wtorek, maja 23, 2023

Miłe momenty.


Spośród wszystkich dni tygodnia, niedziela jest dla mnie najmilszym czasem. A kiedy jeszcze budzą mnie cienie wstającego dopiero co słońca, jestem szczęśliwa. Moja niedziela była leniwa, 
cicha i dobra:-) 

Z porankiem wczesnym pośród staroćkowych straganów w przestrzeni pofabrycznej, cudnej. Powrót z bijącym zaś sercem, by z filiżanką kawki, boso, móc przechadzać się po niziutko ściętej trawie:-) Pod niebem nieskazitelnie jasnym i bezchmurnym. Sercu takich potrzeba momentów. Z tym wszystkim wokół, co niesie ukojenie. Jeszcze milej mi wówczas ze świergotem uroczym nad głową, z szelestem bukowych listków, poruszonych wiatrem. Patrzę na świat pierwszym niejako spojrzeniem. Odkrywam to całe piękno od nowa. I niedowierzam, że to naprawdę się dzieje:-) Dziś znów poranek wypełniony słońcem, śpiewem ptaków i zapachem kawki. Tuż po przebudzeniu, odsłaniam i rozwieram na oścież okna. To moment najmilszy, móc odetchnąć głęboko rześkim i wilgotnym po nocy powietrzem. Kilka zabiegów porannych w łazience i wciąż w nocnej koszulce, staję w ogrodzie. Przymykam oczy. Chłonę. Serce wypełnione wdzięcznością i radością. Za takie jak ta chwilki. Kocham moje rytuały. Z nimi jest mi bezpiecznie i po prostu szczęśliwie. Warto je pielęgnować, każdego dnia.

Powracam do domku, przecieram podłogi wodą o ulubionym, moim zapachu mydła marsylskiego. Jest już świeżo, czysto. Rozkładam matę. Kilka ćwiczeń porannych, by mój kręgosłup miał się lepiej, (ostatnio troszkę o sobie przypomina). Wciąż nie umiem medytować. Przymykam oczy, myśli wnet galopują niczym dzikie konie po bezkresnej łące. Próbuję jednak. Każdego dnia. Zakładam swój przyduży, wiosenny płaszcz i wyruszam do lasu. Z moim ukochanym, psim towarzyszem:-) Ulica jeszcze śpi. Okna sąsiednich domów przysłonięte. Przemiłe dla mnie uczucie. 


Tam głowa lekka zawsze. I serce spokojne. Zapach kwitnącego głogu zniewala. Koncert ptasi tak głośny, że zagłusza wszystko co niechciane:-) Słońce wita się ze mną promykami spomiędzy konarów i łodyg cudnie zielonych już. Najpiękniejszy czas. Powracam do domu lekka jak motyl:-) Wchodzę w nowy dzień pełna dobrej energii. Tyle chcę dziś zrobić:-) Choć sił mniej jakoś, niż jeszcze kilka lat temu. No ale cóż. Akceptuję, to co jest. Obserwuję siebie. Czasem tylko żal spowija serce, że czas mija za szybko jednak. Tym mocniej pragnę celebrować małą moją codzienną rzeczywistość, bo w niej klucz do radości i wdzięczności:-))

Jedna z tych dobrych, codziennych rzeczy dla mnie... Przygotowywanie posiłku w niedzielne przedpołudnie. Mogę zachwycić się deską, na której pokroję szparagi. Samymi warzywkami też na niej. Potem nakryć stoliczek w ogrodzie, by tą całą, sielską oprawą dopełnić bezcenną z dziećmi chwilkę... 







Spośród wszystkich zaś miesięcy, maj jest tym najbardziej wyjątkowym:-) Natura tak pięknie i hojnie obdarowuje. Można powidła ze świeżych truskawek (choć jeszcze nie polskich) naprędce przygotować. Niedzielne śniadanie wówczas staje się ucztą dla zmysłów:-)



Kapustkę młodą zapiec w piecu:-)




Achh, wdzięczność rodzi się na każdym kroku. 
Tyle piękna dookoła. 

Mój zachwyt wzbudza też kapliczka przydomowa,
którą wypatrzyłam na jednej z giełd staroci:-)))
Pięknie jej na murku, przed wejściem do mojego domku.


Sprawiam sobie takie oto miłe momenty:-) Proste, codzienne. Są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy dostrzec je i zwyczajnie cieszyć się nimi jak najpikęniejszą przygodą:-)))


                                 ~bh~



3 komentarze:

  1. O jak miło 🤗😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry Haniu... tak się cieszę ze znów tu jesteś. To co piszesz.... to jak piszesz... dziękuję Ci. Dziękuję za tą wdzięczność, którą tu czuję i którą obdarzasz świat....

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger