Zakochałam się w ostatnio nabytym na starociach tłuczku:-)
I w skrzyneczce zielonej i w pojemniku emaliowanym na mąkę
i w ceramicznym naczynku z uszkami...
Wiem jak to brzmi, ale oczu oderwać od nich nie mogę:-)
Pomimo mrozu, po którym na całe szczęście już ani śladu,
to był cudowny, satrociowy weekend:-)
Większość moich skarbów mniej więcej zajęła już swoje właściwe miejsca:-) Część trafiła w pracowni.
Np piękne, stare sanie i kilka krzesełek...
Pozostałe zdobycze:-)
Naczynko z uszkami. Trzeci już egzemplarz:-)
To stara, czeska porcelana.
Moja ulubiona.
To jest najmniejsze:-)
Na tę chwilę trafiły do niego moje moździerzowe tłuczki.
Drewnianą skrzyneczkę kupiłam bez najmniejszego namysłu.
Zobaczyłam w niej moje świece oczywiście:-)
No i jest zielona!
Pojemnik na mąkę.
Wcześniej przechowywałam ją w dużym słoju.
Teraz jest pod ręką:-)
I przy okazji pięknie komponuje się z drewnianymi deskami.
Buteleczki apteczne tu i tam...
Przy tej też okazji troszkę przetrzebiłam wszystko,
co na blatach kuchennych i na parapecie stało.
Jest przestrzenniej i pojawiły się kolory:-)
Wisienką na trocie są róże w doniczkach,
które zakupiłam ostatnio w LM.
I waza z kwiatuszkową pokrywą (jedyna taka u mnie).
Do tego cudne ściereczki kuchenne, przypominające lniane,
z TK Maxx:-)
Potrzeba mi było tych kolorowych akcentów:-)
Od razu milej jakoś i radośniej na sercu...
Coś energetycznego jeszcze..
Ta piosenka towarzyszy mi ostatnio często w samochodzie:-)
~ bh ~
Bardzo dobrze rozumiem Twoją miłość do staroci:))Twoje ostatnie nabytki są cudowne:)))pojemnik na mąkę i apteczne buteleczki marzenie:))))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńWdzięczne różyczki,świetne nabytki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń