Tak więc w temacie staroci niewiele się dzieje.
Przeszłam uliczkę w kilkanaście minut:-)
Dotarłam do rynku. W sercu kiełkowała chęć wypicia gorącej,
pachnącej kawki. Zmarzłam straszliwie.
Moim oczom ukazała się pączkarnia:-)
Bez namysłu weszłam do środka.
Oferowano też i kawkę:-)
Zatem mój poranek spędziłam z kubeczkiem kawki i pączkiem rzecz jasna:-)
W miejscu,
które budzi we mnie małą dziewczynkę z warkoczykami,
przewiązanymi wstążkami...
Sporo wspomnień powróciło.
Wszystko dziś tak bardzo inne,
jednak zadziwiające, jak wiele szczegółów odtwarza pamięć...
To bardzo cenne dla mnie chwile.
Otwieram się na to, co minione, co gdzieś tam na dnie serca ukryłam,
bo tak było łatwiej...
Już wiem,
że małymi kroczkami będę podchdzić do uśpionej we mnie
młodej dziewczyny, której to właśnie miasto w pewnym momencie życia,
wydało się bardzo obce i bardzo puste...
To był naprawdę dobry, piękny poranek:-)
~ bh ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz