Dziś znów resztką sił walczę z tym, co niesie dzień. Wyruszyłam na dłuższy niż zwykle spacer z psem. Próbuję radzić sobie jakoś z brakiem formy i energii, ale jedyne co dziś przyciąga moją uwagę to... łóżko:-) I chyba mój instynkt podpowiedział mi tę miłą, sypialnianą oprawę:-) Nie będę jakoś bardzo walczyć ze sobą. Poleniuchuję i już. Korzystając z chwili, gdy na moment poczułam się lepiej, kilka kroków w kierunku przystosowania tarasu do sezonu poczyniłam. I to co pilnie i niezwłocznie muszę na nim wymienić, to stół. Ostatnio taki czas u mnie na stoły:-) Do pracowni trzy już zakupiłam. Ten ostatni, którym cieszyłam się z uwagi na rozmiar, okazał się o połowę mniejszy, niż sprzedawca zapewniał.
Niezrozumiałe to dla mnie tym bardziej, iż w celu upewnienia się o wymiarach zadzwoniłam do właściciela stołu, który z kolei uspokoił mnie i zapewnił, że dokładnie tak wskazuje miarka:-) Cóż, miał być mniejszy i już:-) Pewnie przeciskałybyśmy się obok niego, ciasno i niewygodnie byłoby nam. Po co nam to:-) Jest już biały oczywiście, przetarty tak na szybko, będziemy powolutku sobie wszystko dopieszczać z czasem:-) W tle literki materiałowe i uroczy konik, które kochana Ania uszyła własnoręcznie:-)
A to nasz pomocnik, czyli stół do wszystkiego:-)
Jest wyższy, niż tradycyjne stoły.
Przy okazji widać niedokończoną podłogę,
czyli niepomalowane jeszcze kafelki.
Ten ustąpił miejsca nowemu-eklektycznemu:-)
W kuchni nawet dobrze się komponuje.
Ostatecznie w razie potrzeby, z trzech mniejszych stołów zorganizujemy jeden bardzo duży:-)
A mój stół tarasowy umyty i z obrusem. Z wczorajszego targu przywiozłam stokrotki, bratki, szafirki i trochę ziół. W sklepie ogrodniczym zaś wypatrzyłam ciemiernik. Pojawiły się też jaskry, moje ulubione kwiaty. Jednak żółte i pomarańczowe, a to nie moje kolory. I powolutku jest tak jak kocham:-) Kwiaty, słońce, miłe, starociowe akcenty... Byleby tylko sił znów więcej było na wszystko:-)
I upiekłam ciasto, które robi się samo:-)
Idealne na takie jak dzisiejszy, dni.
Podzielę się oczywiście przepisem:-)
Fotel bujany ustawiłam przodem do słońca
i troszkę promieni skradłam dzisiaj:-)
Oto składniki:
1 i 1/3 paczki kokosu ( może być mniej)
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1/2 szklanki oleju
1 kefir duży
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko (niekoniecznie)
Wszystko połączyć, piec ok 50 min w 180-190 stopniach.
Wychodzi zawsze:-)
A dziś tak dobrze było mi w lesie:-)
Właściwie to przecież troszkę wymuszone spacery.
Gdyby nie pies, pewnie nie zaglądałabym tutaj tak często...
I takie nutki na dziś:-)
Spokojniutkie, nastrojowe, sentymentalne...
Dla wszystkich cudownych kobiet💗
~ bh ~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZdjęcie z Twoim sierściuchem jest śliczne:) Psy po prostu uwielbiam. Ten Twój ma wzrok typu "nie myśl, że nie widzę" mimo, że wygrzewam się w słoneczku:)
OdpowiedzUsuńStoły wszystkie bardzo mi się podobają. Nieustannie podziwiam twój sposób malowania. Mnie tak ładnie nie wychodzi.
Ciemiernik ma rzecz jasna boski kolor:) Ja jestem tak uziemiona, że nie mam jak podjechać i popatrzeć co ciekawego jest w centrach ogrodniczych. W tym roku wiosna marnie będzie wyglądać.
A pro po ciasta jak takiemu nie pieczącemu wyjdzie jak ja uznam to za ogromny sukces. Spróbuje zaraz po poście.
ściskam wiosennie życząc mnóstwa energii
Chodzi za mną jak cień:-) Mordkę ma uroczą:-) Ja też rozpływam się przy nich.
UsuńDziękuję, jeśli chodzi o malowanie! Jakoś tak samo wychodzi:-)
A ciasto wyjdzie na pewno i będziesz, tak myślę, do niego powracać.
Trzymam kciuki za samochód! Całusy,
Hania
I ja dzisiaj byłam w hurtowni ogrodniczej i też parę kwiatków kupiłam do domku, na cmentarz i dla córki. Po całym tygodniu pracy na cały etat i jeżdżenia po południu z mamą po lekarzach jestem wykończona mam nadzieję, że dojdzie do siebie szybko, bo już diagnoza postawiona i wiemy co robić, choć różowo nie wróży. Już nie mogę się doczekać soboty, wtedy wypróbuję twój przepis bo prosty i szybki. Jesteś szczęściarą mieszkając tak blisko lasu mi zostają tylko parki a tam dużo ludzi lub jazda samochodem kilka km aby pospacerować w spokoju. A stoły rzeczywiście ładnie pomalowane. Pozdrawiam cieplutko Iwona J.
OdpowiedzUsuńOby wszystko było dobrze z Twoją mamą... Dobrze, że ma Cibie:-)
UsuńTo rzeczywiście dla mnie ogromne szczęście, że las mam niemal za płotem.
Ja dziś znów zrobię ciasto z kokosem, zamierzam dołożyć jeszcze jabłka.
Gorąco pozdrawiam Iwonko i życzę siły, tej fizycznej i w sercu...
Hania