Niecierpliwa i podekscytowana tym, co za moment zadzieje się na moim niebie, wstałam dziś bardzo wcześnie:-) Przeczuwałam, że dzisiejszy brzask i wschód słońca zachwycą mnie i wzruszą:-)
Niteczki różowe i pomarańczowe przeplatające niebo, przemieniły się w świetlistą łunę, by za moment mogło wyłonić się zza horyzontu piękne, okrąglutkie, oślepiające SŁOŃCE:-)
I mogę już podziwiać je ze swojej sofy:-)
Wystarczyło tylko przenieść się tę drugą, na wprost okna.
A ono pozostanie dzisiaj z nami calutki dzień! Bez śniegu, deszczu, wiatru, chmur i zimnego, przenikliwego powietrza:-)
Takie poranki moc pięknych, cennych emocji i przeżyć niosą ze sobą.
Wypełniają serce radością, wdzięcznością, zapałem na wszystko i utwierdzeniem znów w niezwykłości codziennych`rzeczy`, z których możemy czerpać wszyscy bez wyjątku.
W takie poranki świat staje się lepszy, powraca wiara w dobro,
w drugiego człowieka, w jego życzliwe intencje... Ona jest, tylko czasem różne codzienne sytuacje zaburzają ją troszkę. Ale tylko na chwilkę:-) Ja ostatnio napotykam (przy działaniach w naszej pracowni) na grono "doradców" na każdym kroku:-) Którzy wszystko wiedzą najlepiej i uwielbiają swoją wiedzą dzielić się z innymi.
Potrafię już nie wdawać się w rozmowę, która z góry wiadomo w jakim kierunku zmierza. Przyjmuję pokornie i ze spokojem jak i co powinnam, w sercu jednak uśmiecham się do swojej wizji:-)
A dziś uśmiecham się do myśli, by upiec coś słodkiego, a i bułeczki mnie kuszą. Czekam już by zaścielić łóżka i uchylić okna.
By poczuć to poranne, rześkie jeszcze powietrze.
To właśnie niezwykłość poranka:-)
Szczególnie takiego z promieniami wschodzącego słońca na ścianach i meblach:-)
I nadszedł moment ścielenia łóżek i zapachu bułeczek i ciasta
w powietrzu:-)
Cóż bardziej domowego można wymyślić?
Uwielbiam tak się czuć.
I coś słodkiego na szybko:-) Budyń taki swój, z mleka,
mąki ziemniaczanej i jajka z odrobinką cukru.
Robię go bardzo często.
Ostatnio właściwie codziennie:-)
Potem satysfakcja, kiedy wszystko znika:-)
Sama nie mogłam oprzeć się bułeczce ze świeżutkim masełkiem
i to na tarasie,
skąpanym dziś w słońcu:-)
I kiedy wszystko było już ogarnięte i ugotowane,
zachwycałam się każdym uśmiechającym się do słońca kwiatkiem:-)
Tak pięknie rozwierają swoje płatki, jakby zapraszały promienie
i chciały poczuć je jak najmocniej:-)
Chabry też lada moment rozkwitną.
Wszystko jakoś inaczej dziś wygląda:-) Piękniej, radośniej...
Niezwykłe podobieństwo:-) Liście pelargonii idealnie współgrają kolorystycznie z moją starą konewką:-)
A teraz lemoniadka i zamierzam chłonąć tę cudowną aurę każdym zmysłem:-)
No może jeszcze mała kawka z kawalątkiem drożdżówki:-)
Cudownego dnia wszystkim!
~ bh ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz