Reliefy i zdobienia z motywem liścia na wazach, dzbanach, kabaretach, filiżankach..., zawsze wzbudzały mój zachwyt. I kiedy tylko popatrzę
na którąś ze swoich waz, niezmiennie i wciąż na nowo urzeka mnie ich widok w moim kredensie, na stole jadalnianym i w wielu innych miejscach, ponieważ przez te kilka lat, już troszkę ich zebrałam:-)
Tuż po wypiciu porannej pierwszej kawki, wyruszyłam wczoraj na giełdę kwiatów do Tychów. W tym dniu jednak wystawiło się zaledwie kilka stoisk, ale i tak nie wróciłam z pustymi rękami, a raczej samochodem, bo tam kwiaty zakupuje się w ilościach... większych:-) Patrząc dookoła można było poczuć już nadchodzącą jesień... Królowały głównie wrzosy i wrzośce.
Mój wczorajszy dzień upłynął w klimacie pięknych dekoracji
i drobiazgów, których poczułam niedosyt lub inaczej, którymi zapragnęłam się otoczyć. I począwszy od tych cudownych wnętrz
z włoskich magazynów, które pochłaniam wzrokiem wiedząc, że nadejdzie już lada moment czas ich powrotu do właścicielki, poprzez celebrowanie wszystkich po drodze wczoraj czynności... Tych zwyczajnych, jak picie kawy i podanie obiadu w pięknej dla oka scenerii czy po prostu umilanie sobie otoczenia poprzez ułożenie to tu, to tam czegoś uroczego i ładnego. I tak pięknie w to moje wczorajsze dążenie do zaspokojenia estetycznych i dekoracyjnych pragnień, wpisały się moje starociowe mini zakupy:-)
Pierwsze promienie budzącego się słońca, cisza, zapach poranka i smak niedzielnej kawki. To takie chwile, dla których poświęcić mogę niejeden wieczór i niejedno popołudnie nawet:-) Poza tym czas zupełnie inaczej mija rankiem... Wolniej, milej, spokojniej. Szczególnie w niedzielę..., która usprawiedliwia tę słodką czasem bezczynność.
Całe królestwo wszelakich piśmienniczych i nie tylko, akcesoriów podziwiać mogłam wczoraj w jednym z najbardziej lubianych i najczęściej odwiedzanych przeze mnie sklepów - TK Maxx.
Spory wybór i atrakcyjne ceny .
A przede wszystkim, piękna oprawa i moja estetyka :-)
Głównie nacieszyłam oczy, choć kilka uroczych drobiazgów nie omieszkało trafić do mojego koszyka :-)
Sztuka - pojęcie zawierające w sobie wszystko, co jest wytworem działalności ludzkiej w zakresie estetycznym, spełniających rolę zarówno dekoracyjną, jak i użytkową. Ja pragnę dzisiaj skupić się
na cudownym "wynalazku" człowieka, wchodzącym w zakres sztuki użytkowej, ale jakże dekoracyjnym zarazem. A zatem - świeczniki:-)
W sobotę, tuż po moim miło rozpoczętym dniu, wyruszyłam do centrum.
Nie z własnego wyboru, coś załatwić trzeba było (i może troszkę nie po kolei, ale wczorajszy poranek nastroił mnie jakoś inaczej, zatem sobotnie przeżycia pozostawiłam sobie na dzisiaj).
Niedzielny poranek niezmiennie nastraja mnie do zatrzymania się na tym, co najbardziej lubię. I pomimo, iż przecież każdego dnia po przebudzeniu, powtarzam te same rytuały ( tak chcę je nazywać - te zwyczajne, proste czynności, które wprowadzają mnie w nowy dzień ), niedzielny początek dnia oddziałuje na mnie szczególnie. Może dlatego, że w tym dniu właśnie, wszystko jakoś wyjątkowo spowalnia rytm, wycisza się i panuje ten upragniony na co dzień spokój.
Urokliwe zydelki/ryczki zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
A napotkanie ich na starociowych giełdach sprawia mi ogromną radość. To jedne z tych... mebelków/przedmiotów, do których mam szczególną słabość:-) I właściwie wpasowują się cudownie w każdą przestrzeń. U mnie poza tą dekoracyjno-estetyczną rolą, są zarazem praktycznym uzupełnieniem wyposażenia domu:-) I tutaj tez ilość jest pojęciem bardzo elastycznym. Bo przecież i przy łóżku pięknie się sprawdzą..., by chusteczki np pod ręką były:-)
Dziś jakoś... cicho i spokojnie zapał mój na robienie czegokolwiek
reaguje. Tak powiedziałabym - bez większego entuzjazmu :-)
To i dobrze, bo i takie mniej czynne poranki i dnie wskazane bardzo :-) Ograniczę się może do rzeczy niezbędnych...
Ogólnie ogarnę nieco, obiad jakiś na szybko wymyślę później...
I poddam się urokowi błogiej bezczynności, którą czasem bardzo lubię :-) I już wiem, że potrwa to pewnie tylko parę chwil, tym bardziej chłonę każdym zmysłem tę ciszę i wewnętrzne rozleniwienie...
Od jakiegoś czasu bardzo intryguje mnie stworzenie dekoracji ze starych drzwi...
Dają tyle inspiracji i możliwości. Taki drzwiowy upcykling uwalnia wodze naszej fantazji i daje upust nieokiełznanej kreatywności. Zatem oto stare, niepotrzebne już nikomu drzwi z odzysku w nowej, wnętrzarskiej roli, w wielu odsłonach :
Tak miło przebudzić się, zanim jeszcze wzjedzie słońce... Zachwycić się na nowo pierwszymi promieniami i poczuć świeżość budzącego się dnia:-) A wczorajszej niedzieli, z uwagi na to, że była to druga niedziela miesiąca, odwiedziłam gliwicką giełdę staroci. Nie była może tak owocna w `znaleziska` jak tak poprzednia, ale sam jej klimat sprawia, że milej jakoś na sercu:-)
Ile by ich nie było, nigdy nie będzie za dużo. W tym przypadku słowo `nadmiar` nie ma swojego zastosowania. Bez względu na ilość,
zawsze coś czeka, by w nich ukryć, przechować, ochronić przed światłem, kurzem, czy zwyczajnie przełożyć z niewygodnego opakowania, w celu ułatwienia sobie życia. Tak więc względy praktyczne jak najbardziej :-) Spełniają jednak jeszcze inną, równie ważną rolę - dekoracyjną !
Na początek, moje najnowsze odkrycie ( ostatnio świat warzyw i owoców, a ogólnie targ lipowy, na którym zaopatruję się w nie ), obdarza mnie coraz to nowymi niespodziankami. Wczoraj odkryłam coś naprawdę wyjątkowego! Oto morwa biała - suszona!
Wczoraj zupełnie spontanicznie przy okazji zakupów wstąpiłam do księgarni Matras... A tam natknęłam się na wspaniałe przeceny i kilka książek trafiło do mojego `koszyka`:-)
Dziś... poruszam się w klimacie sypialnianych wnętrz, a raczej wnętrza :-) Zgodnie z filozofią Feng Shui w sypialni najważniejsza jest harmonia. Wystrój i ułożenie mebli, mają wpływ bardzo istotny na to jak wypoczywamy. Oczywistym elementem głównym jest łóżko.
Niecierpek pełny to pierwsza, druga - patison miniaturkowy:-) Obie - przecudne! Oczywiście miejscem odkryć był targ warzywny, który odwiedzam dość regularnie. I wiem, że to żadne odkrycie, wszak pewnie i jedno i drugie znane są powszechnie... Ja jednak napatrzeć się nie mogę:-) I już przed zakupem, zobaczyłam te jasnoróżowiutkie piękności w moich starych, białych wazach i kubkach...
Wczorajszy dzień stał się zaczątkiem niemałych rewolucji w moim
domu:-) W tym bardzo pozytywnym znaczeniu! Sypialnia tym razem, stała się obiektem moich poczynań :-) I jakoś tak zawsze u mnie jest, że ten pierwszy krok... pociąga za sobą następne. To jak natchnienie:-) Długo, długo nic. Mebli czekających na dotknięcie szlifierki
i pędzla już cała góra. Nowych wciąż przybywa... A ja podchodzę raz, drugi i trzeci... Coś jednak mówi mi, żeby zająć się czymś innym,
i chęci takie sobie... I wystarczy jeden impuls, mała iskierka, a już lawinowo... dzieje się tak wiele.
Wczorajszy dzień pomimo, iż była to niedziela i pomimo bardzo spokojnego, nie zapowiadającego takiej aktywności poranka, obfitował
w zmiany... To magia magazynów i pięknych wnętrz, na które patrzę, kiedy tylko mogę. I zazwyczaj kończy się to pragnieniem zrobienia czegoś u siebie, odwzorowania, przeniesienia w miarę możliwości czegoś do swoich wnętrz.
Wczorajszy starociowy dzień można by nazwać... półeczkowym.
Zakupiłam kilka uroczych półeczek właśnie, takich mniejszych i jedną pokaźnych rozmiarów. Dołączyły do tych... mieszkających sobie już od jakiegoś czasu w mojej `graciarni` i `pracowni`:-) O tym jednak napomknę ciut szerzej w innym momencie, przy okazji czyszczenia i malowania jednej z nich.
Miało być o starociach i będzie:-) Nie mogłabym nie wspomnieć o wszystkich skarbach, jakie trafiły wczoraj w moje ręce... Na początek manekin - czwarty w mojej `kolekcji`, ale nie mogłam go nie kupić:-)
Zaledwie kilka dni minęło, a mam wrażenie, że mój ogród zmienił się
i rozrósł :-) Dziś zatem pozostaję w nim właśnie, teraz tylko na chwilkę, ponieważ to pierwszy piątek miesiąca,czyli - giełda staroci na Szombierkach :-). Moja ulubiona, jedna z największych w Polsce!
Powolutku żegnam się z tym wyjątkowym, bliskim mojemu sercu miejscem. Nie na zawsze na szczęście:-) Tutaj pozostawiam cząstkę siebie i zabieram wiele cennych emocji i przeżyć, które pozostaną na długo w mojej pamięci. Zabieram też tych kilka skarbów, wyszukanych na starociowych kramach:-)
Nie wiem od czego zacząć! Tyle tutaj się dzieje, tak wiele mnie zachwyca, tak bardzo to miasto wpisuje się wieloma wydarzeniami w moje serce... I zanim napiszę cokolwiek, kilka zdjęć śpiącego jeszcze Gdańska...
Ponieważ spontanicznie i... nieplanowanie znalazłam się
w jednym z najpiękniejszych polskich miast (dla mnie chyba jednak najpiękniejszym)- w Gdańsku, dzisiejszy wpis pragnę poświęcić właśnie temu miejscu:-) Mam do niego ogromny sentyment, wracam tutaj zawsze z bijącym szybciej sercem i za każdym razem odkrywam je na nowo...
Mój niedzielny poranek rozpoczął się podobnie, jak każdy inny początek dnia. Wstałam jak zwykle dość wcześnie, by cieszyć się ciszą i poczuć niepowtarzany urok i magię budzącego się dnia... A ponieważ to ostatnia niedziela miesiąca, tym mocniej i szybciej pragnęłam rozpocząć swoje poranne rytuały:-) Po długiej (jak dla mnie) wakacyjnej przerwie, podyktowanej dwutygodniowym wyjazdem, wczoraj odwiedziłam giełdę staroci w swoim mieście (ominęła mnie ta największa na Szombierkach ). Tutaj w Gliwicach, odbywa się ona w każdą drugą i ostatnią niedzielę miesiąca. Jest nieduża i nie zawsze udaje mi się tam coś... znaleźć, ale można poczuć ten niepowtarzalny i jedyny, starociowy klimat:-)
...ale też uśmiechnąć się do ludzi, których spotykam już od wielu lat, tych sprzedających, jak i... podobnie jak ja, namiętnych poszukiwaczy perełek`:-) I... zupełnie niespodziewanie, takie właśnie cudowne skarby wpadły wczoraj w moje ręce:-) A wśród nich nr 1 to dwie bardzo stare, miśnieńskie filiżanki ze wzorem cebulowym.
Z cebulą oczywiście nie ma to nic wspólnego, ale to już zupełnie inny temat:-) Manufaktura w Miśni zaczęła produkować porcelanę z tym właśnie wzorem w 1739 roku. Malowana kobaltem odpornym na wysoką temperaturę, następnie pokrywana szkliwem, w celu zabezpieczenia. Co ciekawe, nie było mowy o pomyłkach, ponieważ kobalt wsiąkał w ceramikę jak atrament w bibułkę. Zatem poprawki nie wchodziły w grę. Filiżanki są oczywiście sygnowane, muszę jedynie doczytać troszkę, ponieważ znak towarowy Miśni to dwa skrzyżowane ze sobą miecze, na moich filiżankach zaś widnieje ... jeden i podkowa.
Drugą perełką zaś jest ponad stuletnia, przeurocza miotełka do okruchów:-)
Kupiłam też kilka starych zdjęć, w których wyczuwa się dobrą energię ...
Jeszcze dwa pojemniki na cukier i kawkę, również wzór cebulowy
(powolutku przełamuję takimi akcentami moją białą porcelanę)...
I kilka serwetek, by ozdobić spiżarkowe przetwory:-)
Do tego kilka starych buteleczek i baaardzo dużo przeróżnych
w kształcie i ornamentacji ramek (w ilości sztuk 23), ale to już nie dla mnie:-) Może kiedyś pokażę, gdzie trafiły:-)
A to już moja poranna kawka w nowej/starej, miśnieńskiej filiżance :-)
I jak śpiewał kiedyś Ryszard Riedel... w życiu piękne są tylko chwile:-) Coś w tym może jest? Choć lepiej sprawiać, by były to nie tylko chwile, a całe dnie i lata...
Pięknego początku tygodnia i... miesiąca wszystkim:-)
... mieści w sobie więcej niż na początku planowałam. Coraz częściej wychodzę poza wnętrzarsko-dekoracyjne klimaty. Bywa emocjonalnie, ale zawsze prawdziwie. Dzielę się refleksjami i rodzącymi się w różnych momentach mijającego dnia myślami. Przedstawiam wreszcie moje częste poczynania w zakresie odnawiania, dekorowania, wyszukiwania..., w odwrotnej kolejności:-)
Podpatrzę czasem coś u innych, przemycę to i owo na swoją przestrzeń i nie omieszkam podzielić się swoją wielką stąd płynącą radością. A wszystko zawdzięczam porankom. Są dla mnie najcenniejszym momentem całego dnia. To z nich czerpię swoją siłę i dobrą energię, to na nie zniecierpliwiona czekam, a kiedy nastają, pełna zachwytu,
otulona ciszą, po prostu smakuję każdą mijającą sekundę:-)
I oczywiście biel! Kolor przewodni w moim życiu. Ściany, meble, sofy, tekstylia, takie chcę, by były i niech właśnie one królują-) Przełamać tę swoją biel raz na jakiś czas mam potrzebę. Sięgam wówczas po szarości i beże.
W skrócie, `bielhani` to miłość do mebli i przedmiotów ze swoją własną historią, otoczonych bielą ścian i tkanin, wkomponowanych tak, by tworzyły klimatyczną, miłą do życia przestrzeń:-)