piątek, sierpnia 07, 2020

Pięknie dookoła...



Dziś poczułam się troszkę tak, jak malarz, który po długiej przerwie odzyskuje utraconą wenę twórczą:-) Zaraz po przebudzeniu, nie czekając, aż moja ulubiona, niebieska filiżanka napełni się ciemną, pachnącą cieczą, porannym nektarem moim, niosącym jedyne, niepowtarzalne spośród całego dnia doznania, przystąpiłam do działania. Dawno już tak się nie czułam. Pełna zapału i radości od samiutkiego ranka:-) Zapragnęłam, by wszystko znów przybrało tę ukochaną moją, czystą, subtelną i niewinną barwę bieli. Tak się cieszę, że moje sofy mają tę możliwość:-) Z lnianych zatem, bielutkie już całe i pachnące. Nie tylko te w salonie. Cudnie im w towarzystwie poduszek przyobleczonych w poszewki lniane z monogramami. Na stole jadalnianym, przywołujący cudowne, starociowe wspomnienia z Toskanii, obrusik lniany. Łóżko moje sypialniane (odmienione swoją drogą, a właściwie zamienione), również przyozdabia lniana narzuta, śmietankowo-biała. Jeszcze tylko zwiewne zasłonki białe z troczkami zawieszę w wolnej chwilce, podłogę odświeżę i pozwolę płynąć już spokojnie myślom szczęśliwym, wdzięczna cała za tę iskierkę, która o świcie tyle dobrego dziś sprawiła:-) W takim rytmie jest mi dobrze.
Copyright © 2014 bielhani , Blogger