środa, stycznia 13, 2021

Dobry, spokojny świat


Z ufnością i nadzieją patrzę na ten Nowy Rok:-) W sercu lekkość, bo wszystko co trudne odeszło z dniem 31 grudnia... Calutki ten długi rok jest już z tyłu. Nastał nowy znów etap. Nowe, nieograniczone możliwości. Wszystko można rozpocząć od początku:-) Z nową energią i motywacją. Nie rozpamiętując niczego. Nie oglądając się za siebie. Pozostawiam w sercu i pamięci wszystko, co dobre. A przynajmniej tak zamierzam. Teraz wystarczy wziąć głęboki oddech, zakasać rękawy i do dzieła:-) Mam w sercu obraz, do którego chcę dążyć. A to chyba najlepszy moment, by skupić się najmocniej na tym, co podpowiada ten wewnętrzny głos. A on mówi mi, by próbować. By robić wszystko, co przybliży mnie choć o maleńki kroczek do obrazu z mojej wyobrażonej rzeczywistości. To pierwszy punkcik, jaki zapisałam w swoim kajeciku na ten rok. "Odnaleźć swoje miejsce." 

                  Dla siebie. I dla swoich staroci... 

Ufam, że gdzieś ono jest. Ze starymi drzwiami i drewnianą podłogą. Z brzózkami za oknem, szeleszczącymi miło na wietrze. Z ciszą. I wiem, że będę tam szczęśliwa:-) Tyle myśli kłębi się w mojej głowie. Tyle planów i pomysłów:-) Każdy poranek zaś niesie cudowną energię i chęci na wszystko. Powolutku oczyszczam swoją przestrzeń... Na każdym właściwie poziomie. Marzeniem i celem moim jest, by wokół panowała harmonia. I by nic nie zakłócało wewnętrznego spokoju i ogólnej równowagi. Zarówno w sensie przedmiotów, które wypełniają wnętrze mojego domku, jak i myśli i emocji, tworzących moją codzienność. Odkrywam, jak bardzo lgnę do zwyczajności i prostoty. Jak niewiele mi potrzeba. Jak bardzo ważne jest dla mnie życie w zgodzie z sobą samą i z naturą. By jak najmniej zakłócać swoją osobą świat roślin i zwierząt. By tym co spożywam i jak żyję, stać się jak najbardziej neutralną dla otoczenia. A sukces tkwi w prostocie! Szeroko pojętej. Ja tam go odnajduję dla siebie:-) W produktach spożywczych i kosmetycznych np nieprzetworzonych. No chyba że przez siebie samą:-) W niekorzystaniu z plastiku w miarę możliwości. W sensie reklamówek, pojemników, opakowań przeróżnych. W wytwarzaniu jak najmniejszej ilości odpadów. i niezaśmiecaniu tym samym planety. W przyjaznym stosunku do zwierząt i każdej żywej istoty. W niegromadzeniu przedmiotów i dóbr ponad miarę. W dostrzeganiu piękna w codziennych cudach, które dzieją się tuż obok. W zdrowym trybie życia. Z porannymi moimi przebieżkami, ze zdrowym jedzonkiem i spokojnymi, dobrymi myślami. I wreszcie ludźmi pozytywnymi i dobrymi blisko... To mój przepis na szczęśliwe, godne i spokojne życie:-) Dzielę się zatem tym, co sprawia mi radość. Na początek prosta, pożywna i zdrowa zupka krem z dyni piżmowej. Z imbirem, białym pieprzem, ze świeżym majerankiem, ziarnami i z grzanką z własnego chlebka:-) 



To mój mały cud:-) Tli się świeczuszka pszczela. Pachnąca, zdrowa. Pięknie mi i smacznie...

Popełniam jednak wciąż jeszcze odstępstwa. W postaci ciasteczek i bułeczek maślanych czy też sernika, do których słabość mam wielką.  W nich i cukier przecież i biała mąka. I bez kawki póki co ciężko jakoś. Jednak nic na siłę. I w granicach złotego środka:-) Mam do czego dążyć:-) Zapatrzona w żelazną konsekwencję mojego Ideału, pani Beaty Pawlikowskiej, śledzę z bijącym sercem Jej rytm i styl życia. Bliski mi bardzo i moim wyobrażeniom o zdrowej, szczęśliwej codzienności:-) Tym czasem niezłomnie porządkuję swoją przestrzeń. Znów mniej jakoś wszystkiego dookoła. I zmian kilka przemiłych:-) W pracowni przydomowej na przykład, ale i w salonie. 
Tak więc skrzynię ze starej kołyski uzyskaną, zdjęłam z szafy i ułożyłam pod ręką. W niej pledy moje ukochane i zamia w ocynku:-))



Niezmiennie otaczam się uroczymi przytulakami.
Z jedną śpię nawet:-)



Dzbany żegnają już moją przestrzeń:-)
Pozostawiam sobie jeden:-)


 Paproć nowe miejsce odnalazła w sypialni. 
Na szafeczce zaś zagościły starutki, cudny mój dzban 
i świeczniczek z pszczelą świecą. Pozostałość poświąteczna:-)
 

Nad kominkiem jedna z ulubionych moich  waz jedynie:-)
Oj sporo do odstąpienia przygotowałam.
Niegdysiejsze moje perełki największe.
Chcę, by znalazły nowe domki. 
I mogły cieszyć kogoś, tak jak dotąd mnie.
Mam ogromną tego potrzebę...




Gałązki nobilisu i mimozy.
 Choć zaschnięte, wciąż miło mi z nimi:-)




Wazy też muszą odnaleźć nowe domy:-)
To jedne z moich najcenniejszych, starociowych onegdaj perełek. 
Pałacowe można by rzec, z bardzo starymi sygnaturami:-)
Dziś są chyba dla mnie zbyt... zdobne.





Uzupełniłam też zapas proszku do prania i płynu do czyszczenia.
Do przygotowania proszku wykorzystuję szare mydło, 
sodę oczyszczoną i boraks, w równej ilości.






Przechowuję w emaliowanym pojemniku:-)


Płyn powstaje z wody, octu i soku 
wyciśniętego z pomarańczy.


W międzyczasie kawka odpoczynkowa w starutkiej, 
uroczej filiżance.
Czekała na mnie ostatnio na Szombierkach:-)



Do niej coś miłego bardzo...



A oto, co w mojej pralni:-)
Pojemnik z szarym mydłem jedynie i proszek.
Jedyne detergenty, jakich używam właściwie.
Muszę powiedzieć, że mój proszek spiera najtrudniejsze plamy.
Przy tym jest przyjazny dla mnie i dla środowiska:-)
 



 Tworzę swój dobry, spokojny świat...
Dzień rozpoczynam od ukochanych rytuałów.
To, co mnie otacza, chcę by współgrało z moim wnętrzem.
Uspakajało mnie, inspirowało, cieszyło:-)
Pragnę mieć tę przemiłą świadomość, że żyję w zgodzie z sobą samą,
że nie zakłócam też swoją osobą naturalnego środowiska.
A jeśli, to w jak najmniejszym stopniu.
Wizualizuję sobie tę szczęśliwą, dobrą codzienność
wzbogaconą o kilka jeszcze celów.
Do nich będę dążyć:-)
Bo stoję po swojej stronie.
Odczuwam swoje wsparcie i opiekę i ufam sobie:-)
To dobry kierunek. Na pewno!:-)

Pięknej zimy póki co!!!
Choć w sercu tęsknota ogromna już za wiosennym słońcem...
  



 

 

~ bh ~

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger