środa, października 03, 2018

Inaczej niż zwykle



Chyba jednak najbezpieczniej będzie pojechać do sklepu jakiegoś i rozejrzeć się za czymś ładnym. Dotknąć, przymierzyć... Pozostanę przy takim moim, sprawdzonym i pewnym sposobie robienia zakupów:-)
Przeczytałam przeróżne opinie na temat strony, o której wspomniałam w poprzednim wpisie. Taki świat. Nie zawsze to co widać, odpowiada faktycznemu i rzeczywistemu stanowi. Szkoda wielka. Nie rozumiem. 
Nie nadążam. Po wczorajszej mojej ekscytacji, ani śladu. I tak to marzenia i wyobrażenia koryguje bardzo surowo życie. A właściwie ludzie. Bo to oni przecież stoją za tym wszystkim. Zatem ostrożnie należy obchodzić się z zamawianiem na odległość:-( To takie małe sprostowanie do tego co wczoraj. Będę spokojniejsza. Tymczasem tutaj ponuro, wietrznie i mokro. Kawka znów ratuje mi życie:-) Bez niej niezdolna byłabym do najprostszych czynności. Zmobilizować się zamierzam, by kuchnię ogarnąć nieco. Tam zawsze jest co robić:-) Właściwie wszędzie coś czeka. Pies zmienia sezonowo swoją sierść. Nie rozstaję się z odkurzaczem:-) I tak to dzień do dnia niepodobny. Raz góry przenoszę, cały dom wywracam i porządkuję, by już następnego dnia trzy razy wyłączyć budzenie i ze zdziwieniem stwierdzić, że oto dzień wstał już dawno. Wyraźnie odczuwam tę jesienną aurę. Mniej energii, czasem i chęci. Ale to nic. Przyjmuję i to. Nie czynię sobie wyrzutów. Choć kiedyś karciłam siebie, źle się czułam. Oskarżałam siebie o lenistwo, choć z lenistwem przecież niczego wspólnego nie miały takie chwile.
Teraz to wiem. I zwyczajnie sobie czekam. Wiem, że to minie. Opatulam się mięciutkim, moim kocem. W tle delikatnie gdzieś muzyczka moja z szumem wiatru za oknem przeplata się przyjemnie. I tego mi teraz potrzeba. Tych kilku chwil nicnierobienia. Wypełnię je obrazami wnętrz, takich jak kocham. O takimi na przykład klik. I są w nich zielone drzwi:-) Książką, która czekała na swój czas. Może coś dobrego ugotuję potem... Niech sączy się leniwie ten mój dzisiejszy czas. Daję sobie na to swoje przyzwolenie. Jestem dla siebie dobra i wyrozumiała. Bo wiem, że wszystko z nawiązką nadrobię, kiedy odzyskam siły. Wiem, że jutro nastanie nowy dzień. Przyniesie nową energię i siłę. To może herbatkę z cytrynką i miodem jeszcze sprawię sobie i z powrotem pod kocyk:-) Po drodze zerkam na mój szaro-niebieski zydelek, który przestawiłam z salonu do toalety. Coś tam się jednak dziś zadziało:-)



I kusi mnie bardzo, by półeczkę nad zydelkiem na zielono przemalować...?:-)




Ale to nie dziś:-)

Dobrego wszystkim popołudnia💗



~ bh ~




2 komentarze:

  1. Przepiękna ta półeczka, ja bym jej nie ruszała. Zydelek i bez malowania półki dobrze wpisuje się w klimat łazienki. Pozdrawiam cieplutko Haniu.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaglądam do Pani prawie codziennie. Jestem zauroczona 😍

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger