Dziś nie łudziłam się ani trochę. Wiedziałam, że jest ponuro, zimno i mokro i tak pozostanie do końca dnia. I nastrój dziś taki miałam trochę jak pogoda. W tej swojej melancholii zajrzałam w kilka blogowych, moich ulubionych miejsc. A to zawsze przynosi dobre emocje i inspiracje. I troszkę pomogło w tym moim, nijakim samopoczuciu, w którym nic a nic nie chciało mi się dzisiaj. A po kilku zdjęciach wpadłam do pralni, ogarnęłam kuchnię, ubrałam łóżko w koronki i falbanki... I nie tylko łóżko. Tak lubię otaczać się nimi, jak kwiatami:-) Prześcieradła z koronkami i haftami, ręczniki z falbankami i szydełkowym wykończeniem, podusie i obrusy... Lubię, kiedy są, wszędzie! Przy filiżance z kawką, na umywalce, w kredensie, na półeczkach i wieszaczkach, na stołach i krzesłach, zawieszone albo ułożone tu i tam...
Gdzie nie spojrzę, mam swoje koronki:-)
Domowo mi z nimi i przytulnie.
W sypialnianych oknach widziałabym firanki z nici, niekoniecznie krochmalone.
Już nawet rozglądałam się za takimi, jednak póki co natrafiałam na pojedyncze jedynie. A potrzebne są przynajmniej dwie identyczne.
Nie dziwię się, że nastrój kiepski, przy takiej pogodzie- u nas ziąb straszliwy. Okropnie zmarzły mi ręce jak wracałam z pracy, żałowałam że nie zabrałam rano rękawiczek. A widok pięknych, misternych koronek rzeczywiście może poprawić humor. Na łóżku w nogach dojrzałam wyjątkową robótkę taką kremową, szkoda ze nie zrobiłaś zbliżenia. Pozdrawiam cieplutko Iwona J.
... mieści w sobie więcej niż na początku planowałam. Coraz częściej wychodzę poza wnętrzarsko-dekoracyjne klimaty. Bywa emocjonalnie, ale zawsze prawdziwie. Dzielę się refleksjami i rodzącymi się w różnych momentach mijającego dnia myślami. Przedstawiam wreszcie moje częste poczynania w zakresie odnawiania, dekorowania, wyszukiwania..., w odwrotnej kolejności:-)
Podpatrzę czasem coś u innych, przemycę to i owo na swoją przestrzeń i nie omieszkam podzielić się swoją wielką stąd płynącą radością. A wszystko zawdzięczam porankom. Są dla mnie najcenniejszym momentem całego dnia. To z nich czerpię swoją siłę i dobrą energię, to na nie zniecierpliwiona czekam, a kiedy nastają, pełna zachwytu,
otulona ciszą, po prostu smakuję każdą mijającą sekundę:-)
I oczywiście biel! Kolor przewodni w moim życiu. Ściany, meble, sofy, tekstylia, takie chcę, by były i niech właśnie one królują-) Przełamać tę swoją biel raz na jakiś czas mam potrzebę. Sięgam wówczas po szarości i beże.
W skrócie, `bielhani` to miłość do mebli i przedmiotów ze swoją własną historią, otoczonych bielą ścian i tkanin, wkomponowanych tak, by tworzyły klimatyczną, miłą do życia przestrzeń:-)
Nie dziwię się, że nastrój kiepski, przy takiej pogodzie- u nas ziąb straszliwy. Okropnie zmarzły mi ręce jak wracałam z pracy, żałowałam że nie zabrałam rano rękawiczek. A widok pięknych, misternych koronek rzeczywiście może poprawić humor. Na łóżku w nogach dojrzałam wyjątkową robótkę taką kremową, szkoda ze nie zrobiłaś zbliżenia. Pozdrawiam cieplutko Iwona J.
OdpowiedzUsuńPogoda zdecydowanie niewiosenna. Zrobiłabym zbliżenie dla Ciebie, nie wiem tylko, o którą chodzi:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Hania