Bywają momenty, kiedy uświadamiam sobie mocniej, jak niewiele potrzeba mi, by czuć się dobrze. By oddychać pełną piersią.
By poczuć, że żyję...
Tak właśnie się czuję:-)
Od samiutkiego ranka wczoraj, z lekkim, spokojnym sercem, otulona słońcem i zasłuchana w melodie ulubione.
Wspólnie spędzany czas z moim synkiem:-)
Bez pośpiechu, pośród miłych zajęć i z pysznym co nieco:-)
Wspólnie przyrządzony posiłek, celebracja każdego kęsa, potem jeszcze cała reszta dnia razem:-)
Troszkę w pracowni, troszkę w ogrodzie...
A uwieńczeniem tego miłego czasu, wieczór filmowy:-)
To też pierwszy posiłek przy moim nowym, tarasowym stole. Udało mi się wypatrzeć chyba odpowiedni na tę chwilę.
Poprzedni stół trafił już do pracowni,
posłuży jako kolejny blat roboczy.
I cieszę się bardzo tym, jak jest teraz.
Blat stołu komponuje się z odcieniem tarasu, a i ogólnie
z ławeczką jakoś lepiej i estetyczniej współgra.
Nasz wczorajszy, bardzo grillowy, pierwszy na nowym stole posiłek:-)
W promieniach słońca, a i z racji święta, w ciszy niezakłóconej niczym.
Na początek lemoniadka oczywiście:-)
I nasze grillowe jedzonko:-)
Ziemniaczki w folii z masełkiem, filet z kurczaka,
(czyli to, co dzieci lubią najbardziej) i kilka listków rukoli:-)
A w międzyczasie, mój mały Kucharz przyrządził domowe chipsy:-)
Choć stronię od tego typu przekąsek, tym nie mogłam się oprzeć:-)
Pycha!
Podpatrzyłam i mogę podzielić się przepisem:-)
Obrane ziemniaczki kroimy obieraczką na cieniutkie plasterki,
po czym zanurzamy w wodzie, by wypłukać skrobię.
Po osuszeniu na ręczniku papierowym smażymy na głębokim tłuszczu...
To co trudno już skroić, można wykorzystać jako frytki:-)
Rozważam nową etykietę zatytułowaną: Filip gotuje:-)
A nad nami takie oto niebo:-)
Cudowny, zapisany w sercu dzień:-)
Jak i nieplanowany ostatnio spacer...
A przy jego okazji pyszny deser i lemoniadka w ulubionej mojej kawiarence, mieszczącej się nieopodal pracowni:-)
Niezapomniane chwile...
A dziś rozglądam się dookoła i stwierdzam, że jakoś tak nieplanowanie, kolor różowy zagościł u mnie wśród kwiatów na tarasie i w domu. Właściwie to on dominuje na tę chwilę:-)
Jasno-różowe pelargonie i róże tu i tam,
tworzą sielsko-wiejski klimat:-)
Dwa wiszące grzybki, widniejące za oknem tarasowym, to (niestety nowoczesne bardzo), grzejniki zewnętrzne.
Tak, na zimniejsze dni i wieczory:-)
W sercu wciąż ze wspomnieniem wspaniałego koncertu, w którym kilka dni temu miałam ogromne szczęście i zaszczyt wziąć udział,
jedna z piosenek:-)
Trudne do wyrażenia emocje...
Wzruszona i cała wdzięczna, że były mi dane, nucę sobie...
Biegnę kiedy wstaje świt,
Biegnę brzegiem morza boso,
Biegnę w pulsie mojej krwi,
Biegnę z wiatrem mego losu,
Biegnę lekko i bez planu,
Biegnę długo, biegnę chciwie,
Biegnę w rytmie oceanu,
Biegnę wdzięczna i szczęśliwa,
Bo słyszę głos – głos wiatru, piasku i fal,
Co uspokaja mnie...
Biegnę brzegiem morza boso,
Biegnę w pulsie mojej krwi,
Biegnę z wiatrem mego losu,
Biegnę lekko i bez planu,
Biegnę długo, biegnę chciwie,
Biegnę w rytmie oceanu,
Biegnę wdzięczna i szczęśliwa,
Bo słyszę głos – głos wiatru, piasku i fal,
Co uspokaja mnie...
Cudownego dnia wszystkim💗
~ bh ~
Pięknie dzień spędziliście:))ja niestety z powodu migreny przeleżałam w łóżku większość dnia:((ale na szczęście już mi przeszło:)))widzę że nowa Weranda Country już u Ciebie jest,mnie też dzisiaj córka kupiła:)))zdolny kucharz z Twojego synka:))Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocki życzę:))))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu Kochana:-) Tobie również dobrej nocy i wspaniałego weekendu:-)
OdpowiedzUsuńHania