piątek, listopada 30, 2018

Umilacze


Są dwa miejsca i momenty, w których najchętniej witam wschodzące słońce... Pierwsze to pobliskie łąki podczas porannej przebieżki, drugie, to oczywiście giełda staroci:-)
Dziś powitałyśmy dzień na starociach właśnie. Pomimo przejmującego zimna, pojawiło się wielu wystawców. 
Zakupiłyśmy sporo uroczych klamotów:-)
Pobyłyśmy w miejscu bliskim sercu i pośród ludzi,
których w to jedno miejsce,
bez względu na wszelkie niedogodności,
sprowadza miłość do staroci i wielka pasja...
Wystarczyło nałożyć na siebie... sześć warstw, rękawice z jednym palcem tj mitynki i ponadczasowe, bezkonkurencyjne Emu:-)
Ciepłe stopy to podstawa!
Zatem dziś raniutko starocie wypełniły miło czas, 
po nich kawka pyszna w pracowni. 

sobota, listopada 24, 2018

Pracownia żyje:-)



W tle Ania Jopek, za oknem szaro i mokro, świece w każdym kątku, zapach ostatniej dziś kawki popołudniowej i ciasteczek maślanych...
W sercu dzisiejszy dzień sprzedażowy w naszej pracowni:-) Tak szybko mija czas... Odliczać zaczęłam go już poprzez te nasze soboty. I znów mija kolejna. Miło spędzonych kilka chwil. Czekam na nie z bijącym sercem:-) Bo kiedy nastają, widzę, że pracownia naprawdę żyje:-) Powolutku staje się miejscem nie tylko naszym... W tym dobrym znaczeniu:-) W którym po prostu dobrze jest się spotkać i pobyć ze sobą. A przy tym rozejrzeć się i może z czymś starociowym powrócić do domku:-) Dziś też wspominałyśmy z entuzjazmem niedawną sesję zdjęciową z udziałem cudownej kobiety:-) Kilka aranżacji. I powstała piękna sesja pamiątkowa, która wpisuje się w ten nasz wymarzony scenariusz dla pracowni:-) Starocie, kwiaty, wspaniałe kobiety, które pragną zrobić coś dla siebie i spotkania warsztatowe. Taki to przemiły porządek rzeczy będzie wypełniał nasz czas:-) 

poniedziałek, listopada 19, 2018

Połączenie doskonałe


Starocie, kwiaty i pofabryczne budynki... Piękniejszego połączenia nie sposób sobie wyobrazić:-) Mój wczorajszy dzień, calutki, zrodził niezwykłe emocje, zaprowadził mnie w cudowne miejsca, przyniósł zachwyty... Na początek, raniutko, giełda staroci w miejscu niezwykłym, pośród starych, pofabrycznych zabudowań:-) Po niej, bo to niedaleko, giełda kwiatów. A z niej powróciłam z cyprysami, wiankami i świecami. Właściwie z zapasem świec aż do wiosny:-) A i drzewek zielonych kilka przywiozłam. Powolutku realizuję swoją wizję z wykorzystaniem naczyń z ocynku:-) W połączeniu z zielenią i świecami, sprawdzają się cudownie:-)

środa, listopada 14, 2018

Ach te zmiany


Za szybko mija mi czas. Już przecież wstaję o świcie. Wykradam kilka godzin wczesnym rankiem. Jednak i tak, to co planuję sobie, nie zawsze udaje się zrealizować. Nie wspomnę już o tzw impulsach, porywach chwili, kiedy to wszystko co zaplanowane odchodzi na plan dalszy, bo oto coś woła we mnie, że czas najwyższy na solidne przemeblowanie na przykład:-) Na wielkogabarytową metamorfozę!
Tym oto sposobem sporo zadziało się w ostatnich dniach 
w kuchni i w salonie. 

niedziela, listopada 11, 2018

W moim zaciszu i bez energii



Nadeszła pora, by powolutku redukować dyńki przed domem, 
 tworzące dotąd piękną dekorację przy drzwiach wejściowych. 
Za niedługo staną w ich miejscu naczynia z ocynku z iglastymi roślinkami:-) 
Dziś właściwie tylko na to zebrałam siłę, by ukręcić z jednej z nich zupkę-krem.
Są dni kiedy przenosić mogę góry, 
jest też tak jak dziś, że z trudem przychodzi mi wykonanie każdej czynności.

czwartek, listopada 08, 2018

Patrzę i doceniam


Jedno z najpiękniejszych doznań... Powitanie dnia pośród łąk, 
w otuleniu rześkiego, wilgotnego powietrza i zapatrzenie w dal, hen tam, gdzie wstaje słońce... 

niedziela, listopada 04, 2018

Nieoczywiste rozwiązania


Niedzielne popołudnie... Sączę w ciszy zieloną herbatkę. 
Wypakowuję z samochodu starociowe moje zakupy. 
Wczoraj jakoś zabrakło czasu. Przy tym czyszczę, szlifuję, poleruję... 
By wszystko czyściutkie móc ułożyć w nowych miejscach. 
Na początek z różyczek gałązkowych, 
które nad wyraz długo zdobiły wnętrze salonu, ścięłam główki, 
nigdy ich nie wyrzucam:-) 
Do wianków przydadzą się w którymś momencie. 

czwartek, listopada 01, 2018

W jesiennej scenerii


W przeciwieństwie do wczorajszej nocy, kiedy to kilkanaście minut po północy zbudziło mnie zawodzenie psa, spałam dziś smacznie aż do samiutkiego ranka:-) Takie niespodziewane odgłosy w środku nocy (po trzech godzinach snu, tak właśnie się czułam), wprowadzają niepokój. Wybiegłam czym prędzej z łóżka, bez namysłu odsłoniłam tarasowe okno i otworzyłam je na oścież, by wpuścić do domu psa, o którym- tak pomyślałam, zapomniałam po wieczornym spacerze. Zawsze lubi pozostać sobie wieczorem na czas jakiś w ogrodzie. Okazało się jednak, że spał sobie smacznie na swojej podusi, przyśnić jedynie musiało mu się coś złego i stąd to wycie. A zatem z powrotem do pieleszy cieplutkich, by zasnąć choć na kilka godzin jeszcze. To jednak nie było już takie proste. Poczułam dyskomfort i niepokój. W nocy wszystko, nawet odgłosy psa, przybiera innego, straszniejszego wyrazu . Sen nadszedł na szczęście nie wiedzieć kiedy i zasnęłam na trochę jeszcze. Dziś za to nic nie zakłóciło już mojej nocnej ciszy:-) Ani też poranka, który smakowałam w zachwycie:-) I tak nadszedł kolejny bezwietrzny, pogodny, cudowny dzień jesieni.
Copyright © 2014 bielhani , Blogger