Zagryzkę stanowiły pączki, które różniły się od tych dzisiejszych. Wytwarzano je z ciasta chlebowego i nadziewano słoniną. Pączki w wersji słodkiej pojawiły się w Polsce w XVI wieku. Jednak nadzienie stanowił orzeszek lub migdał. Wierzono, iż kto w tym dniu nie zje ani jednego pączka, nie będzie mu się wiodło w życiu. Zatem jeśli ktoś z jakichś przyczyn nie zjadł dziś żadnego pączka, jeszcze jest możliwość, by to nadrobić:-) W kulturze chrześcijańskiej tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień przed Wielkim Postem. Zatem przed nami ostatnie, bardzo zabawowe dni:-) A jaki powinien być idealny pączek? Lekki, puszysty, delikatnie zapadnięty w środku i z jasną obwódką. Po naciśnięciu zaś, powinien powrócić do poprzedniego stanu. Choć bardzo chciałam upiec je dzisiaj sama, nie znalazłam na to niestety czasu. Zakupiłam je w osiedlowej cukierni i pomimo lekkiego rozczarowania, zjadłam z apetytem dwie niemałe sztuki:-) O takie:-)
Miło, że przy okazji takiego święta, nie oglądając się na kalorie
(jeden pączek to aż 300 kcal),
można połasuchować bez wyrzutów sumienia:-)
Jeśli jednak czyjeś sumienie zakłóca obchodzenie tej pysznej tradycji, istnieje możliwość zastąpienia smażenia na głębokim tłuszczu, upieczeniem pączków w piekarniku:-)
Pozdrowienia słodziutkie dla wszystkich łasuchów:-)
~ bh ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz