piątek, listopada 01, 2019

Jesiennie mi


Od ponad pięciu tygodni króluje już jesień kalendarzowa i astronomiczna. Tym razem miały swój początek w tym samym dniu... Przyjmuję bez żalu coraz krótszy dzień i mroźne poranki. Nie czekam na wiosnę... Choć dotąd był to mój sprawdzony i skuteczny sposób, by to co niechciane jakoś znosić, żyjąc tym wszystkim dobrym i pięknym, co ma nadejść. Dziś wiem, że życie to to, co zdarza się w danym momencie:-) I choć w mojej głowie dojrzewają sobie wizje cudowne i plany, skupiam się najmocniej na moim tu i teraz. Zatem chyba dotarłam do momentu, w którym umiem zachować balans, by patrzeć do przodu, ale jednocześnie dostrzegać i doświadczać swoją codzienność. A tyle dobrego i pięknego przydarza się w niej... Śpiewa o tym John Lenon w  piosence, przy której za każdym razem wzruszam się bardzo, adresowanej do swojego synka... "Życie to to, co się zdarza, gdy jesteś zajęty układaniem innych planów."

Zatem niech trwa jesień, z wszystkimi swoimi dobrodziejstwami i cudami. Wsłucham się w nią, naznaczę swój dom przywołującymi jej klimat akcentami, zapatrzę się kiedy tylko będzie to możliwe na przyrodę, tak cudownie odmienioną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki... Zachwycę się porannymi mgłami, wczesnym rankiem sprawię sobie czasem spacer pośród szeleszczących pod stopami liści, by potem zamarzyć o gorącej herbacie z imbirem i miodem w cichym, śpiącym jeszcze domu... Jednym z symboli jesieni dla mnie są dąbki, czyli chryzantemki. Zakupuję najczęściej białe drobnokwiatowe. Lubię ułożyć je w ocynku lub w naczyniach emaliowanych. Tak też zdobią już mój dom. Kilka jeszcze nowych akcentów dla odmiany, zioła na przykład w starych naczyniach w kuchni czy orzechy w drewnianej skrzyni to to, co sprawia, że miło mi, pachnąco i... jesiennie:-) 






Tlące się świece to już stały element w moim domu
i w pracowni... 










Aromat porannej kawki łączy się cudownie z zapachem rozmarynu... 











Nie może zabraknąć koronek i lnianych serwetek i obrusów na stołach.










Tę odmianę lubię najbardziej. 
Troszkę zbliżone wyglądem do rumianku
przydają łąkowy klimat w te mgliste, mroźne dni...


Troszeczkę przywołuję sobie tym samym miniony, letni czas:-)
Jednak bez zbytniej nostalgii, 
w miłym oczekiwaniu na każdy, kolejny dzień,
nawet niesłoneczny:-)
Bo w każdym z nich, dzieją się piękne, małe i duże `rzeczy`.
A ja chcę dostrzegać je i czerpać z nich siłę,
by stały się lekarstwem i dodały otuchy,
gdy coś pójdzie nie tak...
Bo przecież przydarzają się i takie momenty.




Dobrego, spokojnego dnia💗
Z ciastem na przykład wyjętym dopiero co z pieca,
kilkoma promykami listopadowego słońca,
chwilką dla siebie po całym, trudnym tygodniu...
I wspomnieniem miłych chwil przeżytych z Tymi, 
którzy pozostają w naszych sercach i myślach jedynie...
I może łezka zakręci się w oku,
 tęsknota połączy się z poczuciem żalu, smutku i pustki,
że nie dana nam już będzie żadna z Nimi tutaj chwilka.
To jednak cenne również emocje... 
Sprawiają, że znów na moment możemy pobyć bliżej siebie,
wsłuchać się w swoje uczucia, utulić siebie.
Na co dzień trudniej o to,
za krótkie i za szybkie bywają dni...





~ bh ~



1 komentarz:

  1. Pięknie napisane:)))Twój dom o każdej porze roku jest uroczy:))chryzantemy też bardzo lubię:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger