Kilka godzin spędzonych na targach designu w Katowicach przyniosło wiele dobrego:-) To naprawdę niezwykłe przedsięwzięcie. Z wielu powodów. Na początek miejsce: Międzynarodowe Centrum Kongresowe, usytuowane tuż przy Spodku, robi wrażenie. To nowy obiekt o powierzchni użytkowej ok 35 000 metrów kwadratowych, pełniący funkcję targową, wystawienniczą, kongresową, konferencyjną i widowiskową. Już na zewnątrz przykuwa uwagę zarówno nietypowe rozwiązanie ogólnodostępnego przejścia dachem budynku, sprawiające wrażenie przesmyku, doliny, jak i bryła gmachu.
To ogromny, czarny prostopadłościan, przedzielony porośniętą trawą szczeliną:-) Przestrzeń dachu w miejscu przejścia, stała się terenem rekreacyjnym. Porośnięta jest trawą, powierzchnia zaś dodatkowo załamuje się pod różnymi kątami. Jedyne co wczoraj powstrzymało nas przed spacerem tamtą częścią, to schody:-) Jakoś na niedzielny poranek okazało się to dla wszystkich zbyt dużym przedsięwzięciem:-) A to może i dobrze, siły potrzebne były nam na miejscu. Ponad 200 wystawców. Spacerując alejkami pomiędzy stoiskami, można było podziwiać dorobek niezależnych polskich marek w zakresie dizajnu we wnętrzach, posłuchać i popatrzeć na nowe trendy w modzie wnętrzarskiej i w architekturze. Wysłuchaliśmy wykładu, a właściwie ciekawej debaty trzech projektantek wnętrz, w tym również scenarzystki domowej przestrzeni, na temat funkcjonalnego i sensualnego urządzenia własnej kuchni. Dowiedziałam się na przykład, że kuchnię, dla własnego `zdrowia`, powinniśmy wymieniać średnio co pięć lat. Nie jesteśmy jeszcze póki co tak bogatym społeczeństwem, by móc sobie na to pozwolić, zatem przynajmniej reanimacja i odświeżenie, dołożenie czegoś lub inne ułożenie. Chodzi o dostosowanie jej do naszych aktualnych potrzeb. I coś chyba w tym jest. Moja kuchnia właśnie obchodzi piąty rok `życia`, a ja od jakiegoś czasu zerkam na nią i mam ochotę coś z nią zrobić. Wiem już, gdzie popełniłam błędy, co się nie sprawdziło, jak mogłabym usprawnić sobie, ale i umilić pracę w kuchni. Dodatkowym przemiłym akcentem, były smakołyki przeróżne, którymi częstowano na stoiskach. Wróciłam z kilkoma ciekawymi katalogami, wieloma wizytówkami i zdjęciami i przede wszystkim miłymi doświadczeniami i wspomnieniami. Warto zajrzeć przy okazji innej imprezy do tej... ikony architektonicznej Górnego Śląska, jak nazywa się Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach.
W holu, tuż na początku miejsce, gdzie każdy mógł zasiąść przy pianinie i podzielić się swoją muzyką.
Wspaniały pomysł:-)
Ja zakochałam się w tych dywanach. Można powiedzieć shabby chic:-)
Subtelnie naniesiony dekor sprawia wrażenie zużytego,
cały dywan zaś, jakby starego.
Cena takiego dywanu to 1600 zł.
To absolutna, technologiczna nowość kuchenna. Blat kamienny, a pod nim wbudowana płyta indukcyjna, niewidoczna na zewnątrz. Podobnie zlewozmywak, tworzy jedną, niezakłóconą powierzchnię i może pełnić rolę blatu roboczego. By skorzystać ze zlewozmywaka, dotykiem zaledwie sprawmiy, że blat obniży się ukazując komorę.
By coś ugotować,
wystarczy garnek umieścić w odpowiednim miejscu.
Nie znam ceny takiej kuchni. Nie pytałam:-)
Kolejne ciekawe rozwiązanie dla miłośników minimalizmu
i nowoczesnego dizajnu.
Wysuwany z blatu okap.
Oto jedna z pyszności, jakie mogłam smakować.
Chałwa w połączeniu z bitą śmietaną, stworzyła delikatną piankę,
przypominającą panna cottę.
przypominającą panna cottę.
Również takie cuda można było spotkać...
I kolejne stoisko, przy którym zatrzymałam się na dłużej.
Piękne, ciężkie materiały zasłonowe.
Takie, jakie widuje się w czasopismach wnętrzarskich.
Cena to ok 90 zł za metr, niestety.
Coś, co od zawsze zwracało moją uwagę.
Beton, który można nanieść na każą powierzchnię,
łącznie z kafelkami.
Tapety na zamówienie. Wysyłamy dekor lub obraz,
który nas interesuje, a on zostaje naniesiony drukiem
na tapetę o wybranym rozmiarze.
Z tym kodem, można uzyskać 20% zniżki:
Lodówki retro Smega, znane ogólnie.
Jednak te nieco różniły się w wyglądzie.
Tablicowa lodówka:-) Dwa w jednym!
Odbyły się również warsztaty dla dzieci:-)
Malowanie ceramiki, po czym miseczki pakowano pięknie
i wręczano małym artystom:-)
A na koniec można było odpocząć w uroczych, wygodnych fotelach,
z czego nie omieszkałam skorzystać:-)
A dziś poniedziałek, mój ulubiony dzień tygodnia:-)
Wciąż jeszcze trwa poranek.
Przy pachnącej kawce, przeglądam katalogi,
które przywiozłam z targów.
I jestem nimi zachwycona.
Ostatnie czekoladki z wczoraj:-)
Nie potrafię też nie myśleć o tym pięknym dywanie,
ciężkich zasłonach i fototapecie...
I już czekam niecierpliwie na następną,
trzecią edycję targów 4DesignDays.
A dziś we śnie przeniosłam się niemal do jednej z baśni
braci Grimm. Śnił mi się bowiem wilk, groźny bardzo.
I skąd te sny się biorą?:-)
Cudownego początku tygodnia wszystkim życzę 😉
~ bh ~
U nas targi 4DesignDays nie odbywają się, ale raz w roku mamy targi Nieruchomości i wyposażenia w Azotach Arena i Międzynarodowe Targi Szczecińskie te bardzo lubię i odwiedzam co roku. Ostatnio były na nich pokazy odnawiania i dekorowania mebli farbami kredowymi oraz te niestety płatny kurs odnawiania starych mebli. Iwona J.
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł z takimi kursami. Tutaj również był dość bogaty program,
Usuńja jednak byłam w ostatnim dniu, kiedy już niewiele się działo, a i tak warto było tam być:-) Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję bardzo za gazetkę:-)
Hania
Lubię tylko targi staroci ale miło zobaczyć co teraz na topie!:) Bardzo mi się podobała zardzewiała lodówka i możliwość własnej wymarzonej tapety!
OdpowiedzUsuńRównież miłego tygodnia!
I ja tylko te lubię:-) Czasem jednak miło doświadczyć czegoś innego.
UsuńCudowny ten Twój domek:-) Wpatruję się w każdy drobiazg po kilka razy:-)
Pozdrawiam cieplutko!
Hania