środa, stycznia 31, 2018

Głowa pełna myśli

  
Kiedy ma się tyle czasu dla siebie i nic nie czeka, nie nagli, można obmyślać i rozmyślać do woli. I tak wracam wciąż do pracowni, planuję jak może toczyć się w niej życie... Za chwilkę znów uświadamiam sobie, jak bardzo ograniczają wyobraźnię, pomysłowość i spontaniczność w takiej zwyczajnej codzienności nasze przyzwyczajenia, nabyte i wyuczone normy i zasady... Jak niewiele potrzeba, by urozmaicić wszystko to, co tworzy naszą teraźniejszość. Część z nich jest oczywiście dobra i niepodważalna. Ta dotycząca systemu wartości na przykład. Jednak jedząc dziś zupę, tutejszą, przypominającą w smaku grochową, w konsystencji gulaszową, wyławiając z niej kawałeczki bananów, ananasa i czegoś na kształt ziemniaków, doznaję miłego olśnienia, że wszystko może mieć znacznie ciekawszą i nieoczywistą barwę i smak. Wszystko jest możliwe.

wtorek, stycznia 30, 2018

Oswajam, poznaję, smakuję...


Sukces. Dziś przebudziłam się już wczesnym rankiem:-) 5.30, a ja wciąż przeliczam. 10.30 moja. Choć właściwie bardziej moją teraz jest 5.30. Niech tak zatem pozostanie. Tak jak i niech sobie są moje włosy takie właśnie... Nie będę walczyć z nimi. Pod wpływem deszczu czy wilgotności takiej jak tutaj, skręcają się na wszystkie strony:-) Zabrałam ze sobą prostownicę, jednak nie sposób wciąż ich prostować. Polubię siebie taką. Przynajmniej spróbuję:-) Za oknem też jakby dziś spokojniej. Wczoraj dał się słyszeć w nocy i nad ranem silny wiatr. Front ten ma się uspokoić, dziś będzie już tylko słonecznie i bezwietrznie. Od miesiąca, co nie zdarza się właściwie, padało tutaj i wiało. Jednak wygląda to tak, że w jednym momencie jest bezchmurnie i słonecznie, za chwilkę niebo szarzeje i leje jak z cebra. Nikt na to nie zważa. Dzieci jak bawiły się i pływały w basenie tak wciąż tam są. Swoją drogą wspaniała okazja by poczuć ciepły deszcz na sobie i za moment dać osuszyć się gorącym promieniom:-) To region oceaniczno-morski, stąd tak nagłe zawirowania pogodowe. Jednak jeśli jest deszcz, to krótki i intensywny po czym znów świeci słońce. Zbawienny klimat dla tutejszej przyrody.

niedziela, stycznia 28, 2018

Namiastka raju



To niezwykłe, że w zaledwie kilkanaście godzin można przenieść się do tak bardzo innego świata... Gdzie odmienia się i nabiera innego wymiaru znaczenie utrwalonych w mojej głowie norm i codziennych przyzwyczajeń. Tych dotyczących zachowań, obrazów i smaków... Zachowań, bo tutaj, gdzie dane jest mi dziś być, nikt nigdzie się nie śpieszy. Wszyscy są uśmiechnięci i życzliwi. Obrazów, bo jeszcze wczoraj ubrana w kożuszek i ciepły sweter, zakrywałam każdy odsłonięty skrawek ciała. Dziś, wystawiam całą siebie do słońca, chłonę turkusy, biele i błękity wody, piasku i nieba... Patrzę i napatrzeć się nie mogę na pięknych ludzi. Piękne kobiety, pięknych mężczyzn i dzieci. O regularnych rysach, czarnych, gęstych włosach i śniadych, cudownych ciałach. Kobiety są tutaj naturalnie kobiece. Ich dzieci tak piękne, że nie sposób nie zerkać i nie podziwiać. Krajobraz zapierający dech w piersiach.

czwartek, stycznia 25, 2018

Mój piękny świat


Czas spojrzeć życiu w oczy i temu światu... Nic nie zadzieje się bez mojego pełnego zaangażowania. Bez jasno określonego... chcę tak i tak. Wszystko mam już w swojej głowie, ale do niej przecież mam dostęp jedynie ja. Najwyższa pora, by zacząć to wszystko realizować. A świat dzisiaj, to fejsbook, żywa reklama. To serwisy takie jak Allegro i OLX. I o dziwo, wszystko może ze sobą współgrać:-) Punkt pierwszy jednak, to sklep internetowy. Wcale nie takie hop siup. Przy moim charakterze dodam. Przejrzałam już setki szablonów, a ja szukam tego z mojej głowy:-) Wczoraj pojawiło się światełko nadziei. Znalazłam sklep na moją miarę. Przejrzysty/prosty, niedrogi, z integracją serwisów powyższych i bloga:-) Chcę, by było to miejsce przyjazne, na którym będzie można wynaleźć coś dla siebie w sensie przedmiotów i dodatków do domu, ale też przeczytać mój wpis, popatrzeć na zdjęcia, co dzieje się u mnie, tak dekoracyjnie i starociowo. Co w pracowni, jakie warsztaty, jaki wernisaż. Stacjonarnie otworzę pracownię dla wszystkich, to takie moje póki co założenie, od wtorku do soboty. Godziny 12.00- 18.00. W soboty jest tutaj, tj dookoła pracowni pusto i cicho. Może jakąś podwórkową w ciepłe dni sprzedaż uruchomimy:-) Będzie się można napić pysznej kawki, zjeść jakieś słodkie co nieco. Ania ostatnio zrobiła najpyszniejsze czekoladowe ciasto jakie jadłam:-) Widziałabym je u nas w takie dni.

wtorek, stycznia 23, 2018

Inaczej niż u mnie


Wychowujemy dzieci w określonej przestrzeni,
dzień po dniu spoglądają na te same dodatki i wystrój.
W sercu zapisują na stałe obraz rodzinnego domu,
w sensie wizualnym.
Nie powoduje to jednak, że kiedy już same mogą wybierać i decydować,
odwzorowują każdy szczegół.
To niezwykłe, że intuicyjnie wiedzą, 
w czym czują się dobrze,
czym wolą się otaczać:-)
Muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi to,
co napotykam w pokoju mojej córki np.
To zupełna odwrotność tego czym ja się otaczam,
jednak wchodząc do Jej pokoju, czuję się dobrze i... lekko:-)
To chyba odpowiednie słowo.
Wszystko ze sobą współgra
i tworzy miłą, przytulną przestrzeń,
w której chce się przebywać i która pozwala odpocząć...

niedziela, stycznia 21, 2018

Dobra zwyczajność


Moje poranki ostatnio, to najpierw skupianie się nad ilością kropel kawy, które z trudem spływają do mojej ulubionej filiżanki. Znów buntuje się mój ekspres, a ja tak już tęsknię za swobodnie płynącą stróżką czarnej cieczy. Nie pomaga czyszczenie, to chyba coś poważniejszego. Niestety. Dziś naliczyłam siedem łyczków:-) To i tak sporo. Byleby poczuć tę woń i choć troszeczkę smak. 

sobota, stycznia 20, 2018

W moim świecie


Dzisiejszą popołudniową kawką delektowałam się w pracowni:-)
Pośród moich staroci, z moją muzyką w tle, 
z kwiatami, świecami i słońcem:-)
 Nic nie robiąc, po prostu tam pobyłam.
I taka ukojona, utulona, szczęśliwa,
rozglądałam się dookoła...
Znów co nieco się zmieniło, 
to i owo przybyło:-)
Szezlong np po długim dość czasie dotarł nareszcie.
Wybrałam już materiał, wiem jak ma wyglądać.
Bardzo czekam na jego nową odsłonę:-)

piątek, stycznia 19, 2018

Coś się dzieje:-)


W bazowej palecie najmodniejszych kolorów na najbliższe 12 miesięcy znalazła się kremowa biel. I cudownie!
Choć obok dość intensywnych barw, jak chociażby mocny fiolet, 
lawendowy róż czy jaskrawa limonka.
Ja jednak z tej bogatej dość tęczowej krainy, 
wybieram jeszcze jasną szarość i piaskowy beż:-)
Mocne akcenty to nie mój świat.
Tutaj (w domu) potrzeba mi ukojenia i uspokojenia,
poczucia harmonii, lekkości i czystości.
Mocne kolory zakłócają to wszystko.
Nie potrafię w nich odpocząć.
Zatem otaczam się naturalnymi pastelami,
z nimi jestem w domu...
A w nim kilka znów zmian:-)
Przemeblowałam co nieco:-)
Lubię bardzo, gdy coś się dzieje...
Przestawiłam sofę, dostawiłam ławkę, tę z tarasu.
Hiacyntów dokupiłam troszkę...
I wyjęłam znów moje ukochane lny:-)

środa, stycznia 17, 2018

Krok ku wolności



Nie widzimy rzeczy takimi jakimi są. 
Widzimy je takimi, jakimi my jesteśmy... 
                                                        Anais Nin

To zbawienne, móc doświadczyć i odkryć tę prostą prawdę, zdać sobie z niej sprawę. To nic innego, jak przejęcie kontroli nad postrzeganiem spraw, nad własnymi emocjami. Głęboko zakorzeniły się we mnie nawykowe reakcje. Na przeróżne bodźce i sytuacje. Kiedy coś za bardzo bolało, wykształciłam w sobie mechanizm zakopywania... Nie przerabiałam tych trudnych emocji albo przeciwnie, pogrążałam się w rozpaczy... 

poniedziałek, stycznia 15, 2018

Kochane graty


Świeci słońce, rozkwitają hiacynty, pachną maślane ciasteczka...
Czasem jednak nawet takie moje, 
codzienne radości i szczęścia nie dają ukojenia. 
Nie cieszą...
Bezwiednie dzieją się rzeczy,
nawykowo robię wszystko.
Wysprzątałam cały dom, nastawiłam kilka razy pranie.
Jak co dzień zapaliłam świece, zaparzyłam kawkę,
najpierw tę pierwszą, potem drugą i jeszcze jedną...
Przełożyłam kilka rzeczy, które miałam dziś zrobić.
Nie uciekną.
Zrobię to jutro.

niedziela, stycznia 14, 2018

Niedzielnie mi


Mroźny, niedzielny poranek... Z upragnionym, wyczekanym słońcem. Ze starociami w moim mieście. Ekspresowymi, z uwagi na przejmujące zimno, ale cudownymi:-) Wystarczy mi pooddychać choć przez moment tym starociowym powietrzem, a kiedy jeszcze mogę mrużyć oślepione słońcem oczy, naprawdę żyję... Chłonę te chwile. Moje tylko. Potem, w ciepłym już domku, zaparzam drugą kawkę. Wciąż jest cicho. Siadam w wygodnym foteliku przy stole i... unosząc co rusz oczy w stronę przenikających do wnętrza promieni, chłonę ten czas. Całą sobą. W zanadrzu nowe wnętrzarskie magazyny. To moje chwile szczęścia:-) Tak niewiele mi potrzeba...

środa, stycznia 10, 2018

Trochę wiosny, moje chciejstwa i stara ławka


Może gdzieś w Arezzo, takie wyśnione, wymarzone cudo czeka na mnie?:-) Musztardniczka, moje największe chyba, 
starociowe chciejstwo:-)
 Taka na przykład...

wtorek, stycznia 09, 2018

Powiew powietrza


Wszystko ma swój czas pod słońcem (niebiosami), napisał kiedyś mądry król Salomon. U mnie nastał czas na powiew świeżego powietrza we wnętrzach. A to za sprawą, po pierwsze, ułożenia wszelakich świątecznych ozdób i dodatków w pudłach, a dalej w moim składziku rzeczy różnych. Czekają sobie już bezpiecznie na swój czas, za rok. Po drugie, achhh, odgraciłam krótko mówiąc tu i ówdzie i tak mi z tym lekko i dobrze:-) Było mi już za dużo wszystkiego. A może zwyczajnie po świątecznym szaleństwie, którym naznaczony został każdy kąt, oko i serce domagało się już ukojenia, spokoju i przestrzeni. I tak oto sporo porcelany, starociowych drobiazgów, tac, waz, świec, magazynów, książek, trafiło do kredensów, szaf i pracowni. Może też udzieliła mi się energia płynąca z ust  filigranowej, włoskiej piękności, której słucham wciąż od wczorajszego poranka. Dodaję rzecz jasna jedną z piosenek, którą gwiazda zaznaczyła swą obecność na festiwalu w Sopocie. Nie dziwię się ani trochę panu Niemenowi, że stracił głowę i serce, kiedy tylko zobaczył Faridę i usłyszał:-) Sama napatrzyć się i nasłuchać nie mogę... To najpiękniej wyśpiewana miłość, jaką słyszałam... Poza jeszcze kilkoma może wykonaniami:-) 

niedziela, stycznia 07, 2018

Postscriptum

W niedzielny poranek, jakieś półtora roku temu, napisałam kilka pierwszych słów tutaj, na moim blogu... 24 lipca 2016 roku. Minęło sporo czasu... Odkąd sięgam pamięcią, lubiłam te niedzielne, wczesnoporanne chwile. Naznaczone zapachem ciasta, świeżymi kwiatami w słoju, świecami, czymś miłym do poprzeglądania, nastrajały zawsze tak dobrze... I aż prosi się, by tak właśnie było. Nie zawsze jednak jest. Po prostu. Bo nie żyję w głuszy, bo inaczej postrzegam pewne rzeczy, bo mam własne zdanie... Po ciemku jeszcze odsłaniam okna i uśmiecham się nieśmiało, bo przecież oto nowy dzień, ten wczorajszy niech już sobie jest... z tyłu.

niedziela, stycznia 07, 2018

Postarociowo


Niedzielny, postarociowy poranek...
Jakoś szczególnie je lubię. Dookoła drobiazgi, 
które wróciły ze mną w piątek. Ułożone już, zagospodarowane:-) 
Waza, dzbanuszek śląski, pojemniczek porcelanowy na sól, solniczka...
Na tarasie ławeczka, bardzo nietypowa, ale o niej innym razem.
W garażu też kilka jeszcze skarbów...

piątek, stycznia 05, 2018

Miło na sercu


Łagodna aura sprawia, że tak jak ja dziś, można zachwycać się kluczami dzikich gęsi przemierzających niebo:-) To jednak dość niecodzienny widok, jak na środek zimy. A jednak:-) I to klucz za kluczem... Najmocniej rozczulają mnie te spóźnialskie, pojedyncze gapy, frunące gdzieś tam daleko z tyłu:-) No i poczułam namiastkę wiosny... Właściwie to tylko dwa miesiące z około dwutygodniowym haczykiem i nastanie:-) Wyczekana, wymarzona, poprzedzająca moje ukochane lato:-) Bardzo czekam na tę budzącą się już do życia przyrodę:-) I tak dobrze mi dziś na sercu... Nad głową cudowny widok, dookoła starocie:-) Do tego pogoda sprzyjała dzisiejszym poszukiwaniom. Pierwszy weekend miesiąca, a zatem giełda na Szombierkach:-) Coraz mocniej cenię sobie klimat tego miejsca i ludzi, choć nie pomniejszam oczywiście radości ogromnej, kiedy udaje mi się coś wypatrzyć. Jednak im mniej `poluję`, tym więcej perełek jakoś samoistnie wpada w moje ręce. To chyba stała, niepisana reguła życiowa... Przynajmniej ja dość często ją obserwuję. Kiedy nastawiam się tak całym sercem i bardzo czegoś chcę, czasem moje wyobrażenia przerastają rzeczywistość. I odwrotnie... Może to też dojrzałość emocjonalna, której wciąż się uczę:-) A która już przynosi ten wewnętrzny spokój. Zatem nawet gdybym dziś powróciła z niczym, byłabym bardzo szczęśliwa:-) Niektóre moje skarby:-)

czwartek, stycznia 04, 2018

Bajkowy domek i stara szczotka



Poszukując już wakacyjnie Toskanii, napotykam na przeróżnie ciekawe stronki o tym właśnie miejscu. I tak oto natknęłam się na  fotorelację z przygotowań do ślubu w maleńkiej, włoskiej miejscowości. Zdjęcia są tak urocze i miłe, że bardzo chcę je dziś dołączyć klik:-) A tymczasem, po wielu godzinach przeszukiwania ofert, natrafiłam na takie oto przeurocze miejsce w malowniczej, wiejskiej miejscowości. Przyznaję, że skradło w stu procentach moje serce. A co najważniejsze, udało się je zabukować:-) Nie zdawałam sobie sprawy, że to już ostatni dzwonek, jeśli chce się wyszukać coś naprawdę jedynego, niezwykłego...

wtorek, stycznia 02, 2018

Lekko i błogo mi


Mam takie poczucie, że wszystko w tym Nowym Roku dobrze będzie się układać:-) To chyba tak zwyczajnie... optymizm i pozytywne nastawienie... Bo właściwie poza kartką w kalendarzu, nic nie zmieniło się tak namacalnie. A jednak podświadomość pracuje:-) Bo jak inaczej to nazwać... Może też to nic innego jak wewnętrzna, nieodparta chęć, by dobrze i pięknie było:-) Nowy Rok to jak nowy dzień... Kiedy się budzi, w niepamięć odchodzi to smutne i trudne... W nim zawsze jakoś łatwiej, nawet jeśli poprzedni dzień zmęczył nas, tak wewnętrznie. Kiedy szarzeje po nocy niebo, budzi się znów w sercu chęć do życia, pragnienie by wszystko wokoło nabrało tej dobrej energii, by przyszło coś miłego i dobrego, dla duszy, dla zmysłów (ja osobiście wielką przykładam wagę do zaspakajania zmysłu najcenniejszego chyba dla mnie, zmysłu wzroku):-) Mnie niezmiennie tak właśnie nastraja nowy dzień:-) Począwszy od pierwszych kroczków po omacku do kuchni, by tę pierwszą, poranną kawkę zaparzyć. Wcześniej jeszcze, kiedy mogę już odsłonić wszystkie okna i spojrzeć na wciąż ciemne jeszcze niebo, z tą miłą jednak świadomością, że to już poranek:-) Tylko mój! Cichy, pachnący, trochę zamyślony i rozmarzony. Tak też i teraz jest. W tych pierwszych dniach Nowego Roku, z liczbą milszą jakoś memu sercu:-) Wolna od postanowień i złotych myśli, chłonę to, czego tak do końca nie sposób mi wytłumaczyć.

poniedziałek, stycznia 01, 2018

Nowy Rok


I nastał... Pośród fajerwerków, wśród życzeń i tlących się w sercach nadziei... Z porankiem bezwietrznym i niebem tonącym w różowych niteczkach i plamkach...
Przebudziłam się dziś nieco później.
Chwilkę pobyłam w ciszy. Zerkałam na skrawek mojego nieba za oknem,
to znów przymykałam powieki...
By poczuć tę cichą błogość, z kilkoma swoimi myślami...
Nowy Rok:-) 2018. 
Powitany w ncnej koszulce, z lampką winka, w zapatrzeniu w rozbłyskujące niebo za oknem...
Bez listy ze spisanymi postanowieniami i celami na ten nowy czas
(nigdy jakoś ich nie obmyślam).
O poranku, jak co dzień, zaparzyłam kawkę, tę pierwszą...
Smak wciąż ten sam:-)
A jednak jakoś inaczej mi.
Jakby spokojniej, lżej...
Z poozuciem, że gdzieś tam z tyłu pozostało to, co stare.
A teraz wszystko jest znów możliwe,
jakby bliżej zasięgu moich rąk:-)
Ze świadomością też, że ten początek roku, 
inny jest od poprzedniego...
Ja jestem inna.
Copyright © 2014 bielhani , Blogger