Prognozy na deszczowe, pochmurne niebo sprawdziły się dzisiaj niestety w stu procentach. Nie zachwycę się tańczącymi na ścianach cieniami, nie westchnę w zachwycie nad różowiejącym, budzącym się niebem. Na widok wschodzącego słońca też nie mam co liczyć. Przez takie zasnute szczelnie chmurami niebo nie przebije się ani jeden promyczek. Mimo to jest mi dobrze. Słucham swojej muzyki, co rusz wpatruję się w płomienie świec, których zapaliłam kilka, zerkam z radosnym sercem na moje nowe, piękne, niezwykłe jajka wielkanocne... Rozmyślam troszkę, bo przecież to wciąż poranek. A one, jak żadna inna część dnia, sprzyjają przemyśleniom. Szczególnie takie deszczowe. Przede mną notesik zachęca, by wpisać kilka rodzących się myśli. Przy kawce porannej i z drugim już kawałkiem ciasta drożdżowego:-) Z miłą też świadomością całego, czekającego dnia. A w nim sporo się wydarzy, przynajmniej tak planuję:-)
A z planami i z tym co dzień ostatecznie przyniesie bywa różnie. Biorę zatem na to małą poprawkę:-) Zaplanowałam kilka dla siebie przyjemności. Ponieważ nie bardzo mam co czytać, pojadę i wybiorę coś dla siebie. Przy tej też okazji zajrzę do mojego TK Maxx. Może jakiś uroczy notesik wpadnie w moje ręce... Po drodze mijam sklep ogrodniczy, a tam i kwiaty i dekoracje świąteczne popodziwiam:-) Potem oczywiście pracownia. A w niej bardzo też świątecznie:-) Bo i ciasteczka/zajączki na talerzu, i kwiaty - tulipany, szafirki i niezapominajki zdobią wnętrze, kilka zająców tu i tam... Jest już tak pięknie:-) Rozejrzę się tylko za kimś nowym do ukończenia tego, co nie zostało dokończone... Dziś jestem dobrej myśli, powolutku wszystko zrobimy.
Tutaj widać naszą przetartą na biało, drewnianą podłogę:-)
I w takim to miłym zamyśleniu i z zamiarem dobrze przeżytego dnia,
... mieści w sobie więcej niż na początku planowałam. Coraz częściej wychodzę poza wnętrzarsko-dekoracyjne klimaty. Bywa emocjonalnie, ale zawsze prawdziwie. Dzielę się refleksjami i rodzącymi się w różnych momentach mijającego dnia myślami. Przedstawiam wreszcie moje częste poczynania w zakresie odnawiania, dekorowania, wyszukiwania..., w odwrotnej kolejności:-)
Podpatrzę czasem coś u innych, przemycę to i owo na swoją przestrzeń i nie omieszkam podzielić się swoją wielką stąd płynącą radością. A wszystko zawdzięczam porankom. Są dla mnie najcenniejszym momentem całego dnia. To z nich czerpię swoją siłę i dobrą energię, to na nie zniecierpliwiona czekam, a kiedy nastają, pełna zachwytu,
otulona ciszą, po prostu smakuję każdą mijającą sekundę:-)
I oczywiście biel! Kolor przewodni w moim życiu. Ściany, meble, sofy, tekstylia, takie chcę, by były i niech właśnie one królują-) Przełamać tę swoją biel raz na jakiś czas mam potrzebę. Sięgam wówczas po szarości i beże.
W skrócie, `bielhani` to miłość do mebli i przedmiotów ze swoją własną historią, otoczonych bielą ścian i tkanin, wkomponowanych tak, by tworzyły klimatyczną, miłą do życia przestrzeń:-)
Haniu a ten zielonkawy wianek to z czego?
OdpowiedzUsuńPodłoga wygląda pięknie, też bym taka chciała:)
U nas też pogoda nie za bardzo ale to nic w końcu Święta idą i będzie można spotkać się i porozmawiać z całą rodzinką.
ściskam Cię mocno
To wiklinowy wieniec obłożony mchem. Podłoga też bardzo mi się podoba:-)
UsuńWspaniałego czasu z rodzinką Tobie życzę :-)
Hania