Kiedy po przebudzeniu, jednym okiem dostrzec można różowe cienie na ścianach, co niesie piękną myśl, że oto wstaje słońce, wciąż jeszcze senna, z ciężkimi powiekami, uśmiecham się do siebie... Ziewając wychodzę spod kołderki i uchylam okno... Ponieważ wszędzie rolety nie do końca przysłonięte, cienie tańczą też w kuchni i w salonie.
Jedno pstryk, by uruchomić moje ulubione, kuchenne urządzenie. W międzyczasie kilka porannych, łazienkowych zabiegów i już jest lepiej, choć wciąż ciężko utrzymać oczy. Sięgam po ulubioną filiżankę z wyblakłą już złotą lamówką i subtelnym dekorem kwiatowym, wypełnioną świętym moim napojem i wracam do łóżeczka. Delektując się wonią i kojąc moje spragnione po nocy kubki smakowe, wchodzę leniwie w nowy dzień... Przymykam na moment powieki, chłonę błogość poranka... Znów łyczek czarnego napoju i pozwalam tańczyć myślom i sercu:-) Dziś niedziela:-) Piękna, cicha, moja...
~ bh ~
Komentarzem chyba jest brak komentarza . . .Pozostaje mi tylko życzyć nam samych takich poranków,kiedy kawa smakuje najlepiej . . .pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i jak najwięcej takich pięknych poranków życzę:)))
OdpowiedzUsuń