Spokojnie i leniwie mija mój niedzielny czas...
Wśród kwiatów i staroci,
bo już wczesnym rankiem przechadzałam się wśród starociowych stoisk na giełdzie gliwickiej:-) Nie śpieszę się nigdzie, zagospodarowuję moje perełki z Arezzo i z przydrożnego sklepiku, na który natrafiłam zupełnie przypadkiem w ostatnim dniu pobytu w Toskanii, w drodze na plażę:-)
Niezwykłe miejsce... Sporo w nim mebelków było, elementów ze starych łóżek, żyrandoli i porcelany...
Wygrzebałam kilka skarbów:-)
To wieszaczki z Arezzo.
Kupiłam trzy sztuki.
I dziecięcy wieszaczek z dzisiejszej giełdy.
Dziś zaświecę sobie świeczuszki z Montegufoni,
których nie zdążyłam wykorzystać.
Tyle drobiazgów przywołuje tamte, cudowne emocje...
Obrusik lniany z inicjałami trafił na tarasowy stół.
I len:-) Znalazłam go na wczorajszym bazarku.
Lubię to delikatne nawet przestawienie czegoś i dekorowanie,
przy okazji nowych, starociowych nabytków.
W międzyczasie zerkam do moich włoskich gazetek.
Tyle tam inspiracji i pomysłów.
Daleko mi wciąż jednak do samopoczucia sprzed wyjazdu...
Miłego, niedzielnego popołudnia wszystkim🌼
~ bh ~
Fajnie że możesz sobie w niedzielę pójść na starociową giełdę i nas takich niema:)))Piękne rzeczy sobie przywiozłaś szczególnie ta niebieska półeczka,czy to wieszaczek na łyżki?:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńTak Reniu, to wieszaczek na kuchenne przybory:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Hania