Dziś będąc w lesie pomyślałam, że brakuje mi tych przynoszonych co jakiś czas ze spacerów
z psem łąkowych kwiatów, potem ułożonych w słojach i ustawionych to tu to tam...
Takie właśnie kwiaty lubię najbardziej. Z nimi jakoś radośniej, przytulniej, romantyczniej.
Nieplanowanie można stworzyć miłe akcenty, które zachęcają zawsze jakoś do innych
działań, na przykład porządkowych.
Pozostaje rozglądanie się na bazarku za kwiatami białymi najlepiej,
które i tak nie za długo cieszą, bo szybko dość więdną.
Taka pora. Stąd zaglądam do wnętrz przeróżnych w magazynach wnętrzarskich i w sieci,
w których akcenty kwiatowe można dostrzec i zaspakajam troszkę tę moją do kwiatów tęsknotę. Może pora na giełdę kwiatową się wybrać?:-) Tam jest ich sporo bez względu na porę roku.
Przy okazji też wzdycham do starych komód na przykład:-)
Komponują się pięknie w starych naczyniach emaliowanych i cynkowych.
W starych słojach, u mnie najczęściej wykorzystywanych do kwiatów właśnie.
Marchew zwyczajna, uwielbiam ją. Nawet teraz jeszcze można zobaczyć ją gdzieniegdzie,
choć są to zaledwie pojedyncze kwiaty.
I jak dobrze, ze pozostało u mnie sporo zasuszonych hortensji. To nie to samo co świeże,
ale i one dodają uroku.
I kilka świeżych róż póki co od wtorku jeszcze jakoś się prezentują:-)
A i w ogrodzie można jeszcze znaleźć co nieco.
Lawenda wciąż kwitnie i wrzosy oczywiście mają się dobrze.
Nie straszne im mroźne noce:-)
Taki maleńki bukiecik raz na jakiś czas miło przynieść:-)
W dodatku wciąż pachnie pięknie:-)
W tym miłym nastroju pozostając,
coś do posłuchania o kwiatach i o miłości:-)
Z lat, do których lubię powracać i w filmach i muzycznie...
Miłego dna wszystkim!
~ bh ~
Cudne kwiatuszki już tęsknię do wiosny. Iwona J
OdpowiedzUsuńDoczekamy się:-)
OdpowiedzUsuńH.