Wystarczyło trochę tylko słońca, a ja mam wielką ochotę na `wiosenne` porządki:-) Zmienię zasłony w salonie, na beżowe. Sofy też dostaną beżowe pokrowce. Abażury na powrót też takie. Okna przemyję, bo pies i dzieci pozostawiły na nich śladów sporo. Na stołach troszkę poprzemieniam i ułożę inaczej. Skupię się na tym jednym dziś wnętrzu. Od początku do końca. Choć czytając dziś rano panią Osiecką i jej "Na początku był negatyw" już widziałam wszystkie zdjęcia na podłodze.
Pragnęłam je ułożyć na nowo w albumach, podpisać, posortować. Stworzyć też jeden, wyjątkowy, z tych wszystkich lat, w którym byłoby po trochę wszystko. I coś czuję, że tym też muszę się dziś zająć:-) Byle tylko dzień za szybko się nie skończył, byle tylko zaświeciło jak wczoraj słońce... Póki co płomień świecy się tli, dzień budzi się z nocy, trzeba powoli wszystkich wybudzać... Potem jeszcze spacer z psem w moim lesie i mogę już zająć się swoimi beżami:-) Tak lubię to radosne, poranne podekscytowanie😉
Takie to wczoraj rano miałam plany:-) Potem jednak wszystko zmieniło troszkę kolejność. Moje beże musiały zaczekać na rzecz innych, cudownych, ekscytujących, wyzwalających i budujących `rzeczy`, ale już są. Całe wnętrze świeże, czyściutkie i pachnące. Odmienione kolorem i kilkoma drobiazgami. A i dzień przyniósł mniej więcej tyle czasu, ile potrzebowałam. No, może zabrakło go ociupinkę:-)
A dziś deszczowo i pochmurno.
Po śniegu w moim ogrodzie już ślad zanika:-)
Trawka ukazała swą cudowną zieleń.
Zastanawiam się jedynie, gdzie moje krokusy i przebiśniegi?
Może to za wcześnie jeszcze...
A przy okazji, chciałabym znaleźć się kiedyś w kwietniu
w Dolinie Chochołowskiej
i zobaczyć te usłane krokusami połacie (klik):-)
Kilka kojących dźwięków na dzisiejszy dzień
i obraz tak bliski memu sercu...
Cudownej soboty życzę wszystkim z miłym, spokojnym porankiem,
spowitym zapachem świeżo parzonej, weekendowej kawki:-)
spowitym zapachem świeżo parzonej, weekendowej kawki:-)
~ bh ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz