Wyzwalam się krok po kroczku z wszystkiego, co uwiera,
co niesie dyskomfort, co powoduje napięcie...
Z rzeczy, sytuacji i ludzi.
Z tego, czego w swoim życiu, sercu, głowie i codzienności
mieć nie chcę.
Jedno naturalnie zostaje gdzieś z tyłu,
jednak większość, to świadome wybory i decyzje.
I choć na początku czuje się z tym troszkę nieswojo,
to zaraz potem, no może nie tak od razu,
jednak przychodzi ukojenie, spokój i ulga.
A nade wszystko duma i radość,
że oto znów poszłam za głosem serca.
Brzmi to być może zagadkowo bardzo.
Chodzi najogólniej o wyplątywanie się z narosłych przez lata czyichś oczekiwań względem mnie,
znajomości i przyjaźni,
ukierunkowanych wyłącznie na siebie,
roszczeniowych po prostu.
Jak śpiewa pani Celińska,
`z drobnych supełków byłam cała, lecz się wydostałam...`
Z takim lekkim dziś sercem,
wyruszyłam można by rzec skoro świt,
bo w szarości nieba,
na moje ukochane starocie na Szombierki.
Powróciłam z całą górą perełek i szczęśliwa:-)
Spod ciężkich, deszczowych chmur co rusz wyzierało słońce
i nie przeszkadzał mi nawet deszcz,
który obficie popadał w międzyczasie.
Cudnie mi pośród tych wszystkich starutkich
mebelków i drobiazgów...
Moje dzisiejsze skarby:-)
Sporo dziś wózeczków przeuroczych napotkałam.
I krzesełka ogrodowe niczego sobie:-)
Ten oto stoliczek pozostawiłam z bólem serca.
Nie miałam już miejsca w samochodzie.
I bardzo pomysłowe DIY ze starego okna:-)
Pięknej soboty wszystkim:-)
I spokoju w sercu...
~ bh ~
Ale zdobycze,wyobrażam sobie Twoje podekscytowanie!Śliczna filiżanka na nóżeczkach,świetne tarcze zegarowe.Zwracam uwagę na niewielkie przedmioty bo tylko na takie mam miejsce w domku.Taki wózek drewniany sama miałam,teraz jest tylko na zdjęciach.Co do uwikłań w niechciane zależności to z jednych się wyplątuję w następne wpadam.I tak stale,chyba jestem zbyt ufna,może naiwna?Jakoś z wiekiem mi to nie przechodzi,cholerka.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń