Są dwa miejsca i momenty, w których najchętniej witam wschodzące słońce... Pierwsze to pobliskie łąki podczas porannej przebieżki, drugie, to oczywiście giełda staroci:-)
Dziś powitałyśmy dzień na starociach właśnie. Pomimo przejmującego zimna, pojawiło się wielu wystawców.
Zakupiłyśmy sporo uroczych klamotów:-)
Pobyłyśmy w miejscu bliskim sercu i pośród ludzi,
których w to jedno miejsce,
bez względu na wszelkie niedogodności,
sprowadza miłość do staroci i wielka pasja...
Wystarczyło nałożyć na siebie... sześć warstw, rękawice z jednym palcem tj mitynki i ponadczasowe, bezkonkurencyjne Emu:-)
Ciepłe stopy to podstawa!
Zatem dziś raniutko starocie wypełniły miło czas,
po nich kawka pyszna w pracowni.