czwartek, sierpnia 31, 2017

Miętowe co nieco


"W moim magicznym domu..." Oj tak, wszystko się zdarzyć może:-) I z dnia na dzień zmienić może miejsce to i owo, kolor przy okazji też. I nie wiem tak do końca, jaka magia drzemie w tych wszystkich nagłych porywach, w zapatrzeniu w obraz, ten w głowie, co i jak ma wyglądać i krok po kroczku dążeniu do niego... W emocjach niezwykłych, które towarzyszą niezmiennie i motywują, pomimo czasem zmęczenia już i przeszkód. I tych, nieporównywalnych z niczym innym, na sam koniec, kiedy już swoim pełnym zachwytu okiem, z sercem wypełnionym radością i satysfakcją, można odpocząć w odmienionej przestrzeni. A dziś, nic niezwykłego może, kilka szczegółów zaledwie troszkę innych i kolorek dla przełamania bieli... Takie maleńkie, miętowe co nieco dla odmiany:-)

środa, sierpnia 30, 2017

Niestarociowo

 

Tyle w ostatnich kilku dniach zmieniło się w tej dekoracyjno-mebelkowej rzeczywistości u mnie. A właściwie w pokojach dzieci... Od zawsze był to dla mnie najlepszy sposób na odreagowanie... wszystkiego trudnego. Najważniejsze, to uwolnienie półek od starych książek, zeszytów i zapisków, tj. wszystkiego niepotrzebnego. I podczas gdy w jednym pokoju zadziało się to na samym początku wakacji, tak w drugim dopiero przedwczoraj. Tak czy siak, jest puściutko! Żadnych niepotrzebnych przedmiotów, wszystko czeka na nowy rozdział... Do tego kilka miłych zabiegów, taka mała metamorfoza i jakby zupełnie nowa przestrzeń. Jasna, przestronna, przytulna i ładna.

wtorek, sierpnia 29, 2017

Wszystko, co dobre


Dobrze tak móc napotkać pozytywne strony i blogi, gdzie ktoś dzieli się swoim odczuwaniem i przeżywaniem świata. A wyczytać można z tych treści dobrą naturę i serce:-) Wziąć coś dla siebie dobrego, cennego...  I tak czytam sobie i podpisuję się i pod tym i pod tym i pod tamtym również... Podobnie odczuwam, o wielu rzeczach myślę tak samo. Do takich ludzi lgnie moje serce. Jejku, gdyby tylko tacy dobrzy, kochający i szanujący życie szeroko pojęte ludzie tworzyli nasz świat. Jak cudownie żyłoby się wszystkim. Jak szczęśliwi bylibyśmy i bezpieczni, my ludzie, zwierzęta i cała nasza planeta. I tak wzięłam dla siebie np cytat pani Beaty Tyszkiewicz: "Można wszystko mi zabrać, a ja mogę jutro zacząć życie od nowa..." Tak właśnie. To wolność.

poniedziałek, sierpnia 28, 2017

W beztrosce


Czasem jest tak, że coś zaciekawi mnie i podoba mi się bardzo, ale zupełnie nie wiem, do czego może/mogło służyć. 
Tak jest w przypadku owego drewnianego, 
dziurkowanego, chyba kuchennego przedmiotu.

sobota, sierpnia 26, 2017

Niezły plan...


Cichy poranek, ze słońcem wysoko już i dającymi się słyszeć w oddali dzwonami kościelnymi. Rześkie powietrze wpadające przez uchylone okno daje mi znać, że wciąż jest bardzo wcześnie. A ja dziś wielką mam ochotę na tarasową, małą metamorfozę. I ławkę przydałoby się odświeżyć. Zatem dopijam kawkę i otulona promieniami słońca, ruszam w nowy, dobry dzień:-) Radosna, spokojna i wciąż jeszcze trochę senna... Ale też czekająca i pełna zapału na to, co dziś przed mną.

piątek, sierpnia 25, 2017

Dla odmiany


Pies rozłożył się na podłodze leniwie i ucina sobie poobiednią drzemkę. Za oknem sprzęt ciężki daje znać o sobie, niestety, a mnie też jakoś blisko do wtulenia się choć na moment w mięciutką podusię. Niech tam wszystko ułoży się jak należy w żołądku. Ostatnio na moim stole bardzo często goszczą potrawy z kabaczka. A konkretnie leczo. Uwielbiam! I chyba za bardzo, bo zdarza mi się z łakomstwa, już nie z głodu, sięgać po dokładkę. A potem zwyczajnie trzeba odpocząć:-) Na początek tak zwyczajne, otulona mięciutkim kocykiem, a potem, wśród kwiatów...

środa, sierpnia 23, 2017

I zakwitł chmiel



W ostatnim czasie, tak różne, nowe zupełnie emocje stają się moim udziałem. Zachwyt, radość na przemian z rozczarowaniem i łzami. Oto co niesie moje tzw `wyjście do ludzi`. I choć tych smutnych i trudnych momentów mniej o wiele jest od budujących i dobrych, to jakoś mocniej zapisują się i bolą. Na całe szczęście, w myśl tego, czego doświadczam w calutkim moim życiu, szczęście w nieszczęściu sprawia, że ostatecznie to dobre koi i wynagradza, na nowo motywuje i przywołuje wiarę i radość. Przychodzi, by mniej bolało wszystko złe. A ja cała wdzięczna czekam znów na kolejny, nowy dzień. A ma być kolorowy, słoneczny i ciepły.

wtorek, sierpnia 22, 2017

Powrót do przeszłości


Przy okazji poszukiwań jakiegoś drobiazgu, 
mój wzrok zatrzymał się na białym pudełku. 
W nim... wspomnienia. 
Stare zdjęcia sprzed wielu, wielu lat.
Uniosłam je spośród wielu szpargałów w moim składziku rzeczy... różnych i zeszłam do salonu.
Wyjęłam zawartość na podłogę. Sporo tego.
Rozłożyłam wszystko i przeglądałam, zdjęcie po zdjęciu, wiersz, list, karteczkę, jedno po drugim...
Taki nieplanowany powrót do przeszłości.
Czas też sprzyjający. Sama zupełnie.
W tle moja muzyka, której na co dzień słucham jedynie 
w samochodzie.  Świece, wino... Nawet nie wiem, kiedy nastała bardzo późna, jak na mnie pora. Odszukałam stary album, który zakupiłam niedawno na Szombierkach 
i jeszcze jakiś z TK Maxx, który zwrócił moją uwagę, nabyłam więc,  tak na przyszłość. No i nastała:-)
Zapragnęłam ułożyć pięknie zdjęcia, 
przynajmniej te najważniejsze.
To niezwykle cenne chwile.

niedziela, sierpnia 20, 2017

Naturalnie


Biel jest dla mnie radosna. Być może tylko dla mnie. 
Jednak w takich jak wczoraj momentach, razi mnie, 
zakłóca coś...
Tak też uciekłam przed nią trochę. 
W barwy ziemi, ciemniejsze ciut. 
Bo i szarości 
i tabaczkowo/orzechowe i płowe odcienie beżu,
o barwie surowego płótna...

sobota, sierpnia 19, 2017

Gdzieś obok


Przy pierwszych łyczkach kawki, w łóżeczku znów, z cieniami i świergotem miłym za oknem, witam nowy dzień. Spokojnie, cicho, nostalgicznie... Dziś nie kusi mnie widok czekającego ogrodu, nie planuję nic. Pobędę sobie w mojej ciszy. Przyniosę jedynie garść malin i borówek, może kilka pomidorków maleńkich moich, wtulę się w mięciutki szlafrok i zaczekam... Niech płynie sobie ta melancholia... Bo przecież i takie dni czasem przychodzą. Tak dla równowagi chyba.  W tle "Atramentowa", moja ulubiona. Bardzo wpisuje się dziś w mój poranek. Nauczyłam się cenić i przyjmować i te emocje. W tej mojej nostalgii, przyjmuję pokornie to, co przyniesie dzień. I tak jestem gdzieś obok... W sercu jednak nadzieja się tli, idąc za panią Celińską, niepokorna, co ciągle wstaje nowa..., na radosny, dobry, nowy, może jutro dzień...

czwartek, sierpnia 17, 2017

Mogłabym polubić


Po pięknym, słonecznym, jasnym, wczorajszym dniu, szaro, ponuro i deszczowo. Uczę się wciąż, jak cenić i taką aurę. Bo nie na to z utęsknieniem przecież czekam, a na poranki usłane kolorami. Zamiast tego smutne dziś niebo... I tak w łazience mojej na troszkę zaszyłam się. Bo i nieckę już dawno ułożyć chciałam, w roli półki nawannowej i przy okazji znów troszkę dekoracyjnie ją odświeżyć mogłam. Okazuje się , że wymiarowo idealnie się zgrało:-) Na gąbkę, mydełko, świeczuszkę, niecka jak znalazł. I książka się zmieści, na upartego nawet lampka wina:-)

wtorek, sierpnia 15, 2017

Nowy, dobry dzień

Ostatnio  szczęście mam wielkie do książek ciekawych, tak przypadkiem wypatrzonych, przy okazji zakupów jedzeniowych. I to nie w `świecie książki`, a w supermarkecie/dyskoncie osiedlowym. I tak to powróciłam znów z tą oto książeczką, nie przypadkiem chyba z akcentem moim ulubionym, białym znów, w tytule. Wydana pięknie. W formie albumu można by rzec. A porusza zasady zdrowego żywienia. Ogólnie nie przepadam za poradnikami i promowanymi wciąż nowymi dietami i cudownymi radami w tym temacie. Preferuję stałe, dobre nawyki żywieniowe. Nie ograniczam jedzenia, zwracam jedynie uwagę na to, czym karmię siebie. Z ustępstwami i miłymi odstępstwami:-) I tak czytając powolutku, sporo z tej książeczki pokrywa się z moim codziennym praktykowaniem i poczynaniami kuchennymi, które nie są moją ulubioną dziedziną życia:-) Ale odnajduję i w niej czasem przyjemność. Przy tej też okazji bardzo chwalę sobie jeden podstawowy składnik mojej kuchni, który zawsze lubię mieć pod ręką. To kasze. Uwielbiam! Codziennie właściwie je gotuję, kilka woreczków i w zapasie, w lodówce, zawsze mam je w gotowości do wykorzystania. By na śniadanko z rodzynkami orkiszową sobie posmakować. Na kolację z suszonymi pomidorkami jęczmienną albo białą, gryczaną na przykład (to moje ulubione). Czy po powrocie skądś, zwyczajnie ten pierwszy, największy głód zaspokoić.

poniedziałek, sierpnia 14, 2017

Biegnę wdzięczna i szczęśliwa


Wdzięczna i świętująca...
Zapatrzona w budzący się dzień. Cała w dźwiękach, 
które niezmiennie poruszają mą duszę.
Szukająca zachwytów, których tyle dookoła...
A to w przebarwionych słońcem hortensjach.
W konewce starej tuż obok... 
W powiewie rześkiego, porannego powietrza, 
które wciągam długo i zachłannie wczesnym rankiem.
Z przymkniętymi powiekami, 
otulona mięciutkim swetrem i ciszą...
A wszystko zanim wstanie dzień.
Potem już rozświetlone słońcem wszystko, 
inne już i tak samo cudne.

niedziela, sierpnia 13, 2017

Bez wyrzutów leniwie


Tyle dobrego dziś w zanadrzu:-) Najpierw dwa buki, które czekały już właściwie na wymianę, bo zeschły zupełnie, wypuściły młode, zieloniutkie listeczki:-) Cud! Zatem ich widok za oknem cieszy mnie bardzo. Po drugiej zaś stronie, od frontu domu, też maleńka zmiana, a raczej dopełnienie tego, co było. Kącik mój lawendowo-hortensjowy wzbogacił się o kolejną hortensję bukietową i gaurę. W skrzyni natomiast kilka jeżówek uroczych z puchatymi łebkami, w kolorze delikatnej zieleni i coś, co zachwyciło mnie bardzo. Nazwy nie zapamiętałam niestety. Mam wielką nadzieję, że rozrośnie się na wszystkie strony:-)

piątek, sierpnia 11, 2017

Niezwykła ich moc


Kwiaty mają tę niezwykłą moc, iż ta sama przestrzeń 
z najmniejszym choć naznaczeniem kwiatowym akcentem, 
staje się innym już wnętrzem. 
Radosnym, żywym, domowym, sielskim, pięknym...
Nasza pracownia czasem tonie w kwiatach:-)
I tę jej odsłonę uwielbiam!
To jak dopełnienie jej niezwykłego potencjału, który dostrzegłyśmy wchodząc tutaj, gdzie ani kolory, ani zapachy ani zupełnie nic nie stwarzało krzty nawet przestrzeni, którą nosiłyśmy w swoim sercu i wyobraźni.

środa, sierpnia 09, 2017

Po co mi to


Przy porannej czy też odpoczynkowej kawce, zawsze lubię coś poprzeglądać. A ściślej, gazetki wnętrzarskie rzecz jasna:-) Uwielbiam po nie sięgać. Ostatnio najchętniej po te włoskie. A tam morze inspiracji i pomysłów. Z jednego zachwytu popadam w następny. I daję się tym inspiracjom ponieść z największą przyjemnością. Przy ostatnim łyczku kawki rozmyślam już co i gdzie mogę wykorzystać i zastosować. Co przemienić, co dołożyć... I tak to wciąż coś się dzieje, a ja tak bardzo lubię, gdy się dzieje:-) Choćby tylko zasłonki z białych na szare, czy też z białych ciężkich na białe te mgiełkowe... Obrus w inną stronę, poduszki nie po skosie a na wprost. Nic wielkiego, a już jakby inna przestrzeń, odświeżona (przez zasłony pachnące), odmieniona, piękna! I cóż mi, że z tą swoją bielą dziesięć światów mam i więcej. Szczególnie latem, kiedy i pies na sofie łapy ułoży. A wciąż wchodzi i wychodzi, do ogrodu i z ogrodu:-) Zresztą nie tylko on... By dotrzeć w każdy zakamarek podłogi ze ścierką, też niełatwa sprawa.

wtorek, sierpnia 08, 2017

Mój, nie mój świat


Pierwszy raz od niepamiętnego czasu zajrzałam na jeden z portali internetowych, od których generalnie stronię. Podobnie zresztą jak od TV (wyjątkiem są blogi, nie tylko wnętrzarskie, na nie chętnie zaglądam). I tylko utwierdziłam się skutecznie, że nic tam po mnie:-) To zupełnie nie mój świat... Nie odnajduję niczego dla siebie ani w świecie polityki, ani też na plotkarskich portalach, pomijam nawet te informacyjne. I tak zaszyłabym się  najchętniej na stałe i odcięła zupełnie od wszystkiego, czym raczy mnie dzisiejszy świat. Gdzie informacje są tendencyjne, gdzie promuje się wartości nie moje, w którym zwyczajnie czuję się źle. I z wielką radością odkrywam na powrót nieocenioną wartość wszystkiego, czym mogę się otaczać. Tutaj jest mi dobrze:-) W moim świecie, zapachów, kolorów, barw i dobrych emocji...

poniedziałek, sierpnia 07, 2017

Weekend bardzo udany


Dziś słońce wstało niepostrzeżenie. Niebo przesłonięte szczelnie chmurami, do tego chłodniej i z deszczem właściwie za pasem. Pogoda bardzo przychylna wszelkim ogrodowym pracom. I na to chyba mam dziś wielką ochotę:-) A póki co raniutko już układałam i przekładałam, coś tam ukryłam, coś znów wyeksponowałam. Chowam niektóre moje perełki, bo nie sposób, by wszystkie ułożyć w zasięgu wzroku i po jakimś czasie zachwycam się nimi na nowo. Mój starociowy weekend zaliczam do bardzo udanych:-) Wszystko już czyściutkie i na swoim miejscu:-) Niecka póki co na kawowym stoliku, choć przymierzam się do wykorzystania jej w łazience. Jest na tyle długa, by mogła spełnić rolę półeczki nawannowej...

sobota, sierpnia 05, 2017

I po starociach


Jedno wyjątkowe przeżycie może stać się punktem odniesienia do wszystkiego, co dalej się przydarza... Targi staroci w Arezzo stały się moim punktem odniesienia. Nigdy przedtem nie zaznałam takiej uczty dla oczu i duszy. Szombierki to z całą pewnością nie Arezzo... Choć poczytuje się je jako jedne z większych targów w Polsce. Jednak to głównie na nich urządziłam mój dom... To stamtąd powróciły ze mną te wszystkie wyjątkowe, jedyne, wprawiające w zachwyt perełki. Zatem, z niedosytem może i wciąż z obrazem toskańskich uliczek ze straganami pełnymi lnów z inicjałami i barokowych drobiazgów, ale spełniona powracam. Bo pośród wielu maneli, które ze starociami nie mają nic wspólnego, zawsze kilka perełek czeka, jakby chcąc wynagrodzić to całe rozczarowujące zbiorowisko wszystkiego, co z całą pewnością antykami nazwać nie sposób. A mam wrażenie, że z każdą giełdą jest ich coraz więcej... 

piątek, sierpnia 04, 2017

Starociowo, cudnie mi


Zastanawiam się nad własnymi dziwactwami... Swoją dbałość i przykładanie uwagi do higieny zaczynam powoli tak nazywać. I podczas gdy w życiu prywatnym, niech każdy będzie sobie jaki chce, tak w publicznych placówkach obowiązują pewne podstawowe choć zasady przestrzegania czystości i higieny.

środa, sierpnia 02, 2017

Tyle czeka i nieplanowanie sporo się dzieje


Nie  mogę na początek nie westchnąć choć z zachwytu nad dzisiejszym brzaskiem... To jak nierzeczywisty obraz, wprost z baśni czy też  spod pędzla mistrza, któremu nie sposób oddać nawet namiastki wyjątkowości budzącego się dnia...
Zapatrzona w zmieniający się obraz za moim oknem, wzdychałam w niedowierzaniu. Bo to zaledwie moment. Już po chwili niebo przybrało spokojną, szaro-niebieską barwę...

wtorek, sierpnia 01, 2017

Miło i pracowicie


Tak mogłabym rozpoczynać wpis za każdym razem, zachwytem nad wstającym dniem:-) A tymczasem korzystam znów z nowego odkrycia. Udostępniam sobie internet z mojego telefonu na PC:-) To niezwykłe ileż możliwości podsuwa nam dzisiejsza technika! I jak niewiele o niej wiem... Ale znów ździebełko więcej jakby nie było:-)
Copyright © 2014 bielhani , Blogger