czwartek, grudnia 26, 2019
Wolność i szacunek
niedziela, grudnia 22, 2019
Z umiarem
Nie wiedzieć kiedy minęła większa część grudnia i właściwie calutki rok. Zajrzałam `do siebie` sprzed dwunastu miesięcy (klik), tj do wpisów swoich i... okazuje się, że już wówczas to wewnętrzne poczucie i pragnienie nierobienia niczego na siłę i ponad własne możliwości fizyczne nie było mi obce:-) Dziś zerkam dookoła, niewiele dekoracyjnie dzieje się u mnie, ale to mi wystarcza:-) Jestem spokojna i wobec siebie wyrozumiała...
poniedziałek, grudnia 02, 2019
Przedświątecznie
Przebudziłam się wczoraj wcześniej niż zwykle. I najczęściej nie umiem już zasnąć ponownie. Przed czwartą zatem sączyłam już swoją pierwszą, wczesnoporanną kawkę na zmianę z gorącą wodą z imbirem i cytrynką:-) Nastał początek grudnia. To już nieodwołalnie przywodzi na myśl świąteczny czas. W nim to wszystko, co tę codzienność naszą przemieni w wyjątkową, miłą sercu, dodającą nadziei i niosącą radość rzeczywistość. Znów w ogrodach, w oknach, na balkonikach rozbłysną różnokolorowe światła. Napotkać będzie można rodziny z drzewkami świątecznymi na ulicach. W sklepach rozbrzmiewać zaczną bożonarodzeniowe melodie... W powietrzu zaś woń pierników i cynamonu... Ten czas lubię bardzo:-) Sprawia, że nie wiedzieć skąd, pojawia się nowa energia w nas, chęci by piękniej było dookoła, ale też by wejrzeć w siebie, przeżyć te cenne emocje, jakie niesie Boże Narodzenie. To też ostatni miesiąc roku. Jakoś samo rodzi się podsumowanie tego co było. I pragnienie, by to co przed nami jakoś zaplanować, coś postanowić sobie i do tego z bijącym sercem zmierzać.
poniedziałek, listopada 25, 2019
Praktyczna strona życia
Zaskakujące bywają przemiany, jakie dokonują się niespodziewanie i nieplanowanie (też) w nas samych, a zaraz potem na zewnątrz. Bo jedno bardzo często łączy się z drugim... A to co zadziwia mnie w ostatnim czasie, to postrzeganie otaczającej mnie przestrzeni inaczej nieco niż dotychczas... Moje wszelakie upiększacze i umilacze, kojące duszę od strony dekoracyjnej, ni stąd ni zowąd odnajdują swoje miejsce w szafach i kredensach. Pozostawiam w zasięgu swojego wzroku jedynie praktyczne i użytkowe przedmioty. A i do szaf trafiają nie wszystkie... Zerkam na puste blaty stołów i szafek i... odpoczywam:-) Na kuchennym stole kaganek jedynie ze świecą pozostał. Na pozostałych podobnie. Blaty w kuchni nigdy dotąd takie puste nie były. I w takiej przestrzeni dziś dobrze mi, lekko i po prostu miło:-)
niedziela, listopada 10, 2019
Miły przerywnik
piątek, listopada 01, 2019
Jesiennie mi
Od ponad pięciu tygodni króluje już jesień kalendarzowa i astronomiczna. Tym razem miały swój początek w tym samym dniu... Przyjmuję bez żalu coraz krótszy dzień i mroźne poranki. Nie czekam na wiosnę... Choć dotąd był to mój sprawdzony i skuteczny sposób, by to co niechciane jakoś znosić, żyjąc tym wszystkim dobrym i pięknym, co ma nadejść. Dziś wiem, że życie to to, co zdarza się w danym momencie:-) I choć w mojej głowie dojrzewają sobie wizje cudowne i plany, skupiam się najmocniej na moim tu i teraz. Zatem chyba dotarłam do momentu, w którym umiem zachować balans, by patrzeć do przodu, ale jednocześnie dostrzegać i doświadczać swoją codzienność. A tyle dobrego i pięknego przydarza się w niej... Śpiewa o tym John Lenon w piosence, przy której za każdym razem wzruszam się bardzo, adresowanej do swojego synka... "Życie to to, co się zdarza, gdy jesteś zajęty układaniem innych planów."
wtorek, października 15, 2019
Inaczej...
Tak już jest u mnie, że lubię bardzo raz na jakiś czas odmienić coś wokół siebie. A kiedy jeszcze dane jest mi pobyć we wnętrzach, które poruszają zakamarki duszy, skrywające tę całą moją miłość do starociowych drobiazgów i mebelków, a przy tym cała reszta staje się przemiłym i niezapomnianym dopełnieniem, nie umiem powstrzymać się przed maleńkim choć `odświeżeniem` mojej przestrzeni:-) Tak też w pracowni od wczoraj poczynam sobie w tym zakresie. Przy tym też ze ścierką znów mogłam zajrzeć tu i tam. A to przydało się już bardzo:-) Przestawiłam zatem co nieco, ułożyłam inaczej i z satysfakcją zerkam już na to odmienione wnętrze pracowni:-)
Tutaj stała wcześniej eklektyczna sofka... Na jej miejscu stanął nasz zdobyczny mebelek/prezent:-) Powstał kącik rzeczy miłych,
w większości przeznaczonych na sprzedaż:-)
środa, października 09, 2019
Starociowe emocje
"Pamiętaj o tym,
że wiele najpiękniejszych dni Twojego życia
jeszcze się nie wydarzyło..."
Takie słowa zapadają w serce.
Trafił do mnie ten cytat w momencie odpowiednim bardzo...
czwartek, września 26, 2019
Moja miniprzemiana
Schody już w śmietankowej bieli calutkie:-) I drzwi wejściowe i furtki... Ściany oczywiście też. Z podłóg usunęłam pozostałości po farbie w postaci miliona drobnych kropeczek. Pozostaje mi delikatnie przetrzeć tralki i poręcze gdzieniegdzie i na tę chwilę dotarłam do momentu, który sobie zaplanowałam:-) Jest... inaczej:-) A ja takiej odmiany potrzebowałam. Przy tym czysto też i świeżo. Sporo porcelany i dodatków, przeniesionych na czas remontu, pozostaje wciąż w mojej przydomowej pracowni i tak póki co, niech będzie. Trochę nie dowierzam, że mogę obyć się bez moich ulubionych waz, półmisków i dzbanów, ułożonych dekoracyjnie w różnych kątkach:-) I takimi to zmianami, nie tylko tymi wnętrzarskimi, żegnam moją ukochaną porę roku... Z ciężkim sercem, z niedosytem, zdziwieniem też, że to już. Poczucie mam... straty, że przeoczyłam sporą jej część, że nie zdążyłam całą sobą poczuć, że oto jest. Pozostaję wspomnieniem zatem i wszystkim pięknym i dobrym, czym moje lato obdarowało mnie w tym roku...
piątek, września 06, 2019
Odświeżam
Czy rzeczywiście jest tak, że gdy za dużo chce się naraz, nic dobrego z tego nie wyniknie ostatecznie? Na tę chwilę napoczęłam kilka "wątków" i jakoś powolutku realizuję jeden za drugim. Nikt raczej nie cierpi z tego powodu i nic nie jest kosztem czegoś drugiego. Jedyne czego mam deficyt, to czas i... siły, tj zwyczajna moja wydolność fizyczna, która jeszcze niedawno miała się dużo lepiej. Zastanawiam się, czy tylko mnie tak trudno pogodzić się z faktem, że nie jest i nigdy już nie będzie tak jak kiedyś. W zakresie mojej kondycji głównie. Tyle chciałabym zrobić. W głowie pomysłów sporo i myśli.
poniedziałek, sierpnia 19, 2019
Miły przerywnik
Od zawsze miałam kłopot z orientacją w terenie. Jeśli wsiadałam w samochód, to najchętniej poruszałam się w znanych mi okolicach. Gdzieś dalej, wolałam się nie wypuszczać. Z czasem, powolutku, podejmowałam się przekraczania tej bezpiecznej granicy. Bo chciałam bardzo widzieć siebie samodzielną, niezależną od czyjejś woli. Wciąż się gubię, błądzę, ale zawsze udaje mi się dotrzeć do celu:-) Raczej nigdy nie wytworzę u siebie umiejętności bezbłędnego orientowania się w terenie, wiem jednak, że bardzo zubaża mnie to ograniczenie, że tracę sporo, bojąc się wypuścić poza znaną okolicę... Stąd moja wielka chęć pokonywania kolejnych barier... Tych w mojej głowie. Bo to tam wszystko ma swój początek. Pomimo lęków i głosu wewnętrznego, powstrzymującego przed każdym, nowym wyzwaniem, pragnę robić kolejne kroczki naprzód. I oto poczyniłam kolejny:-) Nie analizując, nie rozmyślając za wiele, skupiłam się na celu. Zapragnęłam powitać kolejny i kilka następnych dni na plaży. Usłyszeć ten kojący szum morskich fal, poczuć powiew rześkiego, wilgotnego o poranku powietrza... Stopom zaś sprawić zapamiętany dotyk nadmorskiego piasku.
niedziela, sierpnia 11, 2019
Mam szczęście
Niedzielne poranki cenię sobie szczególnie. A kiedy jeszcze, tak jak dziś, starocie na Lipowym w perspektywie, mam to przemiłe poczucie, że to będzie mój, taki jak kocham dzień. I taki właśnie był:-) Ze słońcem, kwiatami, starociami i przyrodą... W międzyczasie, jak to w niedzielę zazwyczaj, chlebek wyjęłam z pieca swój, potem wianek uwiłam na drzwi wejściowe, stroniczek kilka przeczytałam nabytej ostatnio, niezwyklej książki o życiu pszczół i... lody śmietankowe zjadłam w cudownym towarzystwie mojej Córeczki-) Ułożyłam na koniec tu i tam moje skarby z ostatnich kilku starociowych wojaży. Waza ta oto i półmisek cieszą mnie bardzo:-)
czwartek, lipca 25, 2019
Cenić swój czas...
Nadchodzi taki moment w życiu, kiedy pragniemy cenić czas... Swój czas. Pojawia się nieodparta chęć decydowania, jak spędzimy najbliższą chwilkę, popołudnie, kolejny dzień. I z kim... To taki moment, kiedy uświadamiamy sobie, że czas, który jest nam dany, nie jest nieograniczony. To niezwykłe, że po prostu taka myśl przychodzi i wywraca cały dotychczasowy sposób postrzegania codzienności i odczuwana, do góry nogami. Nagle to, co nijakie, nie dla nas, zwyczajnie przestaje nas interesować. Dajemy sobie prawo decydowania co i jak będziemy robić. Ono właściwie zawsze do nas należało, jednak bezwiednie pozwalaliśmy nieść się fali codzienności, przyjmując bez namysłu, co przynosił dzień. Czasem wbrew sobie, czasem bo tak robili inni, czasem z marszu... Dla mnie owo przebudzenie szczęśliwie nadeszło jakiś czas temu:-) Pozwoliło skupić się na sobie najogólniej mówiąc. Na głosie swojego serca... To znów zaowocowało wieloma cennymi bardzo doświadczeniami i przeżyciami. Wraz z moim postrzeganiem siebie i świata, zmieniała się powolutku otaczająca mnie rzeczywistość.
poniedziałek, lipca 15, 2019
Nowy dzień
Nastał poniedziałek... Nowy dzień, nowe punkciki i chęci:-)
Myśli też spokojne. Po części wczorajsze porządkowanie szaf dało znów poczucie miłe, że piecze trzymam nad moim `tu i teraz`...
Nad emocjami przy tym też.
A to kojące bardzo uczucie:-)
Poranne promienie dookoła. Najmilszy sercu widok:-)
Pierwsza kawka, do niej ciasteczko maślane, jedno albo dwa...
poniedziałek, lipca 08, 2019
Miło i schludnie
Wolniej dziś płynął czas jakoś. Może dlatego, że nic szczególnego nie działo się. Do pracowni wyjątkowo nikt nie zaglądnął. Może to i dobrze, bo przegląd zrobiłam w zdobycznych naszych sukniach i fatałaszkach wszelakich, które z myślą o sesjach zdjęciowych gromadzimy... I kiedy ostatnią sukienkę odwiesiłam na starutki, drewniany wieszak, oczy przetarłam ze zdumienia. Dwie szafy wypełnione po brzegi i dwa kufry spore:-) W tym jeden z dziecięcymi ubrankami cudnymi. Na parawan kilka starych halek i sukienek białych odwiesiłam, tych ulubionych:-)
niedziela, czerwca 30, 2019
Potrzeby miłe sercu
Planów sporo mam każdego poranka, jednak obecna aura, tj nieskazitelne, bezchmurne niebo i słońce w pełnej, swej krasie na nim (jak na lato przystało), wykreśla większość moich punkcików... Rezygnuję głównie z tych... miłych sercu, na rzecz tzw pilnych. Zatem na dopieszczanie otaczającej mnie przestrzeni domowej i przydomowej, sił ogólnie brak, choć dusza lgnie do tego wszystkiego, co wyobraźnia podpowiada... Dziś zaspokoiłam nieco tę przemiłą potrzebę napawania się widokiem schludnego, ogarniętego wcześniej, z kwiatowymi akcentami kilkoma i zmianą ławeczkową znów, wnętrza:-) Przede mną jutrzejszy poranek jeszcze w takim nienaruszonym, mam nadzieję porządku:-) Potem znów wszystko powróci do stanu... codziennego.
niedziela, czerwca 23, 2019
Nadrabiam
poniedziałek, czerwca 17, 2019
Małe rzeczy...
Wyczekuję pierwszych promieni budzącego się słońca. Choć dziś chmury otulają szczelnie niebo. Uchylam okno. Wilgotne, rześkie powietrze wypełnia wnętrze kuchni. W piecu chleb rumieni się już. Za chwilkę ułożę go na jednej z ulubionych, starociowych desek i nakryję lnianą ściereczką. Fasola podwoiła swoją objętość przez noc. Na ulubiony mój smalec z cebulką i jabłkiem:-) Nasłuchuję. Świergot cudowny, ptasi, to najmilsza o poranku pieszczota dla moich uszu... Układam poduszki na sofach. Lubię, kiedy jest schludnie. Poprawiam je wiele razy w ciągu dnia. Najwygodniej byłoby zrezygnować z nich. Białe zaś pokrowce zamienić na praktyczniejsze, ciemno szare na przykład. Tylko że ja nigdy praktyczna nie byłam. Estetykę stawiałam i stawiam na pierwszym miejscu. Kosztem czasu i pracy, której o wiele więcej włożyć muszę w utrzymanie porządku. Poranek zatem przeznaczam na czas dla siebie i na ogarnianie. Choć wiem, że po powrocie z pracowni, wszystko zacząć będę musiała od początku. I z jednej strony ciężko mi z tym już, z drugiej nie umiem inaczej. Nie sposób przecież też prosić wciąż, by inni dbali o ogólny porządek... Nie każdy widocznie tak to postrzega. Nie przeszkadzają leżące na podłodze poduszki. I nie tylko. A ja odpoczywam jedynie, kiedy moja przestrzeń miła jest dla oka...
niedziela, czerwca 09, 2019
Kwitną, pachną, zachwycają...
Zakwitła lawenda, kwitną róże i hortensje...
Szarotka moja ulubiona wznosi już swoje cudne łebki ku górze:-)
Dziś przystanęłam przy każdym płatku,
odkryłam na nowo niezwykłą urodę i woń każdego z kwiatów,
zdobiących mój ogród.
Jestem szczęśliwa tym dniem.
Cenię takie momenty,
kiedy mogę, nie spiesząc się nigdzie,
pobyć pośród moich roślinek, ułożyć coś inaczej wokół domu,
sprawić, że dobrze czuję się z tym wszystkim,
co mnie tutaj otacza...
wtorek, czerwca 04, 2019
Inspirująco:-)
Jestem bardzo podatna na inspiracje z zewnątrz... Zarówno te wnętrzarskie jak i osobowościowe. Świadomie im się poddaję, jestem ich spragniona, potrzebuję ich bardzo. Są dla mnie niezwykle ważne. Sprawiają, że podejmuję decyzje i działania, nabieram chęci i motywacji, by coś zmienić, ulepszyć, upiększyć, przywołuję myśli i obrazy, które dobrze mnie nastrajają, dodają przy tym pewności i wiary w swoje możliwości... Pragnę podzielić się moim ostatnim `odkryciem`.
poniedziałek, maja 27, 2019
Złe kody
niedziela, maja 19, 2019
W łąkowej nucie
To jeden z tych dni, które niosą dobre emocje i poczucie,
że są moje:-) Od początku do końca.
A kiedy tak właśnie mija mi czas, jestem po prostu szczęśliwa:-)
Jednym z tych dobrych momentów jest chwilka pośród lekkich,
łąkowych dekoracji z lampką winka już
i z książką...
A inspiracja popłynęła ze ślubu sobotniego,
na który było nam dane przygotować oprawę kwiatową:-)
sobota, maja 11, 2019
Dobry dzień
niedziela, maja 05, 2019
Miło i cicho...
Niedzielny, leniwy poranek. Dziś nic już nie czeka. Mogę wtulić się w swój mięciutki, przyduży szlafrok i zwyczajnie tylko być... Z kawką, ciasteczkiem maślanym i satysfakcją w sercu z tych kilku, ostatnich dni:-) I choć wciąż odczuwam zmęczenie, jest mi z tym dobrze. Mogę zapalić świece (przy takim niebie jak dziś, są najlepszymi umilaczami wnętrza), przysiąść przy kuchennym stole, zajrzeć do jednej z ulubionych książek i docenić tę cichą, błogą, leniwą chwilkę...
niedziela, kwietnia 28, 2019
Nie musi tak być
niedziela, kwietnia 21, 2019
Radośnie, cicho...
Wielkanocny poranek... Spokojny, słoneczny, zadumany,
wypełniający serce radością i wdzięcznością:-)
czwartek, kwietnia 18, 2019
Tak, jak dyktuje serce...
sobota, kwietnia 06, 2019
Powolutku do przodu...
"Życie jest piękne
szczególnie wtedy, kiedy usuwa ci ziemię spod stóp,
bo uczy cię w ten sposób latania".
Tych kilka słów zamieściła dziś pani Pawlikowska na IG na `żółtej kartce`. Lubię kiedy życie usuwa ziemię spod moich stóp-) Wiem już, że dzień, który rozpoczął się trudnymi emocjami, może przynieść nieplanowane i nieprzewidziane, piękne doświadczenia:-) A one sprawiają, że nie przeżywam już tak jak kiedyś wszystkiego, co rani, że zwyczajnie to co trudne i smutne się przydarza, mniej boli... Jedynie rodzą się z większą mocą myśli, by zrobić kolejny krok do przodu, tam, gdzie nikt i nic nie przejmie już kontroli nad moimi emocjami. Powolutku już tak właśnie się dzieje. Jednak to proces. Potrzeba czasu, by nagromadzone przez lata nawyki i reakcje zmienić, by sprzeciwić się swojej podświadomości, która decyduje, jak mam się czuć. By nie reagować smutkiem i płaczem na trudne, niesprawiedliwe słowa. One przecież nie świadczą o tym kim jestem, wyrażają jedynie czyjeś myśli. A ja nie muszę ponosić za nie odpowiedzialności...
niedziela, marca 31, 2019
Niepełny dzień
Kiedy tak jak dziś, przesypiam moją ulubioną część dnia,
czyli moment wschodu słońca, dzień staje się dla mnie niepełny.
To tak, jakbym przeoczyła początek filmu...
Rozmyślam, jakimi barwami mieniło się dziś niebo,
czy w pastelach czy raczej w purpurze...
I szkoda mi zwyczajnie, że ominął mnie ten niezwykły spektakl.
No ale przydarza się to nieczęsto na całe szczęście:-)
I co najważniejsze,
wiele jeszcze takich ukochanych, moich chwil przede mną:-)
Dziś z trudem jakoś, ale wybrałam się na Lipowy.
Jedno poczucie straty wystarczyło:-)
wtorek, marca 26, 2019
Jest cudnie
Czasem bywa tak jak dziś, że nie wychodzi chleb, słońce ukrywa się gdzieś, poprzedni dzień przyniósł niepokój i myśli chaos... Zerknąć wystarczy mi jednak na dzisiejsze niebo, na pastelowe plamki i niteczki, wsłuchać się w świergot przemiły dochodzący przez szczelinkę w uchylonym oknie kuchennym i powraca radość i spokój. Nastał nowy dzień. To ode mnie zależy, jaki będzie. W dużej mierze. Czy wypełnię go czymś dobrym i wartościowym. Tym co kocham, co bliskie memu sercu, ale też sprawami, które czekają, które są ważne, a niekoniecznie miłe. By nie ciążyły. Tak też układam ten dzień w głowie. Poranek, ten późniejszy, mija mi zazwyczaj na ogarnianiu. Lubię powrócić do czystego domu. By czekał garnek z zupką chociaż. Czas tuż po przebudzeniu rezerwuję dla siebie. Potrzeba mi tych kilku chwil, ze świecą, kawką, książką... Zerkam co rusz, czy wschodzi już słońce:-)
sobota, marca 23, 2019
Dobrze mi z tą wiosną
Siedzę sobie już w czyściutkiej kuchni. Słońce wypełnia jej wszystkie zakamarki. Ciszę przerywają jedynie odgłosy cudowne ptaków. Dziś czuję wiosnę:-) Niebo błękitne, bezchmurne. Achhh:-) W taki dzień pragnę wejść z otwartym sercem:-) Oby tylko nic nie zakłóciło dziś tej dobrej energii i wewnętrznego spokoju... Pragnę wierzyć, że tak właśnie będzie:-) Zerkam na moje wianki nad okapem kuchennym i nad kominkiem. Jeden mchowy, drugi z chmielu jeszcze. Pora najwyższa, by zamienić je na wiosenne. Z bukszpanu, rozmarynu, gałązek z pąkami... Póki co w dzbanach ułożyłam świeże kwiaty:-) Tulipany w delikatnym różu, zakupione na wczorajszym bazarku. Tak cudownie ożywiają wnętrze:-)
niedziela, marca 17, 2019
Moje chwilki
Na takie poranki czekam... By zdążyć, zanim wstanie słońce:-) By móc powitać dzień pośród natury. Puste ulice. Świat śpi. Świat ludzi... Bo las żyje już, a ja mogę poczuć to życie. Od najpikęniejszej strony. Poczuć i usłyszeć. Starszy pan jadący na rowerze przesyła subtelny uśmiech. Odwzajemniam. I jeszcze milej mi biec przed siebie:-) Dostrzegam wyłaniającą się w oddali złocistą kulę:-) Przystaję... I to moment, który chłonę najmocniej, który zapisuję w sercu. Nie umiem oderwać wzroku. Zastygam w bezruchu. Pomimo chłodu, który zaczynam odczuwać. Mój pierwszy dziś cud:-) Pozwoliłam, by wypełnił mnie całą. Wiem, że przyniesie energię i radość na całe dziś. Niezależnie od spraw na zewnątrz...
piątek, marca 15, 2019
niedziela, marca 10, 2019
Inaczej
Przegapiłam dziś wschodzące słońce.
Być może dlatego, iż hulający w nocy wiatr zaburzył mój sen.
Czasem jednak lubię tę odmianę:-)
Pozostawiłam odsłonięte okna,
toteż powitało mnie świecące wyraźnie słońce wysoko na niebie:-)
Poczułam, że będzie to znów mój dzień:-)
Wczorajszy taki był, aż do ostatnich myśli przed snem...
Bosa przeszłam do kuchni, by zaparzyć wodę z imbirem.
I wdzięczna za ten poranek,
pobyłam przy moim oknie, zapatrzona w to, co na zewnątrz.
Biła dziś stamtąd jakaś jasność i świeżość.
Zawsze takie mam odczucie po silnych wiatrach.
Powietrze i świat inaczej pachnie.
Chwilka minęła, zanim niespiesznie przywdziałam coś,
by już za moment przechadzać się pomiędzy starociowymi stoiskami
na Lipowym:-) W nozdrzach poczułam rześkie, świeże powietrze.
Uwielbiam! Przymykam oczy i biorę kilka głębokich oddechów:-)
Żyję...
piątek, marca 08, 2019
W szczególnym dniu
Kiedy tak cudownie jaśnieje niebo, a potem słońce wypełnia wszystkie zakamarki domu i pracowni, życie smakuje tak bardzo inaczej. Pełniej po prostu. I chce się wszystko:-) Rośnie apetyt na calutki, nadchodzący dzień:-) Siły jedynie mało jakoś. No ale mam na to swoje sposoby:-) Kilka łyczków kawki i zerkam na swoje punkciki. Co nieco czeka na dziś. Cały dzień czeka. I świat. Życie po prostu:-) Tymczasem umilam sobie moje tu i teraz. Szczególny dziś czas jakby nie było:-)
niedziela, marca 03, 2019
Wiosna tuż tuż
środa, lutego 27, 2019
Moja harmonia
Odpoczywam jedynie w czystej przestrzeni. Choć czasem mam wrażenie, że to moje ogarnianie nie ma końca. Gdybym potrafiła przymknąć oko choć troszkę, nie wizualizować sobie pięknego, pachnącego wnętrza i siebie w nim z kawką już. Czasem, tak jak wczoraj, spędzam na porządkowaniu wiele godzin. Dla tych paru, miłych chwil, by za `moment` znów wszystko zaczynać od początku. Coraz częściej szkoda mi tego czasu. Szkoda mi siebie... Nie znajduję jednak rozwiązania. Chyba nie mam wyboru. Jak na ironię, robiąc coś dla siebie, bo to mnie przeszkadza nieporządek, szkodzę sobie. Tracąc siły, energię i sporo czasu na powtarzające się czynności. I choć przychodzą takie przemyślenia, to i tak zabiorę się zaraz za układanie, odkurzanie, mycie, prasowanie i gotowanie... Bo tak miło powracać do takiego domku:-) Zastanawiam się, skąd to przywiązanie do czystości i pragnienie, by otaczająca mnie przestrzeń taka właśnie była. Czasem dzieje się tak, że wynajdujemy sobie jakąś sferę życia, nad którą potrafimy zapanować. To daje poczucie bezpieczeństwa i wewnętrznego spokoju. Choć wszystko inne może wydawać się trudne bardzo do osiągnięcia i poza naszym zasięgiem, to to jedno poletko niesie wewnętrzną równowagę i poczucie harmonii. To tak jak z porządkowaniem zawartości szaf:-) Przetrzebianie i segregowanie w nich, jest w jakimś stopniu odnośnikiem do potrzeby ułożenia swoich myśli i uporządkowania życia... Zazwyczaj, kiedy wszystkie moje ubrania lądują na podłodze, by potem w znacznie okrojonym składzie i równiutko ułożone, trafić z powrotem na półki, przyczynkiem są głębsze emocje. Tak też możliwość tworzenia poukładanej i pięknej przestrzeni wokół siebie, jest w jakimś stopniu moim wybawieniem:-) Uspakaja. Koi. Przywołuje uśmiech:-) I satysfakcję! Dziś, patrząc np na moją pralnię, tak właśnie się czuję:-) Przebrnęłam przez górę prania i prasowania. Jest puściutka i pachnąca. Taka jak lubię:-) Tylko z sił opadłam na dobre. W takich momentach mogłabym wtulić się w mój kocyk mięciutki i zregenerować jakoś siły. Często wybieram jednak kubek yerby. Wystarczy 15-20 minut i siły powracają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki:-) Dzień kończę stosunkowo wcześnie, szkoda mi więc przysypiać popołudniu:-) Tak też wypiłam i czekam... Póki co moja pralnia:-)
niedziela, lutego 24, 2019
Moja przestrzeń
Najczęściej wstaję przed nastawionym na 5.30 budzikiem.
Lubię jednak czasem usłyszeć dźwięk dzwonka,
a po nim przymknąć oczy i chwilkę jeszcze w miłym półśnie
pozostać pod cieplutką kołderką:-)
W lecie raczej nie zdarza się to.
Zbyt piękny wówczas jest świat i tyle czeka...
Póki co szaro dziś i zimno.
Choć dostrzegam delikatne przebłyski słońca:-)
A to już wprawia serce i duszę w radosny nastrój:-)
Kiedy raniutko wyruszyłam na Lipowy na starocie,
chmury i niska dość temperatura nie prognozowały niczego dobrego.
Tymczasem coraz przyjemniej za oknem:-)
A starocie dziś udane.
Sporo wystawców, kilka perełek, choć dwie pozostawiłam.
Dziś rozsądek musiał wziąć górę nad emocjami.
Trudna bardzo sprawa, ale czasem nie ma wyjścia...
sobota, lutego 23, 2019
Mój żywioł
czwartek, lutego 21, 2019
Żegnam `moją` Barcelonę
niedziela, lutego 17, 2019
Małe i większe zachwyty
piątek, lutego 15, 2019
Uczta dla duszy
niedziela, lutego 10, 2019
Szczęście to...
środa, lutego 06, 2019
Koronki układam
poniedziałek, lutego 04, 2019
Myślę
sobota, lutego 02, 2019
Dobrze mi
poniedziałek, stycznia 28, 2019
Cenne dni
środa, stycznia 23, 2019
Moje dziś
- Jaki dziś dzień? - zapytał Puchatek.
- Dziś - odpowiedział Prosiaczek.
Na to Puchatek:
- To mój ulubiony dzień...
Moje dziś jest dobre, spokojne i radosne:-) Każdego poranka odruchowo już zapalam świece, zalewam ciepłą wodą korzeń imbiru, sięgam po książkę, by choć kilka stron przeczytać. Uwielbiam biografie. Od zawsze. Na przemian z pełnymi dobrej energii i inspiracji książkami, tworzonymi przez niezwykłe kobiety. Lubię otaczać się nimi i mieć je w zasięgu wzroku:-)
sobota, stycznia 19, 2019
Zapach lata
Takie poranki jak dzisiejszy sprawiają, że pragnę powolutku, uważnie, smakować każdą chwilkę...
Z cichym pragnieniem, by mogły trwać jak najdłużej:-)
Kiedy zerkam w kierunku promieni słońca, otulających wnętrze kuchni
i każdego zakamarka domu, serce wypełnia radość i niedosyt jednocześnie na takie jak ten, momenty.
Ciche, powolne, pachnące, leniwe, moje...
Z perspektywą dnia wypełnionego tym, co kocham.
A zatem z pracownią, starociami, potem może ciastem jakimś rosnącym
w piecu, książką, spacerem...
wtorek, stycznia 15, 2019
Inny dzień
Wczoraj rozmyślałam o krzywdzie i stracie, jakich doznali najbliżsi pana Prezydenta Gdańska. Dziś... czuję, jakbym obudziła się w innej Polsce... Dotyka mnie to bardzo. To wszystko, co dzieje się dookoła. Krytyka i zawiść, nawet za dobro, którym ktoś pragnie się dzielić, za niezwykłe rzeczy, jakich dokonuje. Taki świat zmierza donikąd. Co sprawia, że ludzie idą w tę stronę...? W takich momentach, traci się to wewnętrzne poczucie, że tutaj gdzie jestem i żyję, jest bezpiecznie. W zamian zaś, jest... nieprzewidywalnie. A to chyba nie prognozuje zbyt dobrze. Smutne jest to, iż ci, którym nie można przypisać zbyt wiele dokonań dla drugiego człowieka, mają najwięcej do powiedzenia. Osądzają. Krytykują. Nienawidzą. Zazdroszczą. Podcinają skrzydła. Niszczą. Czy wynika to z ich wewnętrznej pustki i poczucia nieszczęścia, jakie noszą w sobie? Ludzie wewnętrznie bogaci, tworzą swój własny świat, rozwijają się, są wdzięczni i otwarci... Na życie po prostu. Bo w nim przecież zawiera się wszystko. Jeśli ktoś nie odnajduje w sobie żadnych treści, a przez to jest mu z sobą samym źle, całą swoją energię marnotrawi. A przy tym krzywdzi innych. Czasem... lepiej byłoby nigdy nie dorosnąć...