czwartek, maja 14, 2020

Przyjemne nawyki



Kiedy ostatnio tłoczyłam olej albo robiłam sobie soczek z marchwi mój ulubiony pomyślałam, że jest kilka sprzętów domowych, które cenię sobie bardzo i które dobrze jest mieć w swojej kuchni:-) Bo jakże miły to moment, kiedy na przykład po wytłoczeniu oleju mogę zanurzyć łyżkę w ciepłej jeszcze cieczy i posmakować jej:-) Z wytłoczyn zaś robię mąki póki co tylko, ale jest sporo możliwości na ich wykorzystanie. Tłoczę głównie len, słonecznik i pestki dyni. Produkt, który w tym procesie powstaje, nie ma sobie równych na półkach sklepowych. Myślę, że dotyczy to wszystkiego, co wytworzymy sami w swojej kuchni:-) Dziś jednak zachwycam się praską, która ubogaca moją kulinarną codzienność:-) Podpowiem przy tej okazji, że warto przy zakupie tym podobnych sprzętów zwrócić uwagę na moc. Tuż obok estetyki rzecz jasna:-) Zatem prasa do tłocznia oleju dobrze, gdy w kuchni jest:-) Drugim sprzętem, z którego korzystam z wdzięcznością niezmierną niemal każdego dnia, jest wyciskarka wolnoobrotowa do soków. Zachowuje wszystkie wartości odżywcze, jakie dostarczają owoce i warzywa, a przy tym sprawia znów, że mogę doświadczać czegoś szczególnego, co niesie i zdrowie i cudowne doznania smakowe:-)

Dziś moja mini produkcja oleju:-)






Olej lniany i słonecznikowy.
 Przelewam je do ciemnych buteleczek i  umieszczam w lodówce.
Wcześniej degustuję:-)


Wytłoczyny z lnu...

  
...i ze słonecznika.


Mąki ciężkie są dość, zatem łączę je z innymi.




Lubię bardzo tę świadomość, że to co zjadam, 
jest zdrowe, bez niepotrzebnych dodatków,
mających na celu ulepszenie smaku, barwy, zapachu...
Natura daje nam pełnowartościowe produkty,
nie wymagające żadnych zabiegów upiększających.
My zaś mamy ten cudowny przywilej,
że możemy z tego bogactwa korzystać.
I choć wydawać się może, 
że nazbyt czasochłonne to wszystko,
z czasem staje się przyjemnym nawykiem, 
czymś tak zwyczajnym jak zmywanie naczyń czy ścielenie łóżka:-)
Kiedy kończy się chlebek, 
wystarczy wieczorem wyrobić ciasto, by rankiem włożyć je do pieca.
   Olej właściwie produkuje się sam:-)
Wystarczy uzupełniać ziarno jedynie w prasie.
Świece... To sama przyjemność ująć w dłonie pachnący ulem i łąką wosk, by patrzeć za chwilkę na takie jak lubię,
cylindryczne świece. A potem już rzecz najprzyjemniejsza,
ułożenie ich w kagankach starych 
i w naczyniach porcelanowych białych, 
by płonąć mogły kiedy tylko zapragnę umilić sobie chwilkę jakąś:-) 
Ciasteczka maślane lubię bardzo, gdy wypełniają mój stary słój.
Kiedy szklane dno wyziera już subtelnie, 
naturalnym odruchem zarabiam ciasto,
by już za chwilkę, bo to naprawdę chwilka,
 powietrze przeniknęła cudowna woń,
której dopełnieniem może stać już tylko 
zaparzona dopiero co kawka:-)
Mleko roślinne, mąka, makarony własne, pasty przeróżne roślinne...
Polubiłam to całe wytwarzanie ważnych 
i niezbędnych na co dzień produktów. 
A kiedy tak dobrze z tym wszystkim moim na sercu mi,
ochota nieodparta rodzi się na więcej.
Zatem i masło z nerkowców w zamyśle mam, 
środki czystości, bym prać i zmywać zdrowo też mogła.
A i do kąpieli przecież, idąc tą drogą,
 płyny, mydła, scruby, olejki...
Mam poczucie, że niezwykłą przygodę rozpoczęłam tam, 
gdzie wcześniej nie dostrzegałam niczego nadzwyczajnego.
Nie przykładałam wagi do wartościowych i dobrych produktów.
Może z braku świadomości, jak bardzo różnią się jakością te zwyczajne, nieekologiczne od bioproduktów.
Dziś większość z nich mogę wytworzyć własnoręcznie,
czerpiąc przy tym radość wielką z samego procesu,
jak i korzystania z nich w mojej codzienności:-)
Na tym to całe dobro się nie kończy:-)
Bo kiedy daję sobie to co wartościowe, 
czuję wdzięczność i ogromną satysfakcję,
że dbam o swoje zdrowie.
To rodzi cudowne samopoczucie z kolei i tak dzień, 
życie po prostu staje się lepsze i piękniejsze.
Za sprawą tak niepozornych czynności:-)
I pomyśleć, że wszystko to w zasięgu ręki jest...
A mnie dane jest wziąć z tego to, co najlepsze.
I poranek pośród łąk, pożywne śniadanie potem, 
kilka stroniczek jednej z książek, po które uwielbiam sięgać rano...
W międzyczasie nienagannie zaścielone łóżko, 
zapach parzonego imbiru i rześkiego powietrza, 
docierającego przez uchylone okna. Myśl na nowy dzień z mojej "Księgi dobrych myśli", która zawsze nastraja miło...
To już tak działa, że jedno dobre pociąga za sobą kolejne:-)
Porównać można to do swego rodzaju uzależnienia, 
ale bardzo, bardzo pozytywnego, pełnego endorfin przyjemnych:-)
Niech zatem ten dzień i każdy kolejny będą takimi skarbnicami dobrych myśli i emocji, po które sięgać będziemy, 
kiedy tylko zapragniemy poczuć się dobrze:-)

Jedno z takich przyjemnych uzależnień:-)
Moje wczesnoporanne, przymrozkowe wczoraj... 

 



i deszczowe dziś:-)




Ponuro, wciąż jednak pięknie:-)
I ciepło...
Zaplanuję sobie kilka punkcików. 
I znajdę chwilki tylko moje.
By potem pomyśleć z satysfakcją, 
że dobry był ten mój calutki dzień♥️



~ ✿ ~




~ bh ~
































3 komentarze:

  1. Pani Haniu, dzień dobry ....taka filiżaneczka to z kilograma pestek? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry:-) To zależy jakie ziarna. Najbardziej wydajny jest słonecznik. Zmierzę następnym razem dokładnie, jak to się przekłada i odpowiem:-)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Hania

      Usuń
  2. Też chętnie się dowiem.Pozdrawiam,Grażyna

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger