Jak przejść obojętnie... Wiem, że lato wciąż przecież i o jesieni lepiej mi nie myśleć jeszcze. A jednak. Przy okazji zakupów kwiatowych dzisiejszych, jedno spojrzenie wystarczyło, by uśmiech zagościł na twarzy i zachwyt niepomierny w sercu:-) Białe, okrąglutkie, małe i duże. Czekały na mnie ukryte pośród pomarańczowych i zielonych współtowarzyszek. Dynie oczywiście:-) Zobaczyłam i bez zawahania najmniejszego, zakupiłam. Inaczej zupełnie niż dotąd. Wierna letniej aurze do ostatniego, letniego, wrześniowego dnia, czekałam. I na wrzosy, i na dynie. Tym razem, niczego poza zachwytem nie poczułam. Ani żalu, że to już, ani poczucia zdrady, że oto jesienne klimaty przywołuję bezkrytycznie. Przyjmuję to, co niesie dzień. Dzisiaj i tak w ogóle.
Przyjmuję to dobre i trudne również. Bo wszystkie te emocje i zdarzenia, niosą doświadczenie, budują przemyślenia, rozwijają. Zrozumiałam, że świat i ludzie są już jacyś. I tacy do mnie przychodzą. Dotąd oczekiwałam, że będą tacy, jak sobie wyobrażałam, że mogliby być. A to niosło rozczarowania, zawody, smutek, poczucie niesprawiedliwości. Wciąż się uczę, to proces, ale na tę chwilę o niebo łatwiej mi żyć. Choć sporo jeszcze przede mną... I skoro dynie dziś właśnie stanęły na mojej drodze, zaprosiłam je do siebie pełna zachwytu i wdzięczności. Bo jakże nie westchnąć z podziwu...
Do pracowni zaś trafiły kremowe:-)
A oto i kolejne moje cudo:-)
Nieplanowana wizyta w TK Maxx, a tam proszę, deseczka kuchenna, okrągła, taka jakiej szukałam od dawna...
Cena przystępna do tego:-) Ważny dla mnie był kształt.
Klepkę wiedziałam, że zamalować muszę.
I jest już brudnoniebieska, tak w nawiązaniu do ostatnich moich poczynań w tym kierunku...
Kilka kropli szafiru, beżu i czerni...
może ciut za ciemna, ale jest:-)
Uwielbiam deseczki...
Tak też cieszy mnie moja nowa, niebieściutka bardzo:-)
Kolejną już zaczęłam przemalowywać...
Niepokojące trochę:-)
A niech tam:-) I tutaj jesiennie dziś...
~ bh ~
Ale fajne dyńki!Nadal niebieskości? No i bardzo dobrze!Serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńPodziwiałam takie białe dyńki od dawna już. I kiedy tylko zobaczyłam je na giełdzie, serce zabiło mocniej:-) No i są i zdobią tak uroczo wnętrze:-)
UsuńPozdrawiam ciepło,
Hania
Dynie możemy zaliczyć do późnego lata:))a w ogóle to pasują do Twojego uroczego domu:))deseczka śliczna:)Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńOczywiście:-) Dziękuję Reniu!
UsuńCałusy,
Hania
Piękne dynie i ślicznie pomalowana deseczka.:) Serdeczności Haniu.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lenko:-) Gorąco Ciebie pozdrawiam,
UsuńHania
Bardzo ciekawy tekst. Cudne spostrzeżenia
OdpowiedzUsuńTo szczęście, móc je odkrywać, patrzeć na świat szerzej..
UsuńPozdrawiam:-)
Hania