No i jest, sobotni poranek. Niebo zasnute chmurami, deszcz i przenikające wszystkie zakamarki zimno. W radio też nostalgicznie dziś jakoś. Samopoczucie, to fizyczne, nie najlepsze. Zimny wiatr i deszcz zrobiły swoje. Przemarzłam ostatnio niestety. Przemęczenie do tego i organizm nie dał rady. Weekend zatem w szlafroczku planuję i z herbatką z cytrynką, z imbirem i soczkiem z aronii produkcji własnej:-) Tutaj kilka słów o właściwościach tego niedocenianego wciąż owocu. Do tego książka, gazetki, coś do podjadania, cieplutkie kapcioszki. I poprzeglądam wnętrza, takie jak lubię. Dziś jestem sobie tutaj. I jakoś będzie:-)
W lipcu, gdy nadejdzie sezon na aronię
i czas na robienie soku,
podzielę się swoim sposobem przygotowywania soczku.
By potem, w takich jak ten momentach, był pod ręką:-)
I nie tylko w takich. Można, a właściwie powinno się pić go calutki rok na okrągło. Również w formie dżemów, herbatek, galaretek a nawet wina:-)
W oczekiwaniu na słońce,
dobrej soboty życzę wszystkim😊
~ bh ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz