Nienagannie zaścielone łóżko, na nim podusie i narzuty te z nici
i z falbankami, białe. Zapach świeżego powietrza docierającego przez nieznacznie uchylone okno, kwiaty w słojach, ogólny, miły dla oka
i duszy ład i porządek... Do tego te bliskie sercu dodatki i akcenty, zdobiące wnętrze, na które zerkam i cieszę się jak dziecko. W takie poranki, kiedy wokół jeszcze cicho, nikt nigdzie się nie spieszy, przy dźwięku mielonej kawy i muzyki cichutko dobiegającej z kuchennego radyjka, jestem szczęśliwa:-)
Siadam, wciąż sama, z filiżanką (cebulową oczywiście) pachnącej, świeżo zaparzonej kawy, ze świątecznym wydaniem ulubionej gazetki i chłonę tę chwilę, moją tylko. I choć dzisiejsze niebo, pochmurne i szare, nie przyniesie raczej słonecznej, miłej aury, to nic. Jest to wszystko w zamian, w zasięgu ręki...
Miłego, sobotniego poranka wszystkim:-)
~ bh ~
Dziękuję, poranek upłynął mi szybko piekłam świąteczne pierniczki. A u ciebie cieplutko i klimatycznie, a ta narzuta to ci dopiero misterna robótka -piękna. Iwona J.
OdpowiedzUsuńJa też chcę się za nie zabrać:-) Narzuta z giełdy staroci oczywiście:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
H.