Dziś z kolei ciepło, jednak ślisko bardzo znowu. Co chwilkę ktoś lądował na ziemi. Wczoraj byłam świadkiem groźnie wyglądającej wywrotki mężczyzny, niosącego zegar skrzynkowy z przeszkleniami. Wszyscy wokół zamarli na moment. Jakimś cudem zegar ocalał:-) Organizatorzy nie dbają zupełnie o nas, wielbicieli staroci, niestety. Warunki pogodowe rzecz jasna odchodzą na plan dalszy w przypadku starociowych wyjazdów. Nie mają właściwie znaczenia. Jedynie dłużej dochodzę do siebie potem. A powroty ze starociowych giełd uwielbiam. Przemarznięta, z czerwonym nosem i lodowatymi stopami, przenoszę swoje skarby z samochodu do domku. W międzyczasie klikam kawkę, by zaparzać się już mogła. Myję, czyszczę i poleruję od razu moje skarby najchętniej. Przeglądam każdy z nich z osobna. Dotykam. Uśmiecham się do nich. Potem ustawiam je w różnych miejscach, zanim ostatecznie trafią tam, gdzie najkorzystniej im z tym, co już jest. Bez reszty, póki co, pochłonęły mnie magazyny francuskie "Le Patriote Illustre", wydawane w okresie międzywojennym, które zakupiłam wczoraj w ilości 14 egzemplarzy. Dziś dokupiłam jeszcze dwa. Wybrałam te z najciekawszymi okładkami:-) Zachwycam się nimi, przeżywam, wertuję stronica po stronicy, tłumaczę sobie niektóre zdania, by mniej więcej wiedzieć, o czym mowa...
Sporo zdjęć i ilustracji sprawia, że można podpatrzeć wnętrza,
modę, obyczaje...
Reklamy zachęcające do zakupów:-)
Bieżące wydarzenia...
Niezwykłe przeżycie dla mnie...
Obok gazetek, wypatrzyłam komplet pięknych sztućców
z monogramami, stare koronki i porcelankę, stare lustereczko cudne, kilka puszek i to chyba tyle.
Do pracowni zaś zakupiłyśmy stare ramy i kilka mebelków:-)
Lusterko, puszka i waza trafiły na mój stoliczek pod oknem:-)
Starociowe emocje i dodatnia temperatura, a przy tym słonecznych promieni kilka sprawiły, że wiosny zapragnęłam w domku:-)
I zmian kilku...
Z wiatrołapu przyciągnęłam zieloną ławeczkę:-)
Dołożyłam zielony zydelek...
Z szafy zaś usunęłam jakiś czas temu mchowe wieńce.
Na niej ułożyłam skrzynię z poduchami.
I już mi lepiej.
Niby nic, a cieszy:-)
I wszystko się chce!
Tak dobrze mi ze słońcem...
Tymczasem mój dzień chyli się ku końcowi.
Zmierzam powolutku ku moim rytuałom wieczornym:-)
Pa pa:-*
~ bh ~
Słoneczko potrafi nam poprawić nastrój:))))starociowe zakupy cudne:))))te magazyny też mnie zachwyciły:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńObłędne skarby przywiozłaś Haniu! Gazety-wow! zachwycające-uwielbiam! Sztućce, lusterko- rewelacja! Nie mogę wzroku oderwać! Ja nie byłam niestety, siedzę w domu mega zakatarzona :( Buziaki zostawiam :*
OdpowiedzUsuń