wtorek, października 31, 2017
Mam gdzie wracać :-)
Nie posiadam się z radości:-) Zakupiłam stary szezlong za bardzo przyzwoite pieniądze:-) Już szykuję len na tapicerkę. Drewniane elementy w śmietankowym odcieniu... Troszkę jeszcze farby po zegarze pozostało... Achhh:-)
A dziś już odpoczywam, przy mojej popołudniowej yerbie, świecach, kwiatach i gazetkach:-) Odwiedziłam groby moich bliskich, udekorowałam je pięknie białymi, barankowymi hryzantemami, zapaliłam świece i odszukałam w sercu i wspomnieniach kilka obrazów i myśli... Bo przecież Oni wciąż są, żyją, we wszystkim, co przywołuje ich kochane Osoby w naszej pamięci... Przy tym smutek i żal przeradza się w nadzieję i swego rodzaju radość... Bo ich udziałem jest już inny, dobry świat...
niedziela, października 29, 2017
Mój azyl
Wiele dzieje się na drodze codziennych i niecodziennych spraw i zdarzeń... Tych planowanych, zadaniowych i tych towarzyszących im, wynikających z nich...
Zapatrzona jestem w nowe zadania i cele.
Oddaję im swoje serce, swoją energię i czas.
Z otwartością i serdecznością pragnę zmierzać ku każdej powziętej roli i ku nowym zadaniom.
Jednak czasem czuję się jak nie z tego świata,
ze swoim postrzeganiem wszystkiego.
A potem jeszcze na swoje nieszczęście,
roztrząsam, rozmyślam, przeżywam...
Do kitu! Wolałabym móc odciąć się od tego co już za mną,
co tak naprawdę już się zdarzyło.
I świat taki praktyczny do tego jest...
sobota, października 28, 2017
Wariacja jesienna
Odzyskuję wiarę:-) Odkrywam na nowo dobre emocje i czuję wdzięczność... Bo oto zupełnie bezinteresownie,
ktoś oddaje nam swój czas i ofiarowuje swą pomoc...
To niezwykłe,
jak różnych ludzi i Ludzi napotykamy w pracowni.
Podobnie przecież w życiu. I podczas gdy przy jednych dobrze nam i bezpiecznie jakoś, tak przy innych, boli nawet dźwięk wypowiadanego ich imienia. Takie doświadczenia jak wczoraj, te dobre, dodają sił, koją i pozwalają pozostawić za sobą wszystko co złe...
piątek, października 27, 2017
Kremowy zegar i kilka jeszcze śmietankowych akcentów
środa, października 25, 2017
Niebiałe akcenty w mojej pralni
Wyjazd do Ikei w zeszłym tygodniu zaowocował poza świecami
i innymi drobiazgami,
zakupem tej oto uroczej roślinki:-)
poniedziałek, października 23, 2017
Miło, domowo
Ciemno jeszcze zupełnie. Przez uchylone okno wpada do sypialni rześkie, chłodne powietrze. Strzepuję kołdrę, układam starannie na łóżku, na niej dzierganą z nici, starociową narzutę/obrus. Kilka poduszek, miś w białej sukience... Gaszę lampkę przy łóżku. Kuchnia. Kilka brudnych naczyń z wieczora... Lubię, gdy jest czysta. Zapalam świece, zmywam co trzeba i włączam piekarnik na 200 stopni. Upiekę bułeczki pszenne:-) Potem może coś słodkiego... W międzyczasie zaparzam yerbę, z kawką jakoś dziś nie po drodze mi. Sięgam po leżącą na stoliku książkę, zakupioną znów przypadkiem, a którą nie przypadkiem chciałam mieć i przeczytać. "Heban" pana Kapuścińskiego. Najpierw jednak trzeba zmielić pszenicę, dodać mąkę, olej, ciepłą wodę, drożdże, sól i odrobinę cukru, by zarobić ciasto na bułeczki. Piekarnik daje już sygnał gotowości do pracy:-) Wychodzi jedenaście, uroczych kuleczek. Jeszcze tylko dwie kreseczki ku ozdobie na znak krzyżyka na każdej z nich i można wkładać do pieca (nie przestałam marzyć o piecu chlebowym:-)). Po chwili cała już upojona zapachem... domowym, miłym, który jakoś zawsze dobrze mnie nastraja, zerkam za okno. Szare już niebo. To tylko moment, by z tej szarości pojaśniało zupełnie. Bułeczki pieką się już. Mam 30 minut. Kilka stronic zatem zdążę przeczytać:-) Z zapachem chleba splata się cudownie woń świecy o aromacie świątecznego, piernikowego ciasta, zakupionej kilka dni temu w Ikei. Lubię tam właśnie, obok giełdy kwiatowej w Tychach, uzupełniać zapasy świec. W tle pan Niemen przywołuje we "Wspomnieniu" miłosne nuty...
niedziela, października 22, 2017
Kilka szczegółów
Aura dziś taka sobie, choć poranek zapowiadał się pięknie.
Niebo usłane różem, bezchmurne...
Przez moment miałam nadzieję,
no ale jest jak jest.
W takie dni, kiedy nie bardzo wiem co z sobą począć,
wystarczy mi zajrzeć do swoich magazynów i na kilka blogów,
by dzień spędzić twórczo i czynnie:-)
Szczególnie, że wczoraj calutki dzień
spędziłam w nocnej koszuli nic nie robiąc:-)
Świadomie przyzwalam sobie na takie słodkie lenistwo.
Z książką, kawką, świecami, muzyką, znów kawką,
czymś pysznym...
I tak do końca dnia:-)
sobota, października 21, 2017
Timeworn charm
piątek, października 20, 2017
Moje słabości
Georginia...
Jakież piękne, kobiece imię można by rzec.
A to nazwa uroczych, ogrodowych kwiatów,
nazywanych również daliami.
Białe dalie/georginie urzekają mnie bardzo.
Piękne w swej prostocie, troszkę wiejskie, subtelne, niepretensjonalne...,
jeśli tak można opisać kwiaty:-)
środa, października 18, 2017
Zapach jesieni
W pracowni otwieramy okna zamiast uruchamiać piec:-)
Słońce otula nas promieniami,
a my w afirmacji tej cudownej aury,
przywołujemy wszelkie, jesienne motywy.
Wrzosy w wazach i w skrzyniach,
zasuszone hortensje w słojach
i... kompozycje kwiatowe, które też przybrały ten radosny,
wielobarwny klimat:-)
I jakże wpisują się tutaj i ożywiają wnętrza...
wtorek, października 17, 2017
Kolorowo, promiennie
Wspaniała zabawa z tymi jesiennymi, moimi dekoracjami:-)
Dziś dokupiłam żurawkę, dąbki i kilka znów wrzosów.
Wczoraj przestawiłam co nieco dookoła domku.
Zamieniłam miejscami ławki.
Z głównego tarasu eklektyczna, ulubiona moja ławeczka,
trafiła na front domu:-)
Już nie pod okno, a tuż przy drzwiach wejściowych.
Można odłożyć zakupy, spocząć,
by przed wejściem do domu złapać kilka jeszcze promieni słońca...
niedziela, października 15, 2017
Niedzielny poranek
Wczorajszy poranek zwiastował dobry, słoneczny dzień.
I takim właśnie był:-)
Na początek z kawką i z czymś miłym dla oczu i duszy...
Z kilkoma wrzosami, które dokupiłam przy okazji spaceru uliczkami miasta oraz z zimozielonym hebe.
Urocza roślinka, podobna do szałwii ozdobnej.
Moja ma kwiatuszki fioletowe,
będę rozglądać się jeszcze za białą.
Kilka słów o tej bylince tutaj.
Dzięki swym zimozielonym listeczkom,
nazwano ją imieniem greckiej bogini młodości:-)
piątek, października 13, 2017
Jesiennie
Zużyłam dziś troszkę zasuszonych hortensji,
by ozdobić wiankiem moje drzwi wejściowe.
I korci mnie bardzo, by przemalować je na biało.
Tak jak swego czasu furtkę...
czwartek, października 12, 2017
Miło i pachnąco
Cudowny dzień.
Słoneczny, wśród kwiatów...
Z kilkoma znów odkryciami:-)
I zdobyczami cieszącymi serce.
wtorek, października 10, 2017
Myśli
poniedziałek, października 09, 2017
Zielono mi
Stara szafeczka/apteczka.
Wisząca, jednak u mnie w zastępstwie białej z falbanką stanęła na kuchennym pomocniku.
Tę zaś wymieniłam z zieloną, dwudrzwiową szafeczką
z sypialni.
Pomyślałam, że pięknie jej będzie w towarzystwie zielonej ławeczki w salonie:-)
Coraz częściej poprzestaję na wymyciu i odkażeniu mebelków i pozostawiam je nienaruszone...
A wręcz mam ochotę poprzecierać je dodatkowo,
by postarzyć je jeszcze mocniej...
Jakiś nowy etap nastaje dla moich wnętrz i mebelków.
niedziela, października 08, 2017
W błogim nicnierobieniu
Nie wspomniałam wczoraj o ławeczce, szafeczce i kołysce,
z którymi również powróciłam z giełdy staroci.
Wciąż czekały w bagażniku.
To co udało mi się doczyścić,
jest już i cieszy moje oczy.
sobota, października 07, 2017
Starocie bardzo udane...
Wyzwalam się krok po kroczku z wszystkiego, co uwiera,
co niesie dyskomfort, co powoduje napięcie...
Z rzeczy, sytuacji i ludzi.
Z tego, czego w swoim życiu, sercu, głowie i codzienności
mieć nie chcę.
Jedno naturalnie zostaje gdzieś z tyłu,
jednak większość, to świadome wybory i decyzje.
I choć na początku czuje się z tym troszkę nieswojo,
to zaraz potem, no może nie tak od razu,
jednak przychodzi ukojenie, spokój i ulga.
A nade wszystko duma i radość,
że oto znów poszłam za głosem serca.
Brzmi to być może zagadkowo bardzo.
Chodzi najogólniej o wyplątywanie się z narosłych przez lata czyichś oczekiwań względem mnie,
znajomości i przyjaźni,
ukierunkowanych wyłącznie na siebie,
roszczeniowych po prostu.
Jak śpiewa pani Celińska,
`z drobnych supełków byłam cała, lecz się wydostałam...`
czwartek, października 05, 2017
Rozgościła się...
Jesień rozgościła się dookoła na dobre...
Widać ją w naszej pracowni,
odzwierciedla się w kompozycjach kwiatowych,
powolutku króluje w lesie i w ogrodzie.
Nie sposób nie zachwycić się uroczymi, brązowymi łebkami
na tle zieloniutkiego mchu,
czy wiankiem z bluszczu i śnieguliczki,
zawieszonego na naszej starutkiej, chlebowej szafie
albo zwyczajnie, na okiennicy.
A okiennic sporo się u nas zebrało:-)
wtorek, października 03, 2017
Moje chciejstwa
niedziela, października 01, 2017
Dla mnie za szybko...
Giełda kwiatów na tę chwilę nie przypomina miejsca,
w którym można zachwycić się i pobyć wśród kwiatów.
Wypełniona po brzegi sztucznymi pseudodekoracjami
w plastikowych, okropnych doniczkach, niesie rozczarowanie i niesmak. W dodatku, co dziwi bardzo,
ludzie naprawdę to kupują...
Skupiłam się na kilku miejscach.
W jednym z nich zakupiłam upragnione róże gałązkowe:-)
W takim jak lubię delikatnym różu.