Mój wczorajszy dzień rozpoczęłam przed świtem. Zapaliłam świece, które tliły się długo potem w różnych kątkach domu... Uchyliłam okna. Powietrze rześkie wypełniło wnętrze kuchni i sypialni. Lubię bardzo, kiedy łączy się z tym ciepłym, domowym:-) Wtuliłam się mocniej w swój przyduży szlafrok. Muśnięcie wilgotnego, zimnego powietrza o poranku miłe bardzo. Wyszłam nawet kilka razy, by zrobić głębszy oddech, ale powróciłam czym prędzej do swojej przytulnej kuchni:-) I choć noc właściwie wciąż jeszcze za oknem, zdążyłam odświeżyć swoje dyńkowe aranżacje na stołach:-) Obrusy ustąpiły dla odmiany odsłoniętym, bielutkim blatom. Na jadalnianym zaś stole skrzynia moja ulubiona stanęła z dyńkami wszystkimi, tymi mniejszymi, jakie miałam.
Im bardziej coś zniszczone i naznaczone czasem,
tym mocniej się zachwycam:-)
W międzyczasie myśl przemknęła o ciasteczkach maślanych:-) Już po chwili odliczałam dekagramy mąki i masła. Jednak przedwczorajszy obiad pochłonął wszystkie jajka (ziemniaczki, mizeria, fasolka szparagowa i sadzone:-) Uwielbiam!), zatem ciasteczka zaczekać musiały, aż powrócę z mojego bazarku. Chryzantemki białe w donicach przywieźć też sobie chciałam bardzo:-) No i przywiozłam. Ciasteczka też upiekłam. Po powrocie zaś z pracowni, w cudownych promieniach słońca cała, przemalowałam to i owo:-) A dokładniej, drzwi wejściowe i furtkę. A właściwie dwie:-) Na ZIELONO! Dołączyły do nich konewka i skrzynia na kwiaty. I tak dobrze mi z tą zielenią dookoła:-) Zeszło mi troszkę na szlifowaniu drzwi, zatem furtki kończyłam już po ciemku. Najmilszy był mi widok dziś, kiedy już pojaśniało niebo i moim oczom ukazały się bramki zieloniutkie całe:-) Już jest tak, jak pragnęłam, by było:-) Zielono, miło, wesoło... Bo zieleń taką dla mnie aurę roztacza. Wnosi życie. Kiedy spadnie śnieg, ta zieleń na wprost kuchennego okna, przywoła dobre, ciepłe emocje♡ No i jest tak:-)
I taki to przemiły widok mam z okienka w kuchni:-)
Z jutrzejszej giełdy kwiatów przywiozę może sobie coś ładnego,
kwitnącego do moich skrzyń,
które swoją drogą z tą szarością teraz nijak wyglądają przy zieloniutkiej mojej furtce?:-(
Może urodzi mi się jakiś pomysł na nie:-)
~ bh ~
Przepięknie jest...
OdpowiedzUsuń:-***
UsuńH.
Śliczna taka przetarta zieleń,ale widzę że szykują się jeszcze jakieś zmiany.Czekam niecierpliwie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzykują się, owszem:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie,
Hania
No obłędnie jest! Zieleń boska! Uwielbiam! Pozdrawiam Pola.
OdpowiedzUsuńWszystkim jakoś udziela się jej urok.
UsuńJa oszalałam na wszystko co zielone:-)
Całusy,
Hania
O mamusiu:)nie jestem w stanie nic powiedzieć ale buza mi się bardzo mocno uśmiecha:)
OdpowiedzUsuńściskam
Jakoś wiedziałam, że się Tobie spodoba:-)
UsuńCieplutkie pozdrowienia,
Hania
Pięknie ta zieleń wygląda:))trochę zazdroszczę Ci ty wczesnych poranków ja wciąż mam z tym kłopot:))miło było do Ciebie zajrzeć:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńReniu, każdy żyje według swojego rytmu:-) Ty za to pewnie dłużej możesz posiedzieć wieczorkiem:-) Miło, że zajrzałaś!
UsuńHania
Już dawno u Ciebie nie gościłam . Ale nie żałuję, po przerwie z przyjemnością wracam do Twojego bloga, zdjęć i cudownych mebli czy dekoracji. Pierwsze co rzuca mi się w oczy, to widoczny progres, jeśli chodzi o fotografię. Świetne fotki . Ale chyba i Ty.... coś tak przeczuwam ... zaliczasz jakąś zmianę .... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że mnie tutaj odwiedzasz:-) Bardzo dziękuję za dobre słowa pod adresem moich zdjęć... Uwielbiam utrwalać wszystko, co mnie zachwyca. I masz bardzo dobre przeczucia:-*
UsuńHania