Wyczekuję pierwszych promieni budzącego się słońca. Choć dziś chmury otulają szczelnie niebo. Uchylam okno. Wilgotne, rześkie powietrze wypełnia wnętrze kuchni. W piecu chleb rumieni się już. Za chwilkę ułożę go na jednej z ulubionych, starociowych desek i nakryję lnianą ściereczką. Fasola podwoiła swoją objętość przez noc. Na ulubiony mój smalec z cebulką i jabłkiem:-) Nasłuchuję. Świergot cudowny, ptasi, to najmilsza o poranku pieszczota dla moich uszu... Układam poduszki na sofach. Lubię, kiedy jest schludnie. Poprawiam je wiele razy w ciągu dnia. Najwygodniej byłoby zrezygnować z nich. Białe zaś pokrowce zamienić na praktyczniejsze, ciemno szare na przykład. Tylko że ja nigdy praktyczna nie byłam. Estetykę stawiałam i stawiam na pierwszym miejscu. Kosztem czasu i pracy, której o wiele więcej włożyć muszę w utrzymanie porządku. Poranek zatem przeznaczam na czas dla siebie i na ogarnianie. Choć wiem, że po powrocie z pracowni, wszystko zacząć będę musiała od początku. I z jednej strony ciężko mi z tym już, z drugiej nie umiem inaczej. Nie sposób przecież też prosić wciąż, by inni dbali o ogólny porządek... Nie każdy widocznie tak to postrzega. Nie przeszkadzają leżące na podłodze poduszki. I nie tylko. A ja odpoczywam jedynie, kiedy moja przestrzeń miła jest dla oka...
Delektuję się widokiem świeżego, lnianego obrusu. Piwoniami przywiezionymi dopiero co z bazarku. Tlącą się świecą, ułożoną w starej wazie na jadalnianym stole...
Fasolka gotuje się już.
Zerkam na myśl z wczoraj, z `mojej` "Księgi dobrych myśli"...
Dotąd postrzegłam siebie, jako tę... stojącą w cieniu właśnie.
Nie chcę już tak:-)
Może tak to jest, że nadchodzi moment, kiedy uświadamiamy sobie,
że czas, który jest nam dany, nie jest nieskończony,
że jest cenny bardzo i to od nas zależy,
jak go wykorzystamy...
Tymczasem powstał:-)
Smalczyk z fasoli polecam bardzo. Szybki, smaczny i zdrowy:-)
Wystarczy ugotować fasolę, pozostawiając trochę zalewy,
by potem dodać ją do masy.
Cebulkę i jedno jabłko poddusić na patelni.
Dodać do zmiksowanej fasolki. Doprawić pieprzem i solą.
Jeśli masa jest za gęsta,
rozcieńczam ją zalewą.
Jeszcze tylko świeżutki szczypiorek lub zioła...
I już:-)
Dobrego dnia i całego tygodnia💗
~ bh ~
Miły i bardzo smaczny był Twój poranek:))pozdrawiam serdecznie i dobrego tygodnia życzę:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu:-) Całusy!
OdpowiedzUsuńHania
Czuję zapach świeżego chlebka? Sugestywne są Twoje opisy.I cudne są takie poranki.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHaniu, przeczytałam Twój post z uwagą i uśmiechem, bo każde słowo tak, jakby pisane przeze mnie :) To niesamowite! P.S. Dziękuję za przypomnienie o smalczyku z fasoli - robiłam go już wielokrotnie, a teraz o nim zapomniałam. Ja jeszcze dodawałam majeranek :) Uściski serdeczne Pola :)
OdpowiedzUsuń