poniedziałek, listopada 25, 2019

Praktyczna strona życia

 

Zaskakujące bywają przemiany, jakie dokonują się niespodziewanie i nieplanowanie (też) w nas samych, a zaraz potem na zewnątrz. Bo jedno bardzo często łączy się z drugim... A to co zadziwia mnie w ostatnim czasie, to postrzeganie otaczającej mnie przestrzeni inaczej nieco niż dotychczas... Moje wszelakie upiększacze i umilacze, kojące duszę od strony dekoracyjnej, ni stąd ni zowąd odnajdują swoje miejsce w szafach i kredensach. Pozostawiam w zasięgu swojego wzroku jedynie praktyczne i użytkowe przedmioty. A i do szaf trafiają nie wszystkie...  Zerkam na puste blaty stołów i szafek i... odpoczywam:-) Na kuchennym stole kaganek jedynie ze świecą pozostał. Na pozostałych podobnie. Blaty w kuchni nigdy dotąd takie puste nie były. I w takiej przestrzeni dziś dobrze mi, lekko i po prostu miło:-) 

niedziela, listopada 10, 2019

Miły przerywnik


Kiedy tylko mam swoją wolną chwilkę, oddaję się z bijącym sercem wszelkim zabiegom porządkowo-dekoracyjnym w moim domu. Tak lubię coś sobie odmienić... Na początek obrusy... Z białych, starych przechodzę na lniane, nowe?:-) Nowe w tym sensie,, że materiał nie starociowy a Ikeowy:-) Spostrzegłam go już dawno i... zachorowałam:-) Mam zatem cały zwój swojego lnu i sporo pomysłów na to, co mogłoby z niego powstać. Na początek obrus na jadalniany stół. Długi do podłogi, z falbanami na obu końcach. Póki co narzuciłam przycięty materiał bez obszywania, by ocenić czy o to mi chodziło. Na tę chwilę jest za sztywny, po upraniu będzie idealny. Doszyję falbany (może uda się dziś) i wiem już, że kusić mnie będą lniane poszewki z troczkami. Tuż po nich ściereczki z bawełnianą koronką, świąteczne serca, worki do przechowywania chlebka i różnych drobiazgów:-) Zasłony do pracowni na pewno też...

piątek, listopada 01, 2019

Jesiennie mi


Od ponad pięciu tygodni króluje już jesień kalendarzowa i astronomiczna. Tym razem miały swój początek w tym samym dniu... Przyjmuję bez żalu coraz krótszy dzień i mroźne poranki. Nie czekam na wiosnę... Choć dotąd był to mój sprawdzony i skuteczny sposób, by to co niechciane jakoś znosić, żyjąc tym wszystkim dobrym i pięknym, co ma nadejść. Dziś wiem, że życie to to, co zdarza się w danym momencie:-) I choć w mojej głowie dojrzewają sobie wizje cudowne i plany, skupiam się najmocniej na moim tu i teraz. Zatem chyba dotarłam do momentu, w którym umiem zachować balans, by patrzeć do przodu, ale jednocześnie dostrzegać i doświadczać swoją codzienność. A tyle dobrego i pięknego przydarza się w niej... Śpiewa o tym John Lenon w  piosence, przy której za każdym razem wzruszam się bardzo, adresowanej do swojego synka... "Życie to to, co się zdarza, gdy jesteś zajęty układaniem innych planów."
Copyright © 2014 bielhani , Blogger