Pragnęłabym opowiedzieć o San Gimignano, bo i wrażenia i emocje pozostały po nim niezwykłe, jak i pokazać każdy kąt w nowym domku
i wszytko to, co dookoła zachwyca, jednak Arezzo to to,
co najpiękniej na tę chwilę w mojej duszy gra:-)
Tuż za nim, tutejszy krajobraz i wnętrze domu, wyśnione, jedyne, zapierające dech w piersiach...
A emocje związane z Arezzo... to trafiające wprost do serca, poruszające całą moją wrażliwość,
obrazy i zapachy... Minionej epoki, w zaułkach sklepików z wszystkim co starym nazwać można, ale też stoiska handlujących tymi wiekowymi cudownościami, które tylko tutaj napotykam.
I uprzedzić pragnę tylko, iż opowiedzieć ani pokazać tych doznań nie sposób, a raczej słowa nie opowiedzą a zdjęcia nie oddadzą klimatu
na przykład, którego tam się `dotyka`.
To co zachwyca najpierw, to mebelki.
Stoły, stoliczki, kredensy, obudowy drewniane kominków, krzesła
i fotele (od uszaków poprzez takie eklektyczne z toczonymi nóżkami), zydelki, szafki i co tylko wyobraźnia podsunie, tutaj odnalazłam.
W najpiękniejszym wydaniu. Zarówno w sensie estetyki
jak i wiekowości. Tuż obok mebelków tekstylia, tak więc obrusy
i pościele, ściereczki i poszewki, większość z monogramami,
a zatem moja miłość największa:-)
I rzecz jasna ceramika na koniec.
A klimat, to sklepiki ze starociami, do których zaglądałam co rusz
w międzyczasie, bo i przeplatają się ze stoiskami starociowych handlarzy. A mieści się ich w Arezzo naprawdę sporo. W nich zaś ta znamienna woń... wilgoci, pleśni i kadzidła, no i starocie, do których wzdychać mogłam jedynie, bo na zakup z dwóch powodów pozwolić sobie nie mogłam. Pierwszy to miejsce ograniczone w samochodzie, drugi, to bardzo często cena.
Jednak każdy odnaleźć może coś dla siebie.
Ja powróciłam z kilkoma perełkami,
od których oczu oderwać nie umiem:-)
Kilka zdjęć zatem,
maleńka namiastka starociowej mojej uczty:-)
Nie trudno odgadnąć, że to najbielsze naczynko jest już moje...
To jedna z tych rzeczy, których nie umiałabym sobie odmówić.
Tym bardziej, iż udało mi się zapłacić tyle ile planowałam:-)
Przy tych wieszaczkach stałam i stałam:-)
Arezzo to poza niezwykłą architekturą i starociami,
również zwracające uwagę takie oto plakaty i tabliczki...
Na Piazza Grande, nakręcono początkowe sceny do filmu
"Życie jest piękne" R. Benigniego.
A zatem te idylliczne jeszcze.
Miejsca, w których się działy, naznaczono takimi właśnie,
uroczymi tabliczkami:-)
A to już moje skarby:-)
Ułożone w baśniowym moim domku:-)
Prócz tacy.
Waza, naczynie stare ceramiczne,
misa, poszewki i ściereczki z monogramami.
Ta już moja:-)
I takie oto ubranka dla moich trociniaków:-)
I sukieneczka stara.
Chodzić w niej zamierzam oczywiście:-)
I deseczka o kształcie wprost z moich snów...
To tyle:-)
Z kilkoma jeszcze łyczkami kawki na schodku przysiądę przed domem.
Tak cudownie tutaj budzi się dzień...
Patrzę przed siebie i nie dowierzam,
że tak pięknie może być:-)
I nutek włoskich kilka:-)
~ bh ` ~
Zachwycające pamiątki z podróży będziesz miała Haniu! I najpiękniejsze wspomnienia będą wzbudzały na zawsze... Achhh... chciałabym być :) Toskania cudo! Miasteczko skąpane w starociach -raj! Domek i okolica wspaniałe!Ściskam cieplutko! Pola
OdpowiedzUsuńCudna sukienka i śliczne ubranka dla miśków, a serwety - poezja... Nie wspomnę o widokach, którymi nacieszyłaś oczęta. Piękne wspomnienia utrwalone na zdjęciach.:)
OdpowiedzUsuńOjej,cudnie! Niezłe zdobycze,deska nieziemska,ceramika świetna a tkaniny. . .Zazdroszczę.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTyle śliczności że nie wiem od czego zacząć:)))takie targi staroci to marzenie każdej z nas:)))Twoje nabytki są cudowne:)))Pozdrawiam serdecznie i wspaniałych wrażeń życzę:))
OdpowiedzUsuń