poniedziałek, czerwca 29, 2020

Deszczowo, miło...

 

Z reguły taki czas jak dzisiaj (deszczowy, ponury), nastrajał mnie dość nostalgicznie i leniwie. Deszcz leje się z nieba gęstymi strugami, szarość wypełnia każdy kąt, zapach wilgotnej gleby przenika do wnętrza przez uchylone okna... Dziś już to wiem, że zapach deszczu jest moim ulubionym. Nosi nawet swoją nazwę-PETRICHOR:-), co w tłumaczeniu z greckiego znaczy mniej więcej... płyn płynący w żyłach bogów. Łączą się w nim olejki aromatyczne roślin i woń bakterii zawartych w glebie, uwalniające się podczas deszczu. Stąd jest jedynym, niepowtarzalnym, nie mającym odpowiednika nigdzie indziej, zapachem:-) I choć tęsknię już bardzo za słonecznymi promieniami, upajam się tą aurą... Chłonę tę wilgotną świeżość, wsłuchuję się w przyjemny szelest kropli opadających na liście katalp i wiązów w moim ogrodzie. Takie jest moje dzisiaj... Sprzyja bardzo temu, co kocham najmocniej:-) Porządkowaniu, dekorowaniu, odnawianiu, odświeżaniu...
Zerkam na swoje skarby z niedzielnej giełdy staroci na Lipowym w postaci... dwóch talerzy głębokich, przecudnej, ceramicznej mydelniczki nawannowej, sporego dzbanka emaliowanego, filiżanki i sporej ilości starych, płóciennych ściereczek kuchennych:-) Wszystko rzecz jasna w bieli:-) Mydelniczka zajęła już swoje miejsce na mojej wannie:-) Jeden z talerzyków zdobi stół kuchenny, dzban trafi zaś do naczyń emaliowanych, wykorzystywanych na kwiaty podczas ślubów. Póki co na szafeczce w salonie solo:-) Nie potrzeba mu żadnej dodatkowej oprawy, dekoracji. W swej prostocie jest wyjątkowy. Przemawia do mnie bardzo:-)















Ściereczki uprane w moim ulubionym płynie i uprasowane. Jednak ich zapach przywodzi na myśl dom rodzinny... Nie umiem określić tego zapachu konkretnie, po prostu pachną moim dzieciństwem:-)




~ bh ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger