Jednak obok realizowania swoich projektów, zapatrzenia na swoje pasje i marzenia, istnieją też przyziemne sprawy, których chcąc nie chcąc trzeba dotknąć. Dotykam zatem, odhaczam, zamykam, emocje swoje zaś kieruję w tę dobrą stronę, tam skąd czerpię radość. Wszystko inne po prostu sobie jest, skoro musi... A jeśli nawet coś tę moją emocjonalność poruszy, to pracuję nad sobą, by zajęło to tylko jej namiastkę. Nie wiem czy ktokolwiek oprócz mnie jest w stanie coś z tych rozrzuconych myśli zrozumieć. W jednym zdaniu mogłabym ująć tę moją płynącą z serca prawdę, której wciąż się uczę, że myśli swoje, uwagę i energię, kierować dobrze jest w tę jasną stronę, a to co ją zaburza, pozostawić lepiej gdzieś z tyłu, jeśli można lub też podejść zadaniowo i bezuczuciowo coś rozwiązać, wyjaśnić i zwyczajnie odhaczyć. Dziś zatem, pomimo nie mojej aury za oknem, w sercu jakoś dobrze mi i ciepło. Bo wciąż z ogrodu dociera świergot przemiły, bo hortensje w zachwyt niepomierny wprawiają moje oczy, bo znów coś w pracowni pięknego się zadziało... I nade wszystko trwa lato! Jeszcze przez calutkie dziesięć cudownych dni! A ja mam chwilkę przemiłą dla siebie, z kawką popołudniową, gazetkami moimi, wspomnieniami kilkoma pana Kydryńskiego też w międzyczasie i odkrytą dzięki Niemu Melody Gardot, za którą z serca jestem wdzięczna...
I uwielbiam tę piosenkę...
Dobrych myśli i emocji wszystkim w to wciąż letnie popołudnie✿
~ bh ~
przepiękne wnętrze!!! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com
Bardzo dziękuję:-)
UsuńPozdrawiam,
Hania