piątek, czerwca 05, 2020

Zbyt krótki dzień

bh

Jedna z milszych chwil... Kawka odpoczynkowa po intensywnej bardzo, pierwszej części dnia. Kilka stroniczek przy tym, cudownie zapowiadającej się książki. Ciasteczka maślane, ciepłe jeszcze i pachnące, pieszczą podniebienie... Tak dobrze móc odpocząć w czyściutkiej i pachnącej kuchni. Po raz któryś już w przeciągu miesiąca uporządkowałam spiżarkę, szuflady w kuchennych szafkach i lodówkę... Niby nic i właściwie na pierwszy rzut oka trudno dostrzec kilka dobrych godzin mojej pracy. Jest w zasadzie tak, jak powinno być. Miło, czysto, schludnie. Jednak wystarczy, że ja mam świadomość zmiany. Jestem zmęczona i szczęśliwa:-) Pozwalam sobie zatem z lekkim już sercem na tę przemiłą chwilkę...








Tak cudnie rozkwitła już w moim ogrodzie lawenda:-)
Kilka zaledwie gałązek i mogę upajać się jej wonią...




Mój lawendowy zaułek:-)

 


Obok kawki, dla zaspokojenia głodu, kromeczka swojego chlebka, 
a do niej pasta z awokado...
Choć wolałabym patrzeć na ten owoc chyba, niż zjadać...
Niezwykły jest:-)


Pestki kroję na plasterki i suszę.
Potem miksuję i zjadam.
Są bardzo, bardzo zdrowe:-)




W takich jak ten momentach, kiedy rzucam się w wir porządków i punkt za punkcikiem skreślam w głowie moje dzisiejsze zadania, by po wszystkim już wcisnąć się w wygodne, okrągłe krzesło/fotel przy kuchennym stole, myśli napływają przeróżne... Bo z jednej strony odczuwam satysfakcję ogromną i zadowolenie, z drugiej zaś, mam poczucie, że... umyka mi troszkę dzień przez palce... Umyka to wszystko, czym w głębi serca bardzo chcę się zająć. Większość swojego czasu natomiast przeznaczam na czynności takie jak dziś. Owszem, bardzo bardzo dla mnie ważne, bo uwielbiam, kiedy wokół pięknie jest i czysto, jednak nie wystarcza mi już czasu na `moje` sprawy. Czuję bardzo wyraźnie, każdego mijającego dnia, że znów odchodzi na jutro lub... kiedyś, tyle dobrych dla mnie, ważnych rzeczy. Bo na przykład... 

1 -bardzo chcę nauczyć się języka obcego... Zawsze bardzo chciałam. Zatem co jest ze mną nie tak, że wciąż nic w tym kierunku nie robię? Zakupiłam książkę pani Pawlikowskiej, przerobiłam coś tam i... jakoś ucichła ta wewnętrzna mobilizacja, która trwała... zbyt krótko. A tak pragnęłabym widzieć siebie rozumiejącą to, coś ktoś mówi w języku angielskim lub włoskim i móc porozumiewać się nie dukając, by stać się po prostu wolną:-) Tyle dobrych nawyków czeka sobie w kolejce na wdrożenie do mojej codzienności. Dzień przecież jednak chyba jest na tyle długi, że wystarczy dobrze go zaplanować, by wziąć z niego to, co najlepsze:-) Może kiedy napiszę to tutaj, zawstydzę siebie i zmobilizuję na tyle, że coś drgnie w tym kierunku na lepsze? 

2 Pianino, moje marzenie z lat dziecięcych. Odkąd pamiętam, list do Św Mikołaja rozpoczynałam od prośby o ten właśnie instrument. I zawsze czułam zawód, że znów otrzymałam coś zamiast... Teraz już wiem, że rodziców zwyczajnie nie było stać na taki wydatek. Zakupiłam je kilka lat temu. Jest takie, jakie stworzyła moja wyobraźnia, a nawet piękniejsze:-) Rozpoczęłam lekcje. Spełnienie marzeń. Jednak powstanie pracowni sprawiło, że nie potrafiłam wygospodarować sobie już na nie czasu. I tym sposobem, to czego pragnęłam od zawsze, a co teraz mogłabym spełnić, stanęło w martwym punkcie...

3 Dieta. Chaotyczna bardzo u mnie. Wiem, że powinnam zagłębić się nieco i ułożyć jakiś plan, co i ile powinnam każdego dnia dostarczać sobie. Poprzestałam na zupełnym wyeliminowaniu przetworzonych produktów i odzwierzęcych, a ostatnio też nabiału. Mam świadomość niedoborów, które powinnam w przemyślany i mądry sposób uzupełniać. Robię to na chybił trafił. Raz B12, raz żelazo, czasem D... A tutaj niezbędna jest systematyczność. Poprzestałam na sporej dawce witaminy C, którą wypijam z ciepłą wodą z imbirem w ilościach... imponujących. I tym sposobem rozgrzeszam siebie czując, że coś dla siebie robię. To jednak za mało. Z zazdrością obserwuję osoby świadomie układające menu na każdy dzień. 

4 Coś dla mózgu. Wiem, że powinnam trenować swój mózg, by nie osiadł na laurach. Wyczytałam ostatnio, że istnieje neuroplastyczność mózgu, czyli na każdym etapie życia, przez calutki czas, nasz mózg się rozwija, może też zregenerować się po wszelakich urazach:-) Neurony tworzą coraz to nowe połączenia pomiędzy komórkami nerwowymi wraz z podejmowanymi przez nas działaniami. Jeśli systematycznie wykonujemy jakąś czynność, np uczymy się języka obcego, połączenie pomiędzy komórkami w tym obszarze staje się silniejsze. Zatem czas powinien znaleźć się i na takie ćwiczenia, usprawniające mięsień, który zwyczajnie rozleniwia się i z czasem nie służy nam już tak dobrze. 

Są jeszcze punkty 5 i 6, dotyczące uporządkowania moich spraw, a może i więcej, gdybym się zastanowiła. Sporo dobrego już się zadziało, jednak czuję, że nie dość wykorzystuję to, czym obdarowuje mnie życie. Wszystko przecież mogę, a wciąż stawiam na to samo. Sprzątam wciąż i wciąż. Może gdybym zabrała 20 minut każdego dnia, pozostawiając coś tam nieogarniętego i poćwiczyła w tym czasie swój angielski...? Marzę, by tak jak pani Pawlikowska, planować swój czas. Jest dla mnie wzorem do naśladowania. Jednak nasze światy różnią się tak bardzo. Ja, jeśli nawet wieczorem pozostawię czysty dom, z uwagi na to, że wcześnie się kładę, a życie toczy się jeszcze dwie, trzy godziny, poranek rozpoczynam od sprzątania. Nie mogę od razu skupić się na sobie. Jednak wszystko jest możliwe i w każdych warunkach można to wszystko dobrze ułożyć. Muszę tylko zwyczajnie się za to wziąć :-) Póki co zabrałam się jeszcze za przemalowywanie furtek i drzwi:-) W ciepłej, pastelowej szarości teraz cieszą moje oczy:-) 








Hortensje w duecie z garami z ocynku sprawdzają się cudnie.
Tyle pięknego dzieje się dookoła:-) 
Nastał czas, którego z utęsknieniem zawsze wypatruję...
Czerpać zatem zamierzam pełnymi garściami każdego dnia
 z tych wszystkich darów, jakie sprawia mi natura:-)
Życie jest takie piękne!:-)

Słonecznego, czerwcowego weekendu💗


 




p.s.
Odnośnie zapytań dotyczących tłoczenia oleju.
Oto jak przekłada się ilość tłoczonego ziarna do uzyskanego oleju.
Z pięciu kubków siemienia lnianego otrzymuję jeden kubek oleju,
z pięciu kubków słonecznika, dwa kubki oleju...
Smacznego:-* 



~ bh ~







3 komentarze:

  1. Białe hortensje najpiękniejsze,moje w tym roku poszły w liście.Nie wiem czy w ogóle zakwitną.A propos tego co piszesz to prawda,ze możesz wszystko,właściwie już to udowodniłaś.Pozwól sobie tylko na więcej spontaniczności.Hanuś,nic się nie stanie jak w kuchni zostanie nieumyty kubek,bo Ty się zaczytałaś.Pozdrawiam,Grażyna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne założenia Haniu! Życzę znalezienia na nie czasu i trzymam kciuki za ich realizację!
    Ściskam serdecznie! Pola :*

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger