A dwa ostatnie dni upłynęły mi pod znakiem malowania i szlifowania w naszej pracowni:-) Drzwi wejściowe, choć wcześniej bardzo chciałam wymienić je na jakiekolwiek inne (tradycyjna, stara gerda z półkolem i prostokątami), teraz w klimacie shabby chic, są zaczątkiem wszystkiego miłego, co zadzieje się w tym miejscu, tj na wejściu. Zatem drzwi już białe, krata ochronna (cała z okręgów, niekonieczne w mojej estetyce, no ale cóż), też biała. Okienko obok i znów krata - białe:-) Na parapecie okiennym lawendka.
Ławeczkę wystawiamy też na zewnątrz białą, kutą. Docelowo stanie na niej donica z kwiatami, a i spocząć można będzie czasem. Nad drzwiami zaistnieje szyld, by trafić do nas każdy mógł:-)
A w samej pracowni też troszkę zmian. Sporo mebelków i drobiazgów w świeżej bieli, przetartej rzecz jasna:-) Ławeczka na początek i drewniane talerze, z których paterki piętrowe powstaną...
Odnowione półeczki i lampiony...
Wózek nawet i miś w śnieżnej bieli:-)
W naszym sklepiku trafiają czasem w moje ręce urocze, niemowlęce, białe ubranka. Dla naszych misiów jak znalazł!
Hmmm, tak, jestem dziwna:-)
Mała baletnica znalazłaby coś dla siebie:-)
Nie mogłam się oprzeć jakiś czas temu...
Znów w naszym sklepiku:-)
Wczoraj nabyłam również małe, czarne buciki do stepowania:-)
Zapomniana, miniaturkowa kołyska z mojej "graciarni" również znalazła tutaj swoje miejsce:-)
To jak dom rzeczy porzuconych tudzież znalezionych:-)
W mojej pracowni mogę poczynać sobie w przemiłym,
klimatycznym nastroju...
Bo tymże jest tlący się płomień świecy,
pięknym dopełnieniem wszystkiego, co niesie miły nastrój...
Wciąż coś przywożę z domu do pracowni.
Dopóki jeszcze jest miejsce:-)
I nasze niezwykłe okno zdobyczne:-) Już czyściutkie i przetarte na biało. Mamy kilka pomysłów, gdzie mogłoby stanąć i z jakim przeznaczeniem... Póki co w mojej pracowni pełni rolę stojaka na nasze piękne żyrandole:-)
A pochodzenie dwóch z nich jest co najmniej wzruszające...
Kiedyś napomknę o nich szerzej.
W łazience, tej z prysznicem, prace wykończeniowe wciąż
w zawieszeniu. Czeka stary zlew żeliwny na zamocowanie m.in. Przemalujemy tylko zewnętrzną część na biało. Pod nim stanie stolik. Trzeba jedynie wyciąć w nim odpowiedni otwór...
Toaletka pełni już swoją funkcję:-)
A w międzyczasie daleko nam do zdrowego odżywiania:-)
~bh ~
Twoja pracownia jest niezwykła, piękna i niepowtarzalna:)))tyle tam cudnych przedmiotów,które wprowadzają w miły nastrój:))Pozdrawiam serdecznie:))))
OdpowiedzUsuńHaniu
OdpowiedzUsuńJednym słowem: cudowności, a co do wystrojonych starych misiów, to myślę, że wiele z nas ma tę dzicięcą wrażliwość i to jest piękne.
Serdeczności.
Bożena G.