poniedziałek, stycznia 13, 2020

Woskowe świece i kilka zmian, czyli przyjemna, moja codzienność



Pożegnałam już ostatecznie świąteczny czas. Drzewko moje świątczne stanęło na tarasie. Jemioła i nobilis ustąpiły miejsca ceramicznym, starociowym misom. Na stołach lniane, białe obrusy. Sofy też w bieli już:-) Lubię ten czas bardzo. Na powrót wnętrze domu spowija zwyczajna, nieświąteczna aura. Lekko jakoś mi z tą bielą:-) I miło bardzo, kiedy tak mogę odmienić sobie nieco to, co mnie otacza.
Odświeżyć przy tym też, bo czyściutkie znów wszystko i pachnące:-) Brak mi jedynie kwiatów świeżych, łąkowe najchętniej rozmieściłabym w słojach. Marchew albo krwawnik... No ale nie czas na to i troszkę jeszcze przyjdzie mi zaczekać na tę cudowną, słoneczną, kwitnącą codzienność... W niej najmilej mi. Dzień niesie więcej możliwości i pokus:-) Nic nie ogranicza mnie. Ani zimno, ani ciemność... Można czerpać dużo mocniej z tego, czym obdarowuje przyroda i życie po prostu... Póki co, mój dzień kończy się dość szybko. Mam mniej energii, a i chęci nieraz na wszystko. Zmienia się to jednak, kiedy choć na chwilkę zaświeci słońce:-) Wczoraj tak właśnie się stało:-) Urocze cienie tańczyły na mebelkach i ścianach. Cudownie mi nawet potem, kiedy wspomnę ten moment późnym popołudniem. Poranek zapowiadał już ten piękny dzień:-) A ja wzięłam z niego sporo. Bo i co nieco zadziało się znów dekoracyjnie u mnie i spacer dłuższy niż zwykle sprawiłam sobie... 



















Dziś na domiar wszystkiego dobrego, wnętrze domu wypełnia przyjemna bardzo woń miodu i wanilii... To za sprawą świec z wosku pszczelego:-) Nastał nareszcie ten moment... Na początek podyktowany nieprzyzwoitą ilością wypalanych przeze mnie świec, a co za tym idzie, nieustannym ich deficytem. Zaraz potem zrodziło się pytanie... Czy aby to, co wydzielają parafinowe świece, a zatem najtańsze, ogólnodostępne, nie szkodzi mojemu zdrowiu...?? Otóż okazuje się, że szkodzi, niestety. Aż nie chcę myśleć, ile szkodliwych, toksycznych substancji przedostało się do moich płuc przez te wszystkie lata... No ale pozostawię to za sobą i rozpocznę nowy etap:-) Tworzenie własnych świec z wosków naturalnych!:-) Niewiele już myśląc odszukałam w sieci wszelkie elementy niezbędne do stworzenia swoich własnych, zdrowych i pachnących świec... Przy tej też okazji natrafiłam na inne cudowności, jak na przykład mydełka własnej produkcji... Ale to pozostawiam już sobie na potem:-) Na początek to: klik i klik. Naprawdę warto przeczytać! Przy takiej ilości niezwykłych, wartościowych i zbawiennych wprost właściwości dla naszego zdrowia, nie można już nie zająć się wytwarzaniem własnych, zdrowych, pachnących świec z wosku pszczelego:-) I oczywiście nie tylko świec. Przyjdzie może i kolej na kosmetyki również:-)  W kilku punkcikach ujęłam listę produktów niezbędnych do uruchomienia swojej domowej produkcji. 
A zatem: 
- formy do odlewów. Zakupiłam te o kształcie cylindrów, bo takie świece od zawsze wybierałam (już wiem, że naczynia ceramiczne sprawdzają się w tej roli idealnie, zatem nie jest konieczny ten spory wydatek),
- knoty - bawełniane i drewniane (drewniane spalają się o wiele gorzej od bawełnianych),
- olejki eteryczne (głównie waniliowy, mój ulubiony). 
I... element główny, wosk pszczeli. Odszukałam sprzedawcę posiadającego własną pasiekę. Upewniłam się jeszcze telefonicznie, zapewnienie o czystości wosku brzmiało bardzo wiarygodnie:-) Tereny też wydały mi się kuszące, bo to Biłgoraj:-) Zamówiłam na początek 3 kg wosku i pozostałe produkty... Po kilku dniach, a raczej po całym dłuuugim tygodniu, bo to czas poświąteczny i urlopowy, mogłam przystąpić do pracy:-) Sam proces roztapiania wosku w kąpieli wodnej i napełniania nim form, był bardzo przyjemny:-) Najtrudniejsze okazało się dla mnie wyjęcie świec z form. Wiem już, że pokryję ich ścianki czymś, by następnym razem ułatwić to sobie. Tymczasem, cudownie mi z nimi:-) Pięknymi, zdrowymi, pachnącymi, własnymi świecami:-) 





Oto co powstało:-)
Obok form, stare naczynia...
I pozostał jeszcze spory kawałek wosku.





Z naczyń ceramicznych wosk wyjmuje się bez żadnego wysiłku.















Nastał czas na poranną kawkę, zanim wyruszę w ten dzień:-)



Nie zapominam o dobrej myśli na dziś...


Swój rytm snu wypracowałam już dawno.
Sen jest dla mnie bardzo, bardzo ważny. 
Mój organizm rozpoznaje bardzo wyraźnie moment, 
kiedy chce udać się na odpoczynek,
a ja słucham go uważnie.
Tak żyje mi się lepiej,
w zgodzie z sobą po prostu:-)

Pięknego początku tygodnia💗


  ~ bh ~

8 komentarzy:

  1. Prawie poczułam ten zapach!? Mnie też chce się słońca,jak wyziera zza chmur od razu mam więcej energii.Pozdrawiam,Grażyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczekamy się:-) Tymczasem trzeba nam umilać sobie codzienność i czerpać energię z innych źródeł. Odnaleźć swój własny sposób na dobry i miły dzień:-)
      Pozdrawiam Grażynko,
      Hania

      Usuń
  2. Pięknie u Ciebie Haniu. Wyobraźnia pracuje, aż wydaje się, że poczułam zapach świec. Pozdrawiam milutko i idę jeszcze raz oglądać zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenko, dziękuję:-) Zdążyłam już polubić ten wszechobecny zapach:-) Fajnie, że samemu można sprawić sobie coś tak miłego...
      Całusy,
      Hania

      Usuń
  3. Ach! ależ musi pachnieć w Twoim cudnym domu:))najbardziej podoba mi się świeca w niebieskim naczyniu:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała typować, tę właśnie przypisałabym Tobie Reniu:-)
      Ciepło Ciebie pozdrawiam,
      Hania

      Usuń
  4. Haniu zebys chaty nie zjarala!!!!! Brawo za pomysły.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger