Dzisiejszy dzień wypełniło po brzegi wszystko co kocham. Można powiedzieć, że byłam dziś w swoim żywiole:-) Do tego pogoda na zewnątrz wpisała się w moją aktywność bardzo. W domu co by nie mówić, rewolucja. Na zewnątrz, deszcz, słońce i grad, tak na zmianę. Ludowe przysłowie na kwietniową pogodę znów sprawdziło się w stu procentach:-) I tak jakoś moje samopoczucie i witalność wpasowują się w rytm przemian w przyrodzie. Pełna motywacji i podekscytowania tym, co miało nastąpić, zabrałam się dziś za mój kredens. Po wcześniejszym umyciu, z bólem serca użyłam środka owadobójczego, odczekałam chwilkę i calutki przemalowałam cienką warstwą. Takie choć delikatne pokrycie farbą mebla daje mi poczucie odświeżenia i czystości. Na koniec przetarłam i jeszcze raz porządnie umyłam. I jest! Cudny, dostojny, taki jak mogłabym sobie wymarzyć.
Stanął w miejscu tej właśnie górki, która przygotowana już do transportu, stanie ostatecznie w pracowni, za `barem`.
Ławeczka trafiła do sypialni.
Miejsce zmienił również kredensik z kuchni. Teraz stoi tutaj moja wiekowa Mora z salonu. Zapragnęłam uwolnić nieco przestrzeń.
Sporo porcelany i różnych drobiazgów zawiozłam już do pracowni.
Cieszy mnie świadomość tej kuchennej świeżości i przestrzeni również w szafkach. Na założenie czeka lampa.
Jak na mnie, bardzo minimalistyczna,
ale tego widocznie teraz mi potrzeba. Oddechu i poczucia lekkości.
Ławeczka z sypialni służy oto teraz miejscem do siedzenia przy kuchennym stole. Rozważam jednak inną, mniejszą, z mojej pracowni.
Jutro przymierzę i zdecyduję:-)
Po usunięciu jednego mebla i sporej ilości przedmiotów przeróżnych,
ze świadomością czyściutkich, przetrzebionych wnętrz szafek,
kawka w mojej minimalistycznej kuchni :-)
Dotąd przekonana byłam, że pachną głównie hiacynty,
nie doceniłam szafirków.
Obok uroczych łebków, pachną cudownie.
Tak pięknie momentami świeciło słońce...
Jutro zamówię szybkę, jedna zbiła się niestety w transporcie.
W miejsce Mory, trafiła inna, z klatki schodowej.
Właściwie można by nawet nie zauważyć różnicy:-) Mnie jednak zajęło to wszystko sporo czasu. Najważniejsze, że ja ją widzę i sprawiłam sobie nieopisaną radość tą zamianą.
Jutro ciąg dalszy. Kredensik z kuchni zamierzam ulokować w sypialni,
w miejscu komody między oknami.
Zasnę dziś zmęczona, ale szczęśliwa, z poczuciem satysfakcji
z dobrze wypełnionego i wykorzystanego dnia.
Przemalowałam też w pracowni ostatecznie podłogi w łazience
i w naszej garderobie.
Wczoraj efekt troszkę mnie rozczarował,
dziś jednak po wyschnięciu wyglądała dużo korzystniej.
Zatem po drugiej warstwie powinno być już całkiem dobrze:-)
Spokojnego wieczoru wszystkim:-)
~ bh ~
Takie zmiany "dodają skrzydeł". Niby niewiele ale samopoczucie rośnie. Ja również bardzo lubię przemeblowania i zmiany dekoracji w domu. Pozdrawiam Agnieszka K.
OdpowiedzUsuńTo prawda:-) A zmiany i przemeblowania lubimy chyba wszystkie,
Usuńnawet jeśli to tylko inny obrus czy narzuta na łóżku:-)
Pozdrawiam serdecznie,
Hania
Haniu jest idealnie. A z ta drugą górką też coś wykombinujesz? Porcelana bardzo ładnie dzięki niemu jest wyeksponowana. W sumie to teraz za bardzo nie masz gdzie postawić tego ulubionego przeze mnie świecznika:)Gdybyś w razie.....
OdpowiedzUsuńPaczka przygotowana, siostra podwiezie mi ją w poniedziałek więc we wtorek będzie u Ciebie - bo ja nadal nie mobilna.
ściskam wiosennie
Nie starczyło mi na nią sił i czasu. Czeka sobie w garażu na swój moment:-)
UsuńJeszcze znajdę dla niego miejsce, ale będę pamiętać:-)
Chyba coś przeoczyłam..?:-)
Całusy!
Hania
Kredens jest piękny:)))takie zmiany męczą ale dają dużo radości:)))wciąż jestem oczarowana Twoim domkiem:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu kochana:-) Uwielbiam takie zmiany i to zmęczenie również:-)
UsuńGorąco pozdrawiam,
Hania