Niezmiennie rezerwuję dla siebie poranki, zanim `wszystko` jeszcze wstanie, ale i w ciągu dnia w którymś momencie, gdzieś tam pośród ogarniania i wszystkich domowych czynności, zatrzymuję się na moment, by sprawić sobie przyjemność przestawienia czegoś lub pozmieniania, pogrzebania w magazynach, zarzucenia nowego obrusu czy narzuty na łóżko, ustawienia nowych starociowych skarbów w miejscu innych przedmiotów... I potem już mogę iść dalej. Jest mi to potrzebne, by zachować tę wewnętrzną równowagę, pomiędzy realizmem codzienności, a nakarmieniem swojej duszy pięknem i płynącą z niego radością. Dziś dopiero ułożyłam swoje niedzielne skarby tam, gdzie najmilej komponują się z resztą.
Na początek mój budzik z jednym dzwoneczkiem, który jednak spóźnia się i to znacznie, stanął w oczywistym dla siebie miejscu, obok innych, uroczych, budzikowych odpowiedników:-)
A oto być może początek innej kolekcji?:-)
Emaliowane naczynie kuchenne wzbogaciło tę oto kolekcję:-)
Lubię bardzo te pojemniki, są takie... domowe.
Póki co odnajdują swoje miejsce w pracowni i doskonale tutaj się sprawdzają, zarówno dekoracyjnie jak i w sensie praktycznym.
Emaliowany dzbanek, podobny do tego, który zakupiłam dawno temu.
Już widzę w nim polne i ogrodowe kwiaty:-)
Figurka Matki Boskiej.
Właściwie zakupiłam ją do naszej pracowni:-)
Trafi tam, jak tylko zakończą się prace remontowe.
A tutaj powinna znaleźć się moja maleńka, urocza łyżeczka do soli.
Niestety ślad po niej zaginął.
Jedyne co pozostało, to zdjęcie...
I kolejny już, emaliowany pojemnik na mąkę z gotyckim napisem.
Mój ulubiony, kuchenny i nie tylko kuchenny, akcent dekoracyjny:-)
I pokryweczka drewniana znalazła się:-)
Dzbanek z cukiernicą i wałeczek są już tam, gdzie być powinny,
czyli w naszej pracowni:-)
Dziś już wieczór. A dopiero co zachwycałam się różowymi paseczkami na jaśniejącym, wczesnoporannym niebie...
Miłych, wieczornych chwil wszystkim 😊
~ bh ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz