środa, kwietnia 29, 2020

Dostojna moja codzienność:-)



Cudownie jest sięgać na co dzień po wszystko, co odkładałam na specjalne okazje... Szkoda tylko, że tak późno. Dobrze mi z tym tak bardzo:-) Codzienność moja przybrała inny zupełnie smak:-) Zatem ciasto na pierogi zarabiam już na drewnianej mojej desce okrągłej, którą dotąd traktowałam jak eksponat muzealny... Rozwałkowuję je wałkiem ceramicznym i układam na deseczkach ceramicznych. Wcześniej były to stolnica/cerata i wałek plastikowy. Ciasto na chlebek zaś wyrabiam w jednej z ulubionych mis ceramicznych, nakrywam ściereczką z Toskanii do wyrośnięcia. Wodę z cytryną nalewam z dzbanka szklanego, najpiękniejszego z tych które mam. Dotąd sama siebie ograniczałam. Kilka mis, dzbanków i innych naczyń tych codziennych, niesygnowanych, prostych, których nie szkoda mi było, wypełniały moje codzienne półki.

wtorek, kwietnia 28, 2020

Chochla ceramiczna O.M.

Chochla do zupy,
cena 80 zł.

Oprawa stołu podczas posiłku jest równie ważna, 
co sam posiłek.
Dla mnie od zawsze, bardzo ważna...
Sprawia, że codzienne, niepozorne czynności, 
stają się pięknymi rytuałami:-)




poniedziałek, kwietnia 27, 2020

Mam siebie...



Dziś poczułam bardzo mocno, że... kocham siebie, bardzo. Poczułam, że pragnę o siebie zadbać, że chcę się sobą zaopiekować. Na samym dnie rozpaczy, tam gdzie kiedyś zobaczyłabym koniec wszystkiego, siebie przede wszystkim, ja odnalazłam dziś swoją szansę... Zatem aż tutaj musiałam dotrzeć. W tak ciemny i ciasny zaułek... To niezwykłe, jak na wszystko nadchodzi właściwy czas. Od dawna pragnęłam odnaleźć w sobie tę małą, zagubioną dziewczynkę... Dziecko, które poszukiwało przyjaznej dłoni, utulenia... Oto jest. Odtąd wszystko już będzie dobrze... Wszystko się ułoży i będzie po prostu dobrze. I choć jeszcze rankiem nie pomyślałabym nawet, że wdzięczna będę za to, co dał mi ten dzień, to tak właśnie czuję. Jestem całym sercem wdzięczna, bo mam siebie całą. Calutką!

~ bh ~


niedziela, kwietnia 26, 2020

Kilka myśli i stół apteczny



Spokojny, czysty umysł, to szczęśliwe, zdrowe ciało... Bardzo w to wierzę. Może istnieje moment, gdy tak po prostu jest. Ja póki co każdego dnia wypracowuję w sobie tę lekkość myśli i też nie udaje się to zawsze. Cudownie mi jednak, gdy od rana głowy ani serca nie zaprząta żadna niechciana emocja. Mogę wówczas w pełni korzystać z tego wszystkiego, co piękne i dobre. Jestem pełna energii i chęci na wszystko:-) Mam poczucie, że świat leży u moich stóp i że naprawdę wszystko jest możliwe. Bo jest:-) To w naszych rękach leży calutka (prawie) moc sprawcza wszystkiego. Zatem u mnie, to codzienna praca nad właściwym torem, którym podążą moje myśli. Wierzę, że nastanie moment, gdy bez mojej ingerencji, będą już po prostu spokojne, dobre i skupione na tym co jest. Bez roztrząsania wszystkiego co było albo też co może się zdarzyć. Do tego pragnę dążyć, bo wiem, że będę mogła wówczas naprawdę szczęśliwie żyć, emanować przy tym moim szczęściem i wolnością na innych:-) Zastanawiam się czasem, jak to jest, że tyle negatywnych kodów w nas... Przecież rodzice nie chcą dla swoich dzieci źle. A jednak wynieśliśmy z dziecięcego czasu tyle trudnych, ciążących nam przez całe życie, nawyków. Często powtarzam swoim dzieciom, by dalekie były od oceniania innych ludzi. By rozróżniły swoje wyobrażenia o nich od tego, jakimi naprawdę są. I brali ich takimi właśnie. Nie jest to może łatwe. Bo czasem wolelibyśmy, by ktoś zareagował tak a nie inaczej na jakąś sytuację. Jednak nie ma innej drogi, by łatwiej żyło się nam samym. Uświadomienie sobie tego, że każdy ma prawo zareagować w taki a nie inny sposób (wyjątkiem jest oczywiście wyrządzanie krzywdy i złe traktowanie innych), daje nam pewnego rodzaju wolność od trudnych, rozczarowujących emocji. To sztuka, której warto się uczyć:-) Mnie często już się to udaje:-) I jest mi z tym naprawdę dobrze...

wtorek, kwietnia 21, 2020

Co by się nie działo...



Kiedy piszę o swoim pragnieniu uwolnienia się od wszystkiego co niepotrzebne i uciążliwe, z czego nie korzystam na co dzień, co zaburza poczucie wewnętrznego spokoju i harmonii, to piszę o sobie i tylko o sobie:-) Każdy z nas jest na zupełnie innym etapie swojego życia. I nigdy, przenigdy nie należy robić niczego na siłę, bądź też sugerować się tym, co robią inni, jeśli nie poczujemy bardzo wyraźnie swoim sercem, że odnajdujemy w czyichś poczynaniach swoją drogę:-) Wyjątkiem są sytuacje, w których krzywdzimy kogoś. Wówczas im prędzej coś się zadzieje w kierunku odmiany, tym lepiej...

piątek, kwietnia 10, 2020

Życie nie jest takie poważne...



Ćwiczę swój umysł. Tak jak ćwiczy się mięśnie. Po wielu powtórzeniach stają się silniejsze i przybierają zamierzoną sprawność i kształt. Dotąd pozwalałam myślom budować swój dzień. A były najczęściej... trudne. Dla mnie samej. Sporo w nich było surowej samokrytyki, porównywania, powrotów do tego, co było, a czego wolałabym uniknąć... Większość mojej energii zatem zużywałam na rzeczy nic nie warte, nieistotne i nie wnoszące niczego dobrego do mojego życia... Dziś zamiast tego, trenuję dobre, pozytywne myślenie. Gdy czuję, że zbliża się znów niechciana myśl, zastępuję ją czym prędzej inną, dobrą, miłą, przyjemną. To bardzo trudne. Wymaga zamiany nabytych nawyków na nowe kody. Po tylu latach to spore wyzwanie:-) Jednak podejmuję je, bo pragnę żyć lepiej i spokojniej. W moim przypadku zdaje się to być jeszcze trudniejsze. Kiedy próbuję się domyślać i rozkminiać wszystko, kiedy myśli napływają jedna po drugiej i nie nadążam sama za sobą, nagle tak po prostu podziękować im trzeba i spowolnić ten cały natłok, a potem jeszcze zastąpić czymś dobrym. Czasem to się udaje. Są jednak momenty, że serce kołacze nie wiedzieć czemu, w żołądku od rana znajomy ucisk utrudnia oddychanie, bez konkretnej przyczyny.

czwartek, kwietnia 09, 2020

Sypialniano-ogrodowe przemiany



Mam okazję w ostatnim czasie przyjrzeć się bliżej swoim starociowym zbiorom. Nastał moment, by wszystko starannie ułożyć jedno przy drugim, w innym niż pracownia miejscu... O tym jednak nie chcę teraz szerzej opowiadać. Dziś cienie tańczą tak cudnie na ścianach i na wszystkim dookoła, że nie mogę wyjść z zachwytu:-) Zerkam na wszystko świeżym spojrzeniem, bo tylko wówczas jeszcze mocniej docenić można ich urok. Przywykłam do ich niezwykłych kształtów i faktur. Kolory nadałam im sama, a i to takie zwyczajne stało się już. By poczuć ich piękno na nowo, zamieniam im miejsca, dobieram inne dodatki, coś spocznie znów na dnie szafy czy kufra, coś /wyjmę po długim czasie ukrywania. I komponuje się inna znów przestrzeń:-) A to sprawia mi zawsze nieopisaną radość:-) Tak też troszkę zmian u mnie...
Copyright © 2014 bielhani , Blogger