W moim rodzinnym domu nie było może takiej spiżarni jak moja, były natomiast półki w ścianie osłonięte zasłonką:-) A na nich niezliczone ilości przetworów. Ogórki i kompoty, powidła i sałatki... Pamiętam ogórki konserwowe, nie kiszone. Wielką mam ochotę, by do nich powrócić. Póki co, to raczej na sadzenie czas, nie na marynowanie:-) W drugiej połowie maja wysiewa się je, może spróbuję w tym roku?:-) W marcu zaś można już wysiewać rzodkiewkę, marchewkę, koperek, pietruszkę, rukolę... Wysiew warzyw jest o tyle łatwy, że nie potrzebne są doniczki, skrzyneczki, szklarnie... Wysiewamy je wprost do gruntu na głębokość ok 1 cm. Kalendarz księżycowy na marzec, informujący kiedy i co wysiewać tutaj. Zgodnie z nim, dobry dziś dzień na wysianie np koperku czy pietruszki:-) A ich nasiona zakupiłam sobie przy okazji bratków i stokrotek kilka dni temu. Moje skrzynie, pełniące role warzywnika, czekają:-) Ostatnia w całości przeznaczona została na kwiaty. A w niej jeżówki i białe tulipany:-) W dwóch pozostałych będą truskawki, zioła i warzywka. Z nich najbardziej lubię zioła. Posiadają nie tylko walory smakowe, zdrowotne, zapachowe, ale i estetyczne. Mogą śmiało konkurować z najpiękniejszym roślinami ozdobnymi. Do tego doskonale radzą sobie zimą. U mnie zimuje mięta, oregano, melisa i lubczyk. Zimy nie przeżywa niestety rozmaryn, bazylia i kolendra. Te co roku sadzę na nowo. A dziś wysiałam kolejno: rzodkiewkę - dwie odmiany, ostrą i łagodną, marchewkę, koperek, cebulkę, pietruszkę i rukolę:-) Posadziłam też sadzonki szczypiorku przywiezione z targu i mój świąteczny rozmaryn zakupiony w grudniu i miętę. Z wysiewem wszelakich nasion właściwie nie należy się spieszyć, korzystniej może byłoby robić to w drugiej połowie marca albo jeszcze później, ale jak tutaj się powstrzymać, kiedy ziemia idealnie mokra, zza chmur wyziera czasem słońce i nie jest tak zimno:-) Zatem ja już czekam sobie na pierwsze warzywne kiełki:-)
A dziś rano mój wzrok zatrzymał się na belce lnu zakupionej jakiś czas temu. Ułożyłam na całej długości stołów równe paski i przycięłam w odpowiednim miejscu. Tym sposobem len zagościł na wszystkich moich stołach:-) Takie paski lnu dobrze komponują się również z innymi materiałowymi obrusami, nawet lubię łączyć je z obrusami z nici.
A oto czekają jeszcze w garażu pozostałości z sobotniej giełdy staroci:-)
Szufladek kilka, piękna, stara bardzo skrzynia od zegara ściennego
i maleńkie, miętowe łóżeczko dziecięce:-)
Szufladki przydadzą się na przykład do przechowywania cebulek kwiatowych. W pracowni też kilka wykorzystam.
Lubię tez umieszczać je po przemalowaniu w szafach, szafkach
i w większych szufladach lub samodzielnie na regałach,
by oddzielić i posegregować różne drobiazgi.
I nastało popołudnie, słońce ukryło się za chmurami na dobre.
Czas może na poobiednią kawkę popołudniową:-)
Do tego kilka magazynów do przejrzenia, coś słodkiego...
Dobrej reszty dnia wszystkim😊
~ bh ~
I nastało popołudnie, słońce ukryło się za chmurami na dobre.
Czas może na poobiednią kawkę popołudniową:-)
Do tego kilka magazynów do przejrzenia, coś słodkiego...
Dobrej reszty dnia wszystkim😊
~ bh ~
Jedyny mankament lnu to prasowanie.... o losie toś to zajęcie dla osiłków. Obudowa zegara jest cudowna. Dla mnie chyba wszystko (bo i taka, która mi się nie podobała nie znalazła się) co eklektyczne albo z elementami eklektycznymi jest po prostu zjawiskowe. Te pilastry, kroksztyny, listwy ozdobne, korony, koperty, guziki,.....chyba nigdy nie przestaną mnie zadziwiać.
OdpowiedzUsuńGeneralnie bardzo lubię te Twoje zakupy:)
ściskam cieplutko
Zadziwia nas to samo:-) A kroksztyny to teraz Ty masz najpiękniejsze:-)
UsuńCałusy!
Hania
W pierwszej chwili pomyślałam o siemieniu lnianym :)
OdpowiedzUsuńSpiżarnia śliczna. Mieszkam w bloku i cóż, zostaje tylko latem bazylia z marketu... Przynajmniej ładnie pachnie w letnie wieczory.
Dziękuję:-) A bazylię z marketów też nabywam i to często:-) Ogólnie lubię ją nie tylko w ogrodzie i do wszystkiego.
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Hania