czwartek, września 08, 2016

Szafa chlebowa - cudowny wynalazek.


Zachwycam się przy każdej okazji, kiedy widzę ją we wnętrzach, czy też w ofertach sprzedaży. Pierwszą zakupiłam za niespełna 200 zł na giełdzie w Bytomiu. Wymagała trochę pracy, bo i farbę zdjąć trzeba było i szlifowania sporo, ale wysiłki nie poszły na marne. Dziś zdobi moją klatkę schodową:-) Drugą nabyłam niedługo po tej pierwszej, zupełnie przypadkiem, przy okazji zakupu komody (która wciąż czeka na moją uwagę i działania).
Stała sobie, a właściwie leżała w samochodzie, którym przywieziono komodę.
Od pierwszego spojrzenia wiedziałam, że będzie moja:-) Zapytałam nieśmiało, czy jest na sprzedaż 
i o cenę oczywiście. Los okazał się łaskawy, bo i na sprzedaż była i 300 zł jedyne zażyczono sobie:-)
Ach, radości mojej nie było końca. Komoda, będąca początkowo celem wizyty pana handlarza, stała się drugoplanowym nabytkiem :-) I jest sobie moja druga szafa chlebowa na tarasie, a w niej wszystko to co w takim miejscu, a i w ogrodzie się przydaje, czyli spraye i świece na komary, odżywki do kwiatów, kilka kocy i na dnie klapków przeróżnych par kilka, bo po ogrodzie w czymś chodzić trzeba, a i przed psem, wykradającym namiętnie to prawy to lewy, ukryć należy. I wzdycham sobie radosna cała, bo oto dwie urocze, starutkie szafy chlebowe, mogą cieszyć moje oczy na co dzień:-)
 A dziś temat ten podjęłam nieprzypadkowo, bo ... po wielu miesiącach oczekiwania, a właściwie zalegania w garażu, pewna miniaturkowa szafka chlebowa stanęła tam gdzie być powinna. Wcześniej jednak kilka niezbędnych zabiegów poczyniłam. A ta przeurocza, zakupiona dawno temu na gliwickiej giełdzie staroci w stanie ... opłakanym szafka, zauroczyła mnie falbanką u spodu, uroczym wywietrznikiem właściwym dla szaf chlebowych i niespotykaną wielkością. Nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Uśmiałam się tylko, słysząc za plecami ... ty patrz, i ludzie to kupują...:-) I być może stan w jakim była sprawiał, że wynajdywałam coraz to inne zajęcia, byle nie zajmować się nią. Zwyczajnie nie wiedziałam od czego zacząć. A może wiedziałam , tylko ogrom pracy ciut mnie zniechęcał. 
Bo i kornik czynnie działający niestety i sporo już nadjedzone i brudna jak nie wiem co, brak tego 
i owego... Nie dziwi mnie zatem grymas na twarzach co niektórych:-) Na tym jednak polega fenomen wynajdywania tych przeuroczych, początkowo potencjalnie jedynie wartościowych skarbów. I to wielka radość, kiedy krok po kroku odsłania się piękno tych niepozornych często przedmiotów, z każdym maleńkim ruchem szlifierki i pędzla, ukazuje się powolutku ich właściwy obraz. Motywacją za każdym razem jest dla mnie efekt, który widzę w mojej głowie. Wiem jak to nowe/stare `coś` będzie wyglądało, czy mniej czy bardziej ma być przytarte, na początek jednak wybieram zawsze miejsce, w którym stanie. Dla tej uroczej szafeczki wybrałam ... salon. Może tak przekornie, chcę wyróżnić ją i ustawić dostojnie tam, gdzie zobaczą ją wszyscy:-)  Jest wiele profesjonalnych szkół odnawiania starych mebli. Ja od lat robię to po swojemu. Zacząć należy (niestety) od wytrucia drewnojadów. Na rynku bogaty wybór środków przeróżnych.  Ja używam takich w sprayu. Należy dokładnie pokryć całą powierzchnię mebla mgiełką takiego specyfiku i czym prędzej owinąć mebel bardzo szczelnie streczem. Tak potraktowany mebelek pozostawiamy na ok dwa tygodnie. A potem już same przyjemności:-)
Pierwszy etap - wymiana zniszczonych lub uzupełnienie brakujących elementów.
Drugi - mycie wielokrotne  i odkażanie. 
Następny - szlifowanie pobieżne w celu wyrównania nierówności. 
Kolejny - uzupełnienie ubytków szpachlą do drewna.
Ja zużyłam dwa opakowania, sporo :-)


Kilkakrotnie nanosiłam szpachlę.
Wiem, łatwiej byłoby wymienić blacik i półeczki, ale zawsze pragnę ocalić jak najwięcej. 
I mieć tę świadomość, że każdy szczegół, w miarę możliwości jest stary.
I przy tej okazji uświadamiam sobie, jak bardzo stronię od wszystkiego co współczesne w wystroju mojego wnętrza. I jednocześnie jak głęboko przeżywam każdy przywrócony do życia stary, nikomu często niepotrzebny, zapomniany już dawno przedmiot:-)
I chwała wszystkim, którzy w odruchu ... litości, chęci zarobku, nie ważne czego, zadają sobie trud 
i tarabanią się z tymi `skarbami` na giełdę, by tam, mógł je dostrzec taki jak ja, zakochany miłością bezwarunkową i dozgonną we wszystkim co stare, człowieczek :-)



Pierwsza warstwa farby.
Z każdej strony.
Od lat stosuję farby akrylowe matowe do drewna, wodorozcieńczalne.
Najczęściej Śnieżkę.



Znów szlifuję i uzupełniam białą szpachlą pozostałe nierówności.
Po przeszlifowaniu, następna warstwa farby.
I na koniec przecierka, w celu nadania tego mojego ukochanego klimatu chabby chic.
I właściwie to co naniosłam na końcu, starłam papierem ściernym:-)




Powierzchnie najbardziej narażone na ścieranie, zabezpieczyć można lakierem wodnym matowym.
Nie do końca jestem przekonana do tej odważnej przecierki akurat w tym przypadku.
Być może przemaluję ją zupełnie na biało, gdzieniegdzie jedynie na krawędziach przecierając delikatnie. Ważne póki co, że stoi :-) Czyściutka, świeżutka i w domu:-)

A oto  dwie szafy chlebowe, zdobiące moją przestrzeń od dawna :









Na koniec maleńka wzmianka o czymś miłym, jednak z zupełnie innej dziedziny. 
Dziś obchodzimy narodowy dzień czytania Pana Tadeusza :-)
Cudowne przedsięwzięcie! Od kilku już lat, rozbrzmiewa to wielkie narodowe dzieło z ust aktorów 
i aktorek w wielu przeróżnych miejscach w całej Polsce. Tak stanie się i dzisiejszego dnia:-) 
Trzynastozgłoskowiec sprzed prawie dwustu lat, opisujący wydarzenia z życia szlachty polskiej 
z zaledwie kilku dni, staje się epopeją narodową, czytaną i kochaną przez pokolenia.
Spośród kilku wątków, wybieram fragmencik zaledwie, tego najmilszego memu sercu - wątku miłosnego Zosi i Tadeusza, uwieńczony zaręczynami tych  dwojga :-) A ponieważ niedawno szczęśliwie nabyłam piękne wydanie "Pana Tadeusza" z 1959 roku, nie omieszkam zamieścić kilku tutaj akcentów z tej pokaźnych rozmiarów księgi:









W tym przemiłym literackim klimacie pozostając, 
życzę cudownego, spokojnego dnia wszystkim :-)




~ bh ~





2 komentarze:

  1. Cudowny post, cudowne szafy...
    Uwielbiam te chlebowe mebelki, sama jestem szczęśliwą posiadaczką 2 szt. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:-) Sama odświeżyłam sobie treść i obrazy, tyle czasu minęło...
      Ciepło pozdrawiam:-*
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger