Zakwitła lawenda, kwitną róże i hortensje...
Szarotka moja ulubiona wznosi już swoje cudne łebki ku górze:-)
Dziś przystanęłam przy każdym płatku,
odkryłam na nowo niezwykłą urodę i woń każdego z kwiatów,
zdobiących mój ogród.
Jestem szczęśliwa tym dniem.
Cenię takie momenty,
kiedy mogę, nie spiesząc się nigdzie,
pobyć pośród moich roślinek, ułożyć coś inaczej wokół domu,
sprawić, że dobrze czuję się z tym wszystkim,
co mnie tutaj otacza...
Mój lawendowy dywanik:-)
Zeszłoroczne róże w donicach rozkwitły też:-)
I ciemiernik...
Wiązy jak zwykle chorują niestety.
Zajrzałam też do mojego domku ogrodowego:-)
Prosi się o przemalowanie. Farba odeszła w wielu miejscach.
Raz na sezon odświeżam go sobie.
W tym roku jakoś czasu mniej...
Klimatycznie mi w nim bardzo:-)
A oto różyczka, jedna z tych zarastających boczne ogrodzenie...
Pachnąca bardzo intensywnie, cudnie:-)
Namiastka ogrodu w salonie:-)
Ulitować się zapragnęłam nad rabarbarem,
którego nikt nie chce zjadać...
Powstało szybkie i nawet smaczne ciasto:-)
Rabarbar należy oczyścić i obrać.
Po czym pokroić na mniejsze kawałki
i zasypać dwoma łyżkami ciemnego cukru.
Ciasto to:
trzy jaja utarte z niecałą szklanką ciemnego cukru.
Do masy dołożyłam połowę szklanki jogurtu naturalnego
i tyle samo oliwy.
Na koniec dwie szklanki mąki połączonej z niepełną łyżeczką proszku do pieczenia.
Dodałam jeszcze wiórki kokosowe i kropelkę aromatu waniliowego.
Po przełożeniu ciasta do formy i ułożeniu na wierzchu rabarbaru,
zabrakło czegoś, co przypomina mi dzieciństwo...
Posypki oczywiście:-)
Zatem troszkę masła, ciemny cukier i mąka pszenna razowa.
Posiekałam, zarobiłam i rozkruszyłam jako ostatnią warstwę.
Wyrosło imponująco:-)
W smaku też niczego sobie...
Przysiadłam zatem na bocznym tarasie,
przy ulubionym stoliczku z falbanką
z moim deserem i czymś miłym bardzo jeszcze:-)
W ręce wpadła mi jedna z ulotek, reklamujących gliwicką ArtNoc:-)
Tak miło zobaczyć ten jeden punkcik spośród wielu,
dotyczący naszej pracowni:-)
Dobrze mi z tym na sercu...
A jeśli chodzi o ciasto dzisiejsze moje,
pozostaję wierna kruchym wypiekom słodkim:-)
Ucierane jakoś mniej mnie przekonują.
A właściwie moje kubki smakowe:-)
Spokojnego wieczoru💗
~ bh ~
O,jak pięknie Wasza pracownia zaistniała na mapie kulturalnej Gliwic!Gratuluje!
OdpowiedzUsuńU mnie też za chwilę hortensja rozkwitnie,wyjątkowo dużo kwiecia się w tym roku zapowiada.Lawenda Ci cudnie kwitnie,a szarotkę pierwszy raz widzę w warunkach ogrodowych!Urocza!Taras to teraz jakby dodatkowy pokój.Uwielbiam ten czas w przyrodzie.Pozdrawiam,Grażyna.
Przepiękny post Haniu! Podziałał na wszystkie moje zmysły! Piękne kwiaty, przedmioty, dom, taras.... Fantastycznie, że pracownia żyje pięknie też... Pozdrawiam gorąco Pola :)
OdpowiedzUsuńMasz piękny ogród i na pewno miło w nim odpoczywać:)))domek ogrodowy mnie zauroczył:)))Pozdrawiam serdecznie:))))
OdpowiedzUsuń