszy od spokojnych, przemyślanych zakupów. I tych dekoracyjnych i prezentowych... Ja wymyśliłam sobie tę moją szafę, w kuchni. Jako taki świąteczny niezbędnik w tym roku. Na niej wianki, dwa, cieniutkie, zielone. W głowie mam wciąż wnętrza z takimi szafami wyszukane na Pintereście:-) Wczoraj z garażu, ta docelowa,  trafiła do mojej domowej pracowni. Nie było łatwo. Ciężka jak nie wiem co:-) Właściwie cała pracownia, jako pierwsza przybrała nową, uporządkowaną, miłą dla oka szatę:-) Jako drugie miejsce porządkowania, przetrzebiania i upiększania, wybieram kotłownię/narzędziownię. A to dlatego, że przylega bezpośrednio do mojej pracowni. To ta techniczna część domu:-) A tam właściwie nie przewiduję żadnych rewolucji.

niedziela, listopada 12, 2017

W dobrym nastroju


Szarość zupełna już za oknem, a dopiero co rozświetlałam świecami wnętrze kuchni o poranku... Weekend powolutku ustępuje miejsca nowym dniom, na powrót szybszym, pełnym znów spraw przeróżnych, ale to nic:-) Odpoczęłam, nasyciłam oczy pięknymi wnętrzami i dekoracjami świątecznymi i tymi codziennymi. Pobyłam w pracowni, odwiedziłam starocie, bo dziś niedziela starociowa właśnie:-)

sobota, listopada 11, 2017

Płyną myśli


Nowy dzień:-) Z leniwie budzącym się niebem, 
z kojącym zapachem pierwszej, porannej kawki, 
z dźwiękami mojej już płyty `Parsley`... Tak miło mi na sercu. Wciąż stają się moim udziałem miłe, dobre, bezinteresowne, czyjeś poczynania:-) Płyta pani Julii jest takim właśnie miłym gestem:-)

środa, listopada 08, 2017

Tak jak chciałam

 

Powolutku, gdzie nie spojrzeć, świątecznie się dzieje. I choć wzbraniam się jeszcze przed wchodzeniem w ten świąteczny klimat, to nie sposób nie zatrzymać oka na bożonarodzeniowych aranżacjach, które pojawiają się na blogach i w magazynach wnętrzarskich. A nawet w naszej pracowni taki już świąteczny akcent zaistniał:-) Otóż spora kula jemioły zawieszona pod sufitem zdobi przestrzeń. I w kilku jeszcze miejscach gałązki tej skądinąd pasożytniczej, ale jakże uroczej roślinki:-)

poniedziałek, listopada 06, 2017

Będę marzyć, będę żyć...


Z każdym dniem umacniam się w poczuciu, jak ważne jest dla mnie uwolnienie się od mieszkającego w sercu żalu i zawodów. I tych płynących z relacji niektórych i zwyczajnie z różnych stanów rzeczy obecnie... I to się dzieje. Krok po kroczku. Powolutku. Uczę się siebie, odkrywam pokłady, o których nie miałam zielonego pojęcia... One same dają o sobie znać. Ukazują, jak inaczej dzięki nim może być. Uczę się wyrażania swoich emocji i swojego zdania. Wciąż. I trwania przy swoim, nawet jeśli wszystko i wszyscy są po drugiej stronie. Nie jest ono ślepe. Płynie z serca. Z wewnętrznego przeświadczenia, że naprawdę tak czuję i myślę. I pozostawiam sprawy po mojemu. Nie ulegam, jak kiedyś. Przestałam też zabiegać o zrozumienie. Bo gdy za każdym razem, to walka z wiatrakami, nadchodzi moment, kiedy zwyczajnie nie ma to już znaczenia... A ten moment niesie wolność i ulgę:-)

niedziela, listopada 05, 2017

Miła perspektywa


Pięknie budzące się dziś niebo, na różowo, z niteczkami i plamkami,  jasne już, rozświetlone słońcem:-) Niedzielny poranek. Z zapachem ciasta, z kawką w ulubionej filiżance, ze spokojnymi myślami. Pośród starociowych mebelków, dodatków i wnętrz (klik i klik), po które tak chętnie sięgam, którymi karmię swoją duszę. Lubię tak rozpoczynać dzień:-) Z rosnącym w piekarniku ciastem, z takimi jak dziś pastelami nad horyzontem, z miłą perspektywą pogodnego nieba. Pośród inspiracji, tych na Pintereście i w moich magazynach. Zerkam też dookoła, bo przecież tutaj też się dzieje:-) Np miejsce po piekarniku parowym, który trafił do przeglądu, bo coś nie tak się działo, wypełniły moje starociowe skarby:-)

sobota, listopada 04, 2017

Starociowo, słonecznie, po mojemu...


Piękna jesień i stół, cudny! I oto przypomniałam sobie, 
że gdzieś... i ja mam podobny:-)
Okrągły, na pięknych nogach...
Chyba muszę zajrzeć na strych:-)


piątek, listopada 03, 2017

Kilka perełek i miła świadomość jutra...


Dziś piątek:-) Pierwszy w tym miesiącu, a zatem starocie na Szombierkach:-) Jedne z moich ulubionych. Powróciłam z kilkoma perełkami, pomimo aury takiej sobie i niewielu wystawców. Najmocniej cieszy mnie stare naczynie ceramiczne z uchem:-) To rzadkość. Do tego sygnowane. No i przede wszystkim piękne:-)

środa, listopada 01, 2017

W nowej odsłonie


Salon w nowej, zimowej odsłonie:-)
Zimowej dlatego, iż odtąd dostęp do tarasu i ogrodu 
możliwy jest z jednej tylko strony. 
Bocznym wejściem.
Na drzwiach tarasowych zaś stanęła sofa, 
ukazując tym samym sporą przestrzeń, 
której wcześniej tutaj (w salonie) nie czuło się.

wtorek, października 31, 2017

Mam gdzie wracać :-)


Nie posiadam się z radości:-) Zakupiłam stary szezlong za bardzo przyzwoite pieniądze:-) Już szykuję len na tapicerkę. Drewniane elementy w śmietankowym odcieniu... Troszkę jeszcze farby po zegarze pozostało... Achhh:-) 
A dziś już odpoczywam, przy mojej popołudniowej yerbie, świecach, kwiatach i gazetkach:-) Odwiedziłam groby moich bliskich, udekorowałam je pięknie białymi, barankowymi hryzantemami, zapaliłam świece i odszukałam w sercu i wspomnieniach kilka obrazów i myśli... Bo przecież Oni wciąż są, żyją, we wszystkim, co przywołuje ich kochane Osoby w naszej pamięci... Przy tym smutek i żal przeradza się w nadzieję i swego rodzaju radość... Bo ich udziałem jest już inny, dobry świat...

niedziela, października 29, 2017

Mój azyl


Wiele dzieje się na drodze codziennych i niecodziennych spraw i zdarzeń... Tych planowanych, zadaniowych i tych towarzyszących im, wynikających z nich...
Zapatrzona jestem w nowe zadania i cele.
Oddaję im swoje serce, swoją energię i czas.
Z otwartością i serdecznością pragnę zmierzać ku każdej powziętej roli i ku nowym zadaniom.
Jednak czasem czuję się jak nie z tego świata,
ze swoim postrzeganiem wszystkiego.
A potem jeszcze na swoje nieszczęście,
roztrząsam, rozmyślam, przeżywam...
Do kitu! Wolałabym móc odciąć się od tego co już za mną,
co tak naprawdę już się zdarzyło. 
I świat taki praktyczny do tego jest...

sobota, października 28, 2017

Wariacja jesienna


Odzyskuję wiarę:-) Odkrywam na nowo dobre emocje i czuję wdzięczność... Bo oto zupełnie bezinteresownie,
ktoś oddaje nam swój czas i ofiarowuje swą pomoc...
To niezwykłe, 
jak różnych ludzi i Ludzi napotykamy w pracowni.
Podobnie przecież w życiu. I podczas gdy przy jednych dobrze nam i bezpiecznie jakoś, tak przy innych, boli nawet dźwięk wypowiadanego ich imienia. Takie doświadczenia jak wczoraj, te dobre, dodają sił, koją i pozwalają pozostawić za sobą wszystko co złe...

piątek, października 27, 2017

Kremowy zegar i kilka jeszcze śmietankowych akcentów


Zaczęłam od zegara. Już od dawna coś chciałam z nim zrobić. Stanął w sypialni, bo tam jakoś najmniej był dla mnie widoczny. No i przyszedł zbawienny dla staruszka mój twórczy impuls:-) Rozrobiłam farbę z tym co miałam pod ręką. W każdym razie chodziło o śmietankę, bardzo kremową:-) Wszystkie "ozdoby" trafiły do kosza. Zupełnie nie moja bajka. No a potem to już szybko poszło. Pozostawiłam po namyśle starą tarczę, dołożyłam też jedną ze swoich zbiorów, tak na tymczasem. Docelowo chciałabym wynaleźć starą tarczę z Mory. Dołożyłam jeden z moich porcelanowych szyldzików, tak ku ozdobie... Kilka przetarć bardzo delikatnie. I teraz jest już po mojemu:-) Wskazówki też przydałyby się jakieś:-)

środa, października 25, 2017

Niebiałe akcenty w mojej pralni


Wyjazd do Ikei w zeszłym tygodniu zaowocował poza świecami
 i innymi drobiazgami, 
zakupem tej oto uroczej roślinki:-)

poniedziałek, października 23, 2017

Miło, domowo


Ciemno jeszcze zupełnie. Przez uchylone okno wpada do sypialni rześkie, chłodne powietrze. Strzepuję kołdrę, układam starannie na łóżku, na niej dzierganą z nici, starociową narzutę/obrus. Kilka poduszek, miś w białej sukience... Gaszę lampkę przy łóżku. Kuchnia. Kilka brudnych naczyń z wieczora... Lubię, gdy jest czysta. Zapalam świece, zmywam co trzeba i włączam piekarnik na 200 stopni. Upiekę bułeczki pszenne:-) Potem może coś słodkiego... W międzyczasie zaparzam yerbę, z kawką jakoś dziś nie po drodze mi. Sięgam po leżącą na stoliku książkę, zakupioną znów przypadkiem, a którą nie przypadkiem chciałam mieć i przeczytać. "Heban" pana Kapuścińskiego. Najpierw jednak trzeba zmielić pszenicę, dodać mąkę, olej, ciepłą wodę, drożdże, sól i odrobinę cukru, by zarobić ciasto na bułeczki. Piekarnik daje już sygnał gotowości do pracy:-) Wychodzi jedenaście, uroczych kuleczek. Jeszcze tylko dwie kreseczki ku ozdobie na znak krzyżyka na każdej z nich i można wkładać do pieca (nie przestałam marzyć o piecu chlebowym:-)). Po chwili cała już upojona zapachem... domowym, miłym, który jakoś zawsze dobrze mnie nastraja, zerkam za okno. Szare już niebo. To tylko moment, by z tej szarości pojaśniało zupełnie. Bułeczki pieką się już. Mam 30 minut. Kilka stronic zatem zdążę przeczytać:-) Z zapachem chleba splata się cudownie woń świecy o aromacie świątecznego, piernikowego ciasta, zakupionej kilka dni temu w Ikei. Lubię tam właśnie, obok giełdy kwiatowej w Tychach, uzupełniać zapasy świec. W tle pan Niemen przywołuje we "Wspomnieniu" miłosne nuty...

niedziela, października 22, 2017

Kilka szczegółów


Aura dziś taka sobie, choć poranek zapowiadał się pięknie.
Niebo usłane różem, bezchmurne...
Przez moment miałam nadzieję, 
no ale jest jak jest.
W takie dni, kiedy nie bardzo wiem co z sobą począć, 
wystarczy mi zajrzeć do swoich magazynów i na kilka blogów,
by dzień spędzić twórczo i czynnie:-)
Szczególnie, że wczoraj calutki dzień 
spędziłam w nocnej koszuli nic nie robiąc:-)
Świadomie przyzwalam sobie na takie słodkie lenistwo.
Z książką, kawką, świecami, muzyką, znów kawką,
czymś pysznym...
I tak do końca dnia:-)

sobota, października 21, 2017

Timeworn charm


Nie zawsze uda się znaleźć to co dobre jest... śpiewa pani Celińska. Ale czasem to dobre zwyczajnie samo przychodzi:-) Do mnie bardzo często:-) Tyle mądrego i dobrego można czerpać z muzyki... Mam to wielkie szczęście, że już dawno odkryłam Anię Jopek, pani Celińska `przyszła` do mnie, pan Bajor cierpliwie czekał na swój czas... To jak słuchanie porad mądrych, bardziej doświadczonych. W najpiękniejszym przekazie, jakim jest muzyka. Dla mnie to świat, do którego uciekam, w którym jest mi dobrze, w którym odkrywam siebie samą... W połączeniu ze starociami, dekoracjami, aranżowaniem swojej przestrzeni, wyszukiwaniem i odkrywaniem cudów natury i przyrody, książkami odkrytymi i czekającymi, uśmiechem bliskich sercu osób... Z porankami takimi jak ten... To właśnie to dobre, to moje szczęście:-)

piątek, października 20, 2017

Moje słabości


Georginia...
Jakież piękne, kobiece imię można by rzec.
A to nazwa uroczych, ogrodowych kwiatów, 
nazywanych również daliami.
Białe dalie/georginie urzekają mnie bardzo.
Piękne w swej prostocie, troszkę wiejskie, subtelne, niepretensjonalne...,
 jeśli tak można opisać kwiaty:-)

środa, października 18, 2017

Zapach jesieni


W pracowni otwieramy okna zamiast uruchamiać piec:-)
Słońce otula nas promieniami,
 a my w afirmacji tej cudownej aury, 
przywołujemy wszelkie, jesienne motywy.
Wrzosy w wazach i w skrzyniach, 
zasuszone hortensje w słojach 
i... kompozycje kwiatowe, które też przybrały ten radosny, 
wielobarwny klimat:-) 
I jakże wpisują się tutaj i ożywiają wnętrza...

wtorek, października 17, 2017

Kolorowo, promiennie


Wspaniała zabawa z tymi jesiennymi, moimi dekoracjami:-)
Dziś dokupiłam żurawkę, dąbki i kilka znów wrzosów.
Wczoraj przestawiłam co nieco dookoła domku.
Zamieniłam miejscami ławki.
Z głównego tarasu eklektyczna, ulubiona moja ławeczka,
 trafiła na front domu:-)
Już nie pod okno, a tuż przy drzwiach wejściowych.
Można odłożyć zakupy, spocząć, 
by przed wejściem do domu złapać kilka jeszcze promieni słońca...

niedziela, października 15, 2017

Niedzielny poranek


Wczorajszy poranek zwiastował dobry, słoneczny dzień.
I takim właśnie był:-)
Na początek z kawką i z czymś miłym dla oczu i duszy...
Z kilkoma wrzosami, które dokupiłam przy okazji spaceru uliczkami miasta oraz z zimozielonym hebe. 
Urocza roślinka, podobna do szałwii ozdobnej.
Moja ma kwiatuszki fioletowe, 
będę rozglądać się jeszcze za białą.
Kilka słów o tej bylince tutaj. 
Dzięki swym zimozielonym listeczkom, 
nazwano ją imieniem greckiej bogini młodości:-)

piątek, października 13, 2017

Jesiennie


Zużyłam dziś troszkę zasuszonych hortensji, 
by ozdobić wiankiem moje drzwi wejściowe.
I korci mnie bardzo, by przemalować je na biało.
Tak jak swego czasu furtkę... 
Copyright © 2014 bielhani , Blogger