Bywają dni, kiedy kumuluje się to, co trudne, tak wewnętrznie. Od rana energii mniej jakoś, melancholia spowija serce z każdej strony... Instynktownie poszukuję przyjaznego ramienia, by móc się na nim wesprzeć. Wypowiedzieć na głos to, co gdzieś tam w duszy szlocha. Jednak bardzo szybko utwierdzam się, że sama sobie mogę być najmilszą opoką. Nie rozglądając się dookoła i nie oczekując za wiele. Sięgam po to, co zawsze działa... Świece, kwiaty, kilka miłych akcentów dla odmiany. Zatem... sofy przybrały ulubiony mój odcień lnu:-) Stół jadalniany i łóżko również. Hiacynty, tulipany, a i waksik z gipsówką wiosnę przywołują dzielnie:-)
Zapach cudowny świec i wyjętego dopiero co z pieca chlebka pieści nozdrza. Gdyby jeszcze tylko słońce zechciało oko puścić przyjaźnie przez kuchenne okno, mogłabym poczuć się dużo lepiej:-) Póki co w odmienionym wnętrzu przyjemniej mi wypić poranną kawkę:-) Z nadzieją, że dzień jakoś miło potoczy się dalej...
Tlą się już u mnie świeczki z wosku sojowego.
Jednak wolę zdecydowanie wosk pszczeli.
Spala się o wiele wolniej, zastyga w formach szybciej,
przyjemnie pachnie i odpowiada mi jego ciepła barwa:-)
Kiedy hiacynty mogę ułożyć w swoich starych skrzyneczkach,
jestem przeszczęśliwa:-)
Bliżej mi do wiosny z nimi:-)
Gipsówki nie lubiłam dotąd.
Unikałam jej w kompozycjach,
po które czasem zachodziłam do pobliskich kwiaciarni.
Teraz odkrywam ją na nowo...
I zachwycam się nią.
Tak cudnie jej w ocynku:-)
Waksik uwielbiam:-)
Za zapach, za delikatność i prostotę...
Pokrowce na sofy, zachowawczo zakupiłam lniane...
Choć bardzo kusiły mnie te kwiatuszkowe albo kratkowe.
Póki co pozostawiam białe jeszcze.
Pozostałe, tj beżowe i ciemnoszare odsprzedam.
Taką przyjęłam sobie zasadę...
By wymieniać, a nie dokładać.
Tym sposobem zachowam równowagę:-)
Potrzebuję jej `dziś` bardziej niż kiedykolwiek...
Wymienić też pragnę łóżko.
Na drewniane, stare najchętniej.
Nie ustaję w poszukiwaniach:-)
Na nim zagościła jedna z ulubionych moich narzut,
imitująca len, z falbankami i koronkami bawełnianymi.
Mam do niej sentyment,
ponieważ zakupiłam ją sobie urodzinowo swego czasu:-)
Bardzo wspomógł mnie przy zakupie bon prezentowy do ulubionego mojego sklepu, Zary Home:-)
Natrafiłam przy tym na promocję jeszcze i... tak oto jest:-)
Przemiła jeszcze odmiana tutaj...
Zniknął telewizor!
Nareszcie:-)
Stare płótno zawiesiłam z bijącym z radości sercem
i poczuciem wolności jednocześnie.
Bo odważyłam się, zrobiłam to
i teraz... mogę tutaj naprawdę odpocząć...
Niech ten dzień przyniesie spokój i dobre emocje...
~ bh ~
Brawo za pozbycie się TV :* Brawo za Agnes Obel :* Brawo za piękne wszystko :*
OdpowiedzUsuńGipsówka rzeczywiście dobrze wygląda w ocynku i nie jako uzupełnienie wiązanki,samej jej bardzo dobrze!No i byle do wiosny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie i przytulnie:)))też rozstawiam wiosenne kwiaty:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuń