sobota, lipca 11, 2020

Miłe drobiazgi



Zjadłam ładnie wyglądający obiad i zdrowy przy tym, choć mogłabym w ogóle nie jeść... Sięgam po książkę, mój życiowy elementarz, dobrze mi zawsze po kilku już zdaniach... I owszem, iskierka tego czegoś ogrzewa moje myśli i serce. Wypijam szklankę soku, marchew i burak, by złagodzić swoją anemię. To sprawia, że czuję wdzięczność dla siebie samej, że dbam, że chcę dla siebie dobrze. Coś miłego, pozytywnego.
Wszystko jakoś toczy się rozsądkowo. Umknęło podekscytowanie, by zasiąść do pysznego posiłku, a potem delektować się każdym kęsem. Czy też zająć się odnawianiem czegoś, porządkowaniem, dekorowaniem nawet... Z tym znanym tak dobrze zniecierpliwieniem miłym, by już ułożyć się wygodnie i upoić duszę tym całym pięknem dokoła. Trwam w zawieszeniu... Automatycznie zaparzam zieloną herbatę, bo lubię przecież. Sączę. Za oknem już nie tak miło/deszczowo... Choć mogłoby być, wystarczy dobrze się nastawić. Spory zasób pozytywnych, dobrych rytuałów zgromadziłam przez ten cały czas. Sięgam sobie właśnie dziś do mojego kuferka i jedno za drugim próbuję robić. Choć umysł podpowiada, by nie robić nic. Ale ja nie chcę tak, Wiem, że jutro wstanie piękny dzień. Słoneczny, dobry. To dzisiaj, to tylko chwilka. Której bardzo mi szkoda. Bo już nigdy nie powróci. A mogłabym tak pięknie wykorzystać każdą jej sekundkę. By zakończyć dzień z miłą satysfakcją, że oto znów przeżyłam dany mi czas, tak jak chciałam... Ujmuję zatem swoją dłoń i poprowadzę siebie do salonu. Tam rozejrzę się i odnajdę miłe dla siebie drobiazgi. To wszystko, co zazwyczaj mnie uszczęśliwia. Potem kuchnia i pracownia przydomowa. Ogarnę po dzisiejszym ślubie podłogę. Może nawet wybiorę się na spacer... Po dwudziestej moje ukochane rytuały wieczorne. I pozwolę sobie na sen, a zanim zasnę, uśmiechnę się do siebie, bo jutro wstanie nowy dzień przecież ♡








~ bh ~

8 komentarzy:

Copyright © 2014 bielhani , Blogger