Przychylam się i potwierdzam. Czasem zupełnie nieoczekiwanie, dzień przynosi coś cennego i miłego. Mnie wczoraj przyniósł niezwykłe miejsce, a to przy okazji zupełnie nie zapowiadającej tak miło spędzonego czasu. Nie mogę o tym nie wspomnieć, bo przecież takie chwile, wewnętrznego poruszenia i zachwytu są tym, czym warto się dzielić:-) Oto ono. Jest sobie ul. Szeroka, w uroczym miasteczku
o nazwie Żory, a tam...
Wianki, stroiki, lampiony, dziergane serwetki i starociowe przedmioty różne tworzą ciepły, klimatyczny nastrój.
Belki sufitowe:-)
Mam do takich słabość.
Kalendarz adwentowy.
Doskonała inspiracja na przyszły rok, jednak dla mnie
nie mikołaj a anioł:-)
Te oto ciasteczka owsiane degustowałam sobie, popijając herbatką
o wdzięcznej nazwie "nutka imbiru":-)
Mniam!
I te urocze zasłonki, za którymi możemy schować się troszeczkę :-)
To drzwi od starej szafy, a przynajmniej takie sprawiają wrażenie. Można się poczuć przez moment jak bohaterowie "Opowieści
z Narnii":-) Tyle tylko, że wchodząc do "szafy", odkrywamy nie owitą od stu lat zimą Narnię, a sklep z herbatami! I nie zdziwiłby mnie nawet faun, zapraszający na podwieczorek:-) Achhh, można poczuć się jak w bajce:-)
Klimatyczne lampy i lampiony, drobiazgi świąteczne, dekoracyjne różne...
Dodam jeszcze tylko, że dopełnieniem tego cudwnego czasu było oczywiście miłe bardzo towarzystwo:-)
Buziaczki Beciu!
A w drodze powrotnej słuchałam kolęd i świątecznych piosenek przeróżnych:-) Zatem tutaj też jedna z nich.
Tym bardziej, że dziś znów świątecznie bardzo za oknem, bo biało:-)
Wspaniałego dnia wszystkim:-)
~ bh ~
Haniu, to był magiczny wieczór😊
OdpowiedzUsuńI nie ostatni:-)
OdpowiedzUsuńH.